10. Blond kłaki.

46 4 0
                                    

Skrępowana odwróciłam się przodem do 'intruza', który na całe szczęście wybudził mnie z tego dziwnego transu. Po chwili jednak miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Przede mną stała piękna kobieta o długich, blond wlosach. Były pięknie pokręcone i sięgały jej aż do pasa. Jej brązowe oczy lustrowały mnie od góry do dołu. Jest ode mnie sporo wyższa, ma idealne szczupłe, długie nogi, szersze biodra, spory biust i wcięcie w talii. Jest osobą, która swoim wyglądem sprawia, że przy niej czuję się jak dziecko i kupa. Makijaż, który zdobi jej twarz jest mocny, rzucający się w oczy. Czerwone usta, powieka zaznaczona czarnym cieniem oraz długie rzęsy. Kontury są widocznie zaznaczone, przez co jej twarz wydaje się chłodna, a rysy twarzy ostre. Czuję, że przewaga jaką ma nade mną i jej pewność siebie, zaraz przygniecie mnie do ściany.

- Jestem Bella, najlepsza przyjaciółka Will'a. - powiedziała niezbyt miło. Ponownie zeskanowała mnie wzrokiem, po czym uniosła jedną brew. Śmiem twierdzić, że jej spojrzenie jest oceniające i patrzy na mnie z pogardą.

- A tak, poznajcie się - powiedział Will. Niepewnie podałam rękę blondynce, którą ta niechętnie uścisnęła - zaprosiłem Bellę, by pomogła ci w przemianie, możesz się od niej wiele nauczyć.

- Będę musiała cię sporo nauczyć. Pachniesz człowiekiem, słabością, niewinnością. - powiedziała dziewczyna. Myślałam, że ze zdziwienia oczy wyjdą mi na wierzch.

Jak można w taki sposób wypowiadać się o drugiej osobie?

- Musisz to ty się nauczyć kultury. - wypaliłam nagle, a za sobą usłyszałam jak Will głośno wciąga powietrze. Przestało mnie obchodzić to, co mogą mi zrobić za nieposłuszeństwo. Osoba, która nie ma szacunku do drugiej, sama na niego nie zasługuje.

- Coś ty powiedziała? - wytrzeszczyła oczy niebezpiecznie się do mnie zbliżając.

- To co słyszałaś. To, że masz nade mną przewagę, nie znaczy, że możesz mną gardzić. - powiedziałam spokojnie zadzierając głowę. Może i się jej boję, ale nie dam sobą pomiatać.

Uczono mnie, że nawet jeśli w środku jesteś pizdą, to musisz udawać odważnego i mieć twardą dupę.

- Ty chyba nie wiesz kim jestem, gówniaro! - krzyknęła wściekła.

- Bogatą, rozpieszczoną babą? - zaśmiałam się jej w twarz.

Po sekundzie dobitnie poczułam jak bardzo Bella była zła. Aż za bardzo.

Jej ręka zostawiła piekący ślad na moim policzku. Póki zdążyłam to wszystko zarejestrować w swojej głowie, blondynka była już w drodze do drzwi wyjściowych.

Paniczna złość opanowała moje ciało. Ruszyłam za nią. Już prawie miałam jej blond kłaki w dłoni. Niestety poczułam silną dłoń odciągającą mnie do tyłu.

- Jak mogłeś mnie powstrzymać w takim momencie?! Ona mnie poniżyła William! - Odwróciłam się do Willa, który trzymał rękę na moim ramieniu. Był zły, ale chyba nie na mnie. Takie przynajmniej miałam wrażenie.

- O, chyba już się poznałyście z Bellą ... - powiedział David, wychodząc z jadalni. Zła do granic możliwości, strzepałam dłoń bruneta ze swojego ramienia i ruszyłam po schodach w górę, zabijając go wzrokiem - mówiłem, że Bella jest złym pomysłem. - dodał zrezygnowany blondyn.

Bardziej bolała mnie moja duma niż ten cholerny policzek. Gdyby nie Will, wyrwała bym jej z głowy wszystkie kłaki. Jeśli moja złość byłaby człowiekiem, to teraz prawdopodobnie, by kogoś dusiła. Tak mi się wydaje.

Weszłam do swojego pokoju i od razu skierowałam się do łazienki. W tej sytuacji może pomóc tylko gorący prysznic. Rozebrałam się, po czym rzuciłam ciuchy w kąt i bez zastanowienia weszłam do kabiny. Odkręciłam korek, a ciepłe strumienie wody zaczęły uderzać o moją skórę. Rozluźniłam swoje ciało, po chwili czując łzy płynące po moich policzkach. Postanowiłam je zlekceważyć, więc wylałam waniliowy żel do ciała na dłoń. Umyłam się, ale mimo to nie byłam gotowa wyjść spod wody. Czułam się tu jak w miejscu, gdzie nie ma nikogo prócz mnie. Gdzie moje emocje są wolne, nikt nie jest w stanie ich wyczuć. Tak bardzo denerwowało mnie, że na każdym kroku czułam się od nich inna. Ja naprawdę nie lubię się z kimś kłócić, tym bardziej z obcą mi osobą na korytarzu. Ostatnie czego chciałam to widowisko. Normalnie olałabym tą całą Bellę, ale nie teraz kiedy jestem kłębkiem stresu. Wszystko irytuje mnie trzy razy bardziej. Zwłaszcza takie suki.

Powoli mam wszystkiego dość. Kilka minut temu miałam ochotę pobić tę dziewczynę, a teraz płaczę. Łzy nie są złe, bo wylewamy emocje, ale mi zdarza się to za często. Ja siebie nie poznaję.

Chcę już wrócić do domu.

***

William Pov'

Po całym zajściu razem z David'em udaliśmy się do mojego gabinetu. Musiałem trochę ochłonąć. Od kilku dni staram się pomóc mojej brunetce, ale nie ważne co zrobię, mój pomysł okazuje się klapą. Jeden z moich lepszych wojowników zamiast pomóc zbudować jej kondycję, doprowadził do jej kontuzji. To wszystko opóźnia. Bella, moja była i najsilniejsza samica w stadzie miała mi pomóc. Nauczyć czegoś Charlotte. Wytłumaczyć wszystko, co było dla niej niejasne. Zamiast tego doprowadziła ją do szału.

Jeśli chodzi o prawa wilkołaków to musiałbym ukarać Charlotte za lekceważenie wilka o wyższej randze, ale usprawiedliwia ją brak wiedzy na temat jej rasy, więc w tym przypadku byłoby to bezpodstawne. Na szczęście. Nie chcę jej krzwdy. Cieszę się, że brunetka szybciej nie zareagowała na cios ze strony Belli, bo gdyby jej oddała, tym samym wyzwała by ją na pojedynek, a to skończyłoby się dla niej źle.

- Dobrze wiemy, że Bella od początku nie była dobrą kandydatką na nauczyciela. Jest wredna, nic dziwnego, że Charlotte tego nie zaakceptowała. - powiedział opierając się na łokciu.

- Wiem, ale potrzebuję jakiejś bety. Charlotte nie może uczyć omega lub delta. - zacząłem nerwowo chodzić po pomieszczeniu. Gdybym mógł, to już dawno bym to zrobił sam, ale nie ma takiej możliwości. Jeśli teraz spędzał bym z nią więcej czasu, prawdopodobnie niepowstrzymałbym się przed jej oznaczeniem, a w jej przypadku jest to bardzo niebezpieczne. Jej organizm mógłby oszaleć, bo owszem ma w sobie wilka i to pewnie wystarczyłoby, by go obudzić, ale doznałaby szoku. Nie mam pewności, czy dziewczyna by to przeżyła. To wszystko musi stać się powoli, a nie nagle.

- Wezwij swoją siostrę. - powiedział mój beta, jakby to było bardzo oczywiste.

- Studiuje, nie mogę ściągać jej z byle powodu. - pokręciłem głową.

- Dobrze wiesz, że Suzan niczego nie pragnie tak bardzo jak poznać Charlotte i choć na chwilę wrócić do domu. Szybko nadrobi materiał. - powiedział spokojnie.

- Obyś miał rację.

You Are My WeaknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz