5. William.

73 7 3
                                    

Dźwięk łamanych kości, a teraz wielki, ciemny wilk, stojący przede mną.

Z mojego gardła mimowolnie wydobył się stłumiony krzyk. Oparłam się o pobliską ścianę i w niepokoju oglądałam bestię stojącą przede mną. Moje serce zaczęło bić jak szalone, a oddech stał się płytki oraz nierówny.

Czy boję się? Jak cholera!

W pewnym momencie zrobiło mi się słabo, a przed oczami pojawiły się mroczki. Zamknęłam oczy, kiedy zaczęłam tracić kontrolę nad swoim ciałem. Przestałam czuć cokolwiek i zwyczajnie odleciałam.

***

Budzę się w innym pomieszczeniu, leżąc na łóżku. Nie ma tu nikogo, dzięki czemu mogę pomyśleć.

Cóż, udowodnił mi, że takie stworzenia istnieją. Jednak ja nie mogę się z tym utożsamiać. Nie wierzę, że siedzi we mnie coś tak mrocznego i groźnego. To musi być jakiś cholerny wytwór mojej wyobraźni.

A co jeśli, to prawda? Może facet, którego imienia nie znam, ma jednak rację?

Co ja powiem Mii? Podczas imprezy stwierdziłam, że wyjeżdżam?

A ciotka? Co jeśli ona naprawdę wiedziała o czymś, co we mnie siedzi, ale ukrywała to?

To się nie trzyma kupy!

Co wtedy z moją szkołą i pracą? Jeśli nie skończę szkoły, to nie mam przyszłości, a bez pracy będę bez pieniędzy. To zniszczy moje życie! Ja muszę wrócić do domu, ale co jeśli on miał rację i stanowię niebezpieczeństwo?

Cholera, co ja mam robić?

Wstałam z łóżka i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. Wyjrzałam przez okno, ale pod nim kręcili się jacyś ludzie, ubrani w ciemne, ciężkie ciuchy.

Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc nic.

Kim do cholery jest ten człowiek...? Ma ogromny, bogato urządzony dom. Może to jakaś mafia?

W mojej głowie są tysiące pytań, o ile nie miliony. Totalny chaos, który w niej panuje, nie pozwala mi się skupić. Mimo wszystko, najgorzej jest mi przetrawić myśl, że jestem jakimś więźniem. Na dodatek kac daje o sobie znać, przez co czuję się jeszcze gorzej.

W pomieszczeniu, w którym się teraz znajduję, zauważyłam drzwi prowadzące do łazienki. Postanowiłam się do niej udać.

Zamknęłam drzwi na klucz, po czym rozejrzałam się po łazience. Jest ona przestronna i urządzona w przytulnym stylu. Króluje tu brąz i beż. Zamiast lamp, umieszczone są klimatyczne świece. Pojedyncze ledy doświetlają pomieszczenie. Jeśli chodzi o meble, to nie ma tu nic do szczególnego. Prysznic, umywalka z szafką, toaleta i lustro, w którym postanowiłam się przejrzeć.

Dopiero dziś, dzień po imprezie wyglądam jak prawdziwa wiedźma. Rozmazane kreski, zjedzona pomadka z ust i jasne plamy podkładu.

Cholera. Patrząc na mój wygląd, to dziwię się, że chciał mnie on w ogóle porywać.

Wzruszyłam ramionami i zaczęłam zmywać resztki makijażu wodą i ręcznikiem, bo nic innego nie miałam pod ręką.

Kiedy przeczesywałam włosy palcami, usłyszałam jak drzwi do pokoju otwierają się. Po chwili ktoś zatrzymał się przed drzwiami do łazienki.

- Wyjdź. - powiedział znajomy mi głos.

- Nie ma takiej opcji.- powiedziałam odsuwając się w kąt pomieszczenia.

- Musimy dokończyć naszą rozmowę.

- Boję się ciebie. - odpowiedziałam.

- Nie zrobię ci krzywdy, nikt tego nie zrobi. - usłyszałam jego szczery głos, ale skąd mogę wiedzieć, że naprawdę taki jest, skoro go nie znam. Nie mogę mu ufać.

- Daj mi spokój.

- Albo otworzysz te pierdolone drzwi, albo sam to zrobię. - powiedział groźniejszym tonem, na co głośno przełknęłam ślinę.

Przekręciłam klucz, stwierdzając że jeśli ma mnie zabić to takiemu potworowi, drzwi nie stanowią przeszkody.

Wyszłam z pomieszczenia i ujrzałam bruneta opartego o ścianę. Wskazał ręką bym usiadła na łóżku, co posłusznie zrobiłam.

Usiadłam na łóżku podciągając nogi do klatki piersiowej.

- Chcę wydobyć z ciebie wilka. Codziennie będziemy ćwiczyć. - powiedział spokojnie.

- To niszczy mi życie. Pomyślałeś o tym, że mam swoje obowiązki? Nie możesz od tak wyrywać mnie z rutyny. Ja pracuję, uczę się i teraz mam to wszystko zaprzepaścić? Zniszczyć sobie przyszłość, bo ktoś uznał, że jestem wilkiem? To brzmi absurdalnie i egoistycznie! Pomyślałeś o tym jak martwi się o mnie rodzina, przyjaciele? - wygłosiłam swoją mowę, na co chłopak podszedł bliżej.

- Będąc tu nie potrzebujesz pracy. Jeśli chodzi o szkołę to skończysz ją tu. Towarzystwo naszego gatunku może ci bardzo pomóc. Zajęliśmy się sprawą twoich bliskich - powiedział siadając obok mnie - wcale nie musiałem ci tego tłumaczyć, bo według prawa jesteś teraz jedną z moich poddanych, a ja twoim władcą. Nie zapominaj o tym. Nie sprzeciwiaj mi się, bo skończy się to dla ciebie źle. Nie próbuj uciekać, pilnują cię z każdej strony. Musisz uświadomić sobie, co tobie zagraża i mi zaufać, bo tylko tak przeżyjesz - westchnął wstając z miejsca - ten pokój jest twój. W szafie masz jakieś ciuchy. - powiedział chwytając za klamkę.

- Jak się nazywasz? - zapytałam bez zastanowienia, kiedy miał wyjść z pokoju.

- William. - powiedział, po czym wyszedł zostawiając mnie samą z kłębiącymi się w mojej głowie myślami.

*****
Jak tam u Was?
Co myślicie o William'ie i Charlotte?

You Are My WeaknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz