Ciąg dalszy

216 20 77
                                    

Nie mam już weny wgl na to ): Więc rozdziały będą rzadko. PRZEPRASZAM D:

i ogólnie przenosimy się do nastoletniego życia Eri.(Ma 15 lat)

Podczas potajemnych treningów z Kaeya, Diluciem i ich ojcem nauczyłam się dość dobrze walczyć mieczem. Ale po roku ćwiczenia nim stwierdziłam, że to nie dla mnie. 

Więc zaczęłam walczyć claymorem. Nie chciałam się przenosić na włócznię lub łuk. Też nie chciałam walczyć magią. 

-Hmm... włócznia nie, łuk nie, magia nie... to pozostaje jedynie claymore.- Powiedział do mnie wtedy ojciec chłopców.- Musisz być też świadoma tego, że to nie będzie to samo co miecz.- Po czym poszedł po moją nową broń.

I znowu byłam w tyle od chłopaków. Chociaż ciągle dreptałam za nimi na schodach teraz zaczęłam z powrotem spadać na sam dół i dreptać od początku. 

**
-Eri wstawaj. - powiedział Diluc, który właśnie ze mną ćwiczył. Powalił mnie po raz 4 i nie miałam już siły wstawać.

-Nie. - odwróciłam się na plecy i spojrzałam Dilucowi w oczy. Po chwili chwyciłam go za policzek i powiedziałam. - Dobij mnie. - Po czym udawałam, że umieram.

Po chwili poczułam jak coś uderza mnie w brzuch.

-Wybacz ukochana! - powiedział Diluc, który kontynuował żart. Po wypowiedzeniu swojej kwestii przytulił mnie i udawał płacz.

-Diluc, Eri! przestańcie się wygłupiać! - krzyknął ojciec chłopców, który ćwiczył z Kaeya. Diluc puścił mnie i klepnął w tył głowy. Odszedł ode mnie i oparł swój claymore o ziemię.

-Postaraj się może bardziej co? - powiedział to z uśmiechem na twarzy ale widać było, że żartował.-Twoje błędy polegają na tym, że robisz nie potrzebne ruchy. Krócej mówiąc, skup się po prostu na uderzaniu, a nie na próbie zmylenia mnie.

-okej.. - westchnęłam i wstałam. Chwilę po moim podniesieniu Diluc ruszył na mnie. Zdziwiona ja odskoczyłam i zaczęłam się bronić. Gdy claymore Diluca trzasnął mocno o ziemię postanowiłam zaatakować. Czerwono włosy puścił swoją broń i zrobił unik. A potem podciął mi nogi i mnie obezwładnił.

-Było lepiej. - pochwalił mnie chłopak.

-Dzięki, ale byłoby mi miło, gdybym cię wreszcie trafiła. - Diluc mnie puścił i powoli zaczął ze mnie wstawać.

**

-Dobra robota! Teraz macie czas dla siebie. Ja idę do winiarni. - Powiedział Pan Rangvidr. Po czym wziął swoje rzeczy i poszedł w swoim kierunku.

-Mogę u was schować swoją broń? - zadałam to samo pytanie co zawsze po treningu, ponieważ mój tata nie godził się na to, żebym uczyła się walczyć, a co dopiero claymorem.

-"OJ ERI, NIE WOLNO CI WALCZYĆ. BROŃ JEST DLA MĘŻCZYZN" - Kaeya naśladował mojego ojca. A ja i Diluc się z niego śmialiśmy. Szturchnęłam go letko w ramię w geście obronienia honoru mojego opiekuna. A ten spojrzał na mnie z udawanym oburzeniem. A potem wszyscy w trójkę zaczęliśmy się śmiać.

**
Gdy doszliśmy do Monstand Kaeya założył ręce za siebie i powiedział.

-hmm... Może poszliśmy by na wycieczkę?

-Na przykład?-spytał czerwono włosy, który jadł jabłko

Niebiesko włosy zamyślił się o powiedział
-Liyue? Ponoć piękne miasto!

-Nie wiem czy mój ojciec się zgodzi - powiedziałam i ugryzłam jabłko Diluca.

-Ej! - krzyknął posiadacz owocu, a ja posłałam mu przepraszający uśmiech.

zaplątanie /// DilucxFemReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz