Odrazu mówię. Ten rozdział miał wyglądać totalnie inaczej i nie miał być 18+.Ale moja horny dusza wygrała.
Zapraszam do czytania.
-Eri? - O kurde.
Mężczyzna spojrzał sie na mnie pierwszo ze niedowierzaniem, potem ze smutkiem, a na końcu z złością.
-Em... Cześć tato?
-Eri... Co ty tu do jasnej cholery robisz?
-Em.. Szukałam twojej osoby?
-Bardzo dobry z ciebie ojciec. - Odezwał się tak zwany Scaramouche.
Z jednej strony próbował utrzymać swoją powagę i złość na mnie. Ale z drugiej chciał się zacząć śmiać z mojego ojca, ponieważ w byciu rodzicem był nie udolny.
-Scara, proszę cię. Przymknij się. - Niższy mężczyzna spełnił prośbę mojego ojca. Złożył ręce w gęście kapitulacji i usiadł na skrzyni. - Co cię podkusiło by mnie szukać?
-Emm... List od Ciebie? Gdzie pisałeś, że chciałbyś się spotkać i przeprosić mnie za zrujnowanie mi życia? - Mężczyzna wyglądał na zaskoczonego i spojrzał na swoich przyjaciół.
-Nie pisałem żadnego listu do ciebie. - wziął jakiś nożyk i zaczął do mnie podchodzić.
-a.-Powiedziałam ze zaskoczeniem. - nie tęskniłeś za swoją ukochaną córką? - Powiedziałam pół żartem.
-Tak szczerze, to nie. - Podszedł do mnie i kucnął. - Nie nadaję się do roli ojca.
-No brawo. - Odpowiedziałam.
-Szybko się skapłeś. - Powiedział rudo włosy mężczyzna, który nie umiał już wytrzymać z śmiechu razem z Scaramouche.
-Możecie się łaskawie przymknąć? - Wtrąciła się, w końcu Signora.-Twoja córka pokonała wszystkich naszych ludzi.-Skrzyżowała ręce. - jeżeli nie ćwiczyła w dzieciństwie, to ja jestem niższa od Scary.
-Słuchaj ty no kurna! - Wstał granatowo włosy i pogroził Signorze palcem, a ona się do niego uśmiechnęła.
-Eri.... - Zaczął spokojnie mój ojciec Andre. - Czy ty trenowałaś, gdy byłaś mniejsza, chociaż ci zabroniłem?
-Możliwe.
-NO JASNA CHOLERA.. ERI!! - złapał się jedną ręką za głowę.
-Nie lubie kwiatów! - spojrzałam na niego z złością.
-Z kim ćwiczyłaś?
-Z ojcem Diluca i Kaeyi.
-Hm... To chyba dobrze, że go zabiłem. - Wstał i odłożył nożyk na stół. Obiecuje, że gdybym teraz nie była przywiązana to bym go udusiła.
-Jesteś paskudny. - Powiedziałam i upuściłam głowę, ponieważ łzy mi napłynęły do oczu. - Jesteś tak paskudną osobą, że nie mogę na ciebie patrzeć.
-Okej, okej mam pomysł. - Wstał Childe. - Walczcie. - uniósł ręce do góry, a w nich pojawiły się po chwili wodne miecze, które przecięły liny związujące moje ciało.
Odrazu, kiedy uświadomiłam sobie, że moje dłonie i nogi nie są związane podbiegłam do ojca i spróbowałam go kopnąć.
Niestety ten zablokował mój atak, a ja chwyciłam za nożyk, który wcześniej trzymał. Wbiłam mu go w nogę, a ten jęknął z bólu. Gdy chwycił się za nogę przywołałam swój miecz i już go miałam zabić, ale przypomniałem sobie, że jest moim ojcem i przywaliłam mu nie naoszczoną stroną. Gdy zobaczyłam, że jeszcze nie utracił przytomności chciałem go uderzyć drugi raz co mi sie nie udało.
CZYTASZ
zaplątanie /// DilucxFemReader
RandomOjciec złodziej kwiatu, matka z chorobą mózgu, wiedźma która chce odzyskać kwiat lub pieniądze no i Diluc i Eri. Czy coś może pójść źle?