Urodziny

162 15 60
                                    

-Przyjdziesz? - spytałam idę Diluca. Wyglądał na letko zaskoczonego i zmieszanego. W końcu po paru minutach mi odpowiedział.

-Przyjdę.

Rozmawialiśmy jeszcze, aż w końcu musiał iść.

-A i jeszcze zanim wyjdę chciałem się ciebie o coś jeszcze zapytać. - Powiedział do mnie czerwono włosy.

-słucham?

-Co chciałabyś na urodziny? - Oparł się o ścianę.

-Nic w sumie nie jest mi potrzebne do szczęścia.-Powiedziałam mu i wzruszyłam ramionami.

-Czyli mam coś sam wymyślić jak co roku. - Powiedział i zaczął ubierać buty.

-Co roku? - wymskło mi się. - przez cztery lata ani razu się do nas nie odezwałeś! - Wykrzyczałam mu.

-Wybacz, musiałem to wszystko przemyśleć. A pozatem mogliście się też odezwać.

-A no tak. Bo oczywiście wiedzieliśmy gdzie jesteś tak? - skrzyżowałam ręce

-Eri.... - Diluc podniósł na mnie wzrok.-Mój ojciec został zamordowany przez twojego ojca.

-Co ja miałam do tego? - Do oczu kolejny raz napłynęły mi łzy. - Zostałam prawie przez ciebie zamordowana.

-Eri ja naprawdę przepraszam.. - Zaczął do mnie podchodzić. Gdy był już blisko mnie przytulił mnie i kolejne kilka razy przeprosił. Po jakiś dziesięciu minutach w końcu się puściliśmy. Po krótkiej chwili pożegnaliśmy się i wyszedł.

Gdy zamknęłam drzwi oparłam o nie głowę i przetarłam zmęczone oczy. Prawie odrazu przebrałam się do piżamy i położyłam się na materac .

Na drugi dzień obudziło mnie pukanie do moich drzwi. Otarłam oczy i poszłam sprawdzić kto przerwał mój sen.

Przez wizjer nie było widać nikogo, więc otworzyłam drzwi i przez nie wyszłam.

Wtedy ktoś zasłonił mi oczy i usta. Drugi sprawca zarzucił mi worek na głowę i oboje zaciągnęli mnie do mojego mieszkania po czym zamknęli drzwi. Jeden dalej trzymając moje dłonie bym się nie ruszała położył mnie na mój materac.

Na ich nieszczęście nie unieruchomili mi nóg. Kopłam jednego z oprawców, A ten krzyknął z bólu znajomym mi głosem.

-Kaeya? - Spytałam niedowierzając.

-oh barbatosie, jaki ból! - ściągnęłam worek z głowy i zobaczyłam kulącego się z bólu Kaeye. -Musiałaś w kroczę?!-Mężczyzna dalej kulił się z bólu, a po chwili udawał, że umarł.

-Kaeya. Przestań udawać. - Powiedział poważnie Venti. - wyglądasz okropnie.-spojrzał na mnie smutno

- Czy Diluc znowu cię pobił? - podszedł do mnie i chwycił mnie za podbródek.

-Nie, ona poprostu tak wygląda z rana- Powiedział obolały Kaeya i spowrotem się położył.

-Aaa....- Venti mnie puścił i położył się koło mnie na moim materacu. - Idź się ogarnij, a ja-twój przyjaciel popilnuje ci materaca - Po czym odwrócił się do ściany i po chwili zaczął chrapać.

Wzięłam białą koszulkę na ramiączkach i czarne jeansy. Poszłam do łazienki, Umyłam się i ubrałam.

Po czym wyszłam z łazienki. Venti dalej spał ale tym razem nie sam. Leżał razem z Kaeya przytuleni.

Zaśmiałam się i zaczęłam myć wczorajsze naczynia, których nie chciało mi się myć.

-Tak, tak. Kocham cię. - Zaczął majaczyć Kaeya przez sen.

-ale gorzkie... Nie połknę tego. - Venti, jak bliźniak zaczął również majaczyć.

Postanowiłam ich obudzić

-Wstajemy!!! - obudziłam pierwszo Ventiego - Co ci się śniło?

-Wino było tak gorzkie, że nie dało się go połknąć.... - Wyglądał jakby miał się rozpłakać.

-Kupiłam kilka win, więc się nie martw.

-My kupiliśmy wódkę i energetyki. - Powiedział Kaeya, który też się przebudził

Spojrzałam na nich podejrzanie.

-Po co energetyki?

Kaeya się uśmiechnął i powiedział - Drinki.

Gdy już się ogarnęli i wstali poprosili mnie o garnek, gdzie wrzucili truskawki, następnie zalali je wódką, a na końcu wlali jeszcze cztery monstery mango loco.

Gdy mieszali swoją miksturę ktoś zapukał do drzwi.

-Idę otworzyć. - powiedziałam do chłopaków, którzy byli zbyt zajęci swoją mieszanką.

Gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się Diluc.-ooo.. Przyszedłeś! - Uśmiechnęłam się do niego, a on prawie niewidocznie się uśmiechnął

-Cześć, miło cię widzieć. - przytulił mnie, a potem wręczył mi prezent.

-Ej Eri masz mikser?! - krzyczał Kaeya z drugiego pokoju.

-Nie! - Odpowiedziałam.

Zaprosiłam Diluca do salonu.

-Gdzie ty śpisz? - Spytał się zdziwiony Diluc.

-Na materacu. - Odpowiedziałam mu i pokazałam palcem materac.

***
COULD HE TRY ME? MHMM MOST LIKELY! ~

Leciała muzyka, którą wybrał Kaeya. Ja leżałam na naprawionem kanapie na czymś miękim, a Kaeya i Venti razem tańczyli.

-Eri, zeszłabyś ze mnie? - powiedział Diluc.

-...

-Erii!-Powtórzył Diluc, a na z niego zleciałam

-... Wszystko okej? - Spytał się Diluc już letko zażenowany.

-Będę rzygać.

***
-Dlaczego to ja muszę Ci trzymać włosy?-Diluc zadał to pytanie już piąty raz.

Klęczałam już przed toaleta dobre pół godziny. Aż w końcu zwróciłam wszystko co wypiłam tego wieczoru.

-Dlaczego wtedy przytuliłeś Donne? No wiesz, kiedy wyjeżdżałeś i nas zostawiłeś na dość długo.

-A no wiesz.. - Diluc się letko zarumienił. - Zaczęłem coś do niej czuć.

zaplątanie /// DilucxFemReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz