22

221 20 1
                                    

Wstałam około 5.20 nad ranem.

- Poranny ptaszek ze mnie. - powiedziałam do siebie, uśmiechając sie.

Wstałam i powędrowałam do łazienki wcześniej zabierając jakąś czarną spódniczke do połowy ud oraz białą, z krótkim rękawem bluzkę Sebastiana, która była na mnie za duża.

- chyba sie nie obrazi - pomyślałam

Zaczęłam się ogarniać.
Czyli standardowo: umyłam się, wysuszyłam włosy, ubrałam, zrobiłam lekki makijaż a włosy spielam w kucyka.

Przejrzałam sie w lustrze ostatni raz po czym z uśmiechem na twarzy mogłam stwierdzić iż jestem gotowa na lot.

Wyszłam z łazienki a Sebastiana nie było już w łóżku. Zdziwiło mnie to, jest 5.40 a jego w łóżku nie ma. No nic
Zeszłam na dół i moim oczom ukazał się Sebastian robiący mi śniadanie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do niego dając mu całusa w policzek.

- Czemu nie śpisz? - zapytałam odsuwając się od niego kilka kroków.
- Wstałem żeby zrobić tobie śniadanie kochanie. - uśmiechnął się i podał mi talerz z jajecznicą.
- Dziękuję bardzo Sebuś. - odwzajemniłam uśmiech.

Wzięłam od niego talerz i powędrowałam do jadalni gdzie czekała tez na mnie herbata. Usiadłam przy stole i zaczelam zajadać sie śniadaniem zrobionym przez mojego chłopaka.

Nie powiem będę za nim tęsknić, chodź z drugiej strony dawno sie nie widziałam z rodziną, tęskniłam za mama, za Marry i za jej mężem. Uwielbiam tą parke, byli najlepsza parą jaką widziałam. Joe pomagał jej a ona mu, dużo mieli kłótni ale za to szybko odchodzili do porozumienia i wszytsko bylo takie samo. Zazdroszczę jej takiego męża, zazdroszczę jej urody,
zazdroszcze jej praktycznie wszystkiego.

Kiedy zjadłam śniadanie, odłożyłam kubek i talerz do zmywarki po czym poszlam do salonu. Siedział w nim Sebastian a obok niego stała średniej wielkości, czarna w białe kropki walizka. Podeszlam do niego i przytuliłam od tyłu składając na jego szyii dwa pocałunki.

- Będę tęskniła za tobą straszenie. - powiedziałam będąc ciągle z tyłu.
- Ja też Mad ja tez. Obiecaj mi ze będziesz dzwonić do mnie kiedy będziesz miała wolny czas i od razu jak wylądujesz w Bostonie. - powiedział wystając przy czym nie bylam juzwtulona w jego szyję.
- Obiecuję Ci ze będę dzwonić do ciebie kiedy bede miala czas oraz kiedy bede juz na ziemi nie w powietrzu. - mój kącik ust powędrował w górę.

Sebastian juz nic nie powiedział tylko uśmiechnął się, wziął moja walizkę i poszedł z nia do przedpokoju, oczywiście ja za nim szłam.
Zobaczyłam jak ske ubiera więc postanowiłam zrobić to samo. Było nawet ciepło więc stwierdziłam że założę moje ulubione czarne convers'y. Sebastian również założył jakieś buty i razem wyszliśmy z domu, zakluczyłam dzwi i skierowałam sie do mojego białego Audi.

- Zawiozę cię moim kochanie. - zaproponował ale ja oczywiście muszę mieć swoje zdanje.
- Nie. Pojedziemy moim, bez dyskusji, wsiadaj i nje marudź. - powiedziałam stanowczo i wsiadłam za kółko a po chwili na miejscu pasażera usiadł Stan.

Ruszylam a Sebastian włączył cos z Spotify. Bardzo sie cieszę ze zobaczę moją rodzine, mam nadzieję ze jeszcze zobaczę mojego przyjaciela z dzieciństwa. Tak mowie tu o moim kochanym Philipie.

Kiedy byliśmy juz prawie na miejscu usłyszałam jak Seba nudzi jedną z piosenek lecących w radiu. Uśmiechnęłam sie na samą myśl ze jeszcze kilka miesięcy temu był moik największym wrogiem a teraz jest moim chłopakiem, może kiedyś bedzie moim mężem i w końcu Marry bedzie sie bawic nie na swoim tylko na moim ślubie.

- only you my girl.. - zanucil a ja nie mogłam sie oprzeć i musiałam zaśpiewać z nim.
- only you baby.. - kąciki Sebastiana powędrowały w górę a ja zatrzymałam sie przy lotnisku.

Wysiedliśmy bez słowa a Sebastian, otworzył bagażnik, wyjął moja walizkę po czym zamknął go. Podszedł do mnie i podając mi walizkę posmutnial.

- Hej słońce co sie dzieje? -zapytałam kiedy spojrzał na mnie.
- Tak strasznje bede tęsknić. Nawet teraz tęsknię! - uśmiechnęłam sie i moje dłonie powędrowały na jego policzki.
- To tylko tydzień skarbie, dasz radę, przecież nic się nie stanie. - pocalowalam go delikatnie w usta a Sebastian go pogłębił
- No juz bo sie spóźnię. - oderwalam sie od mojego chłopaka i ostatni raz spojrzałam na niego.
- Miłego lotu skarbie. -
- Miłej jazdy słonko. -

Wzięłam walizke i weszłam oficjalnie na lotnisko. Jest 6.15 a lot mam o 7.20 wiec mam dużo czasu. Wyjęłam z torebki gumy i wzięłam 2 po czym schowałam z powrotem paczke do torebki i kierowalam sie do bramek..

6.50

Jestem już w samolocie, stresa mam ale małego, popisalam chwile z Seba oraz zadzwoniłam do Marry ze bede za kilka godzin i zeby była gotowa do przyjazdu po mnie. Kiedy skończyłam rozmowe kobieta ktora pracowala pokazywała co robić.

Kiedy skończyła założyłam słuchawki, puściłam jakąś piosenkę, zamknęłam oczy a po chwili zasnęłam...

* pov Sebastian *

Wsiadłem do auta i od razu pojechałem do domu. Bez Madison to nie to samo...

Wyjechałem na posesję, wysiadłem i zamknąłem auto. Wszedłem do domu, bylo pusto, cicho. Bez Mad to nie to samo. Nie wiedząc co zrobic poszedlem do salonu, włączyłem ps5 i zacząłem grac w jakąś gre.

{~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~}

rozdział po dłuuuuuuugiej przerwie.
kc wad ze nke zapomnieliście.
przepraszam was za błędy ale telefon zyje własnym życiem

pozdrawjam i życzę miłego dnia/wieczoru

Idiota | Sebastian StanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz