「 POV. Emi 」
Jestem właśnie w drodze do szpitala, ponieważ jakoś przetrwałam te 2 godziny i żyje... Zaparkowałam auto i wyszłam. Przed szpitalem zauważyłam Heidi przywitałam się z nią i powiedziałam, że spieszę się na wizytę.
Zapytacie pewnie, dlaczego nie zrobię tej wizyty u Heidi? Nie chce, aby ktoś z zakshot'u na razie wiedział o tym co się dzieje. Ja tak naprawdę nawet nie wiem... Zapukałam i po chwili usłyszałam ciche "proszę".
— Dzień dobry — powiedziałam, wchodząc do środka.
— Dzień dobry — odpowiedział lekarz, robiąc coś w papierach — a więc, z jaką sprawą Pani tu przyszła? — spojrzał na mnie — Przez telefon Pani nic nie wytłumaczyła...
— A więc... Przychodzę tu z dość... Dziwną sprawą... Od dłuższego czasu czuję bóle w klatce piersiowej, ale dzisiaj... Zaczęłam kaszleć płatkami kwiata wiśni i krwią — spojrzałam na niego — szukałam o tym w internecie ale...
— Ale nic Pani nie znalazła... — dokończył za mnie — Dobrze wiem co Pani dolega — spojrzał na mnie poważnie.
— Wie Pan? — spojrzałam na niego zaskoczona.
— Tak... Sam kiedyś miałem takie objawy. Dowiedziałem się wtedy, że to jest choroba. Nazywa się Hanahaki. W Pani płucach rozwijają się kwiaty wiśni... Ta choroba jest również śmiertelna...
— A... A czym to jest spowodowane? Da się to jakoś wyleczyć? — spojrzałam na niego z nadzieją — Pan przeżył.
— Spowodowane jest to kiedy Pani się w kimś zakocha, a ta osoba tego nie odwzajemnia... — zrobił chwilę przerwy — Tak, da się to wyleczyć operacją, ale... Wtedy Pani traci wszystkie wspomnienia z tą osobą, oraz już nigdy nie będzie mogła Pani żywić tej osoby takimi uczuciami jak teraz... — spojrzał na mnie — Mi się udało... Ona odwzajemniła moje uczucia, ale u Pani może się to nie udać — spojrzał na mnie smutno, a w moich oczach pojawiły się łzy.
— Jasne, rozumiem... — pokiwałam głową, po czym ruszyłam do wyjścia — Dziękuję.
— Jakby Pani jednak zdecydowała się na operacje, to ma Pani do mnie numer — powiedział, zanim wyszłam.
Kiedy zamknęłam drzwi, dałam wygrać emocją. Zaczęłam po prostu płakać.
— Emi? Wszystko dobrze? — podeszła do mnie Heidi.
Zauważyłam, że za nią był jeszcze Erwin, Carbonara, David i Summer...
— Tak... Tak, wszystko dobrze... — powiedziałam z wymuszanym uśmiechem, wycierając swoje łzy — Spieszę się... — wyminęłam ich i ruszyłam do wyjścia.
CZYTASZ
𝐇𝐀𝐍𝐀𝐇𝐀𝐊𝐈 ;; 𝗱𝗮𝘃𝗶𝗱 𝗴𝗶𝗹𝗸𝗲𝗻𝗹𝘆
Fanfic❝ - 𝗔 𝘄ł𝗮𝘀́𝗻𝗶𝗲 - 𝗰𝗵ł𝗼𝗽𝗮𝗸 𝗻𝗮𝗴𝗹𝗲 𝘄𝘀𝘁𝗮ł - 𝗸𝘁𝗼 𝗷𝗲𝘀𝘁 𝘁𝘆𝗺 𝗱𝗿𝗮𝗻𝗶𝗲𝗺, 𝗽𝗿𝘇𝗲𝘇 𝗸𝘁𝗼́𝗿𝗲𝗴𝗼 𝘁𝗲𝗿𝗮𝘇 𝘁𝗸𝘄𝗶𝘀𝘇 𝘄 𝘁𝗲𝗷 𝗼𝗸𝗿𝗼𝗽𝗻𝗲𝗷 𝗰𝗵𝗼𝗿𝗼𝗯𝗶𝗲? - 𝘀𝗽𝗼𝗷𝗿𝘇𝗮ł 𝗻𝗮 𝗺𝗻𝗶𝗲. 𝗧𝘆. ❞ _________ ׂׂ...