Wszyscy są zmieszani

517 23 6
                                    

-Jja... - zawachał się Miguel.
-Rozumiem..mieszasz się..nie musisz od razu odpowiadać. - powiedziałam patrząc w podłogę.
W tej chwili podszedł do nas lekarz.
- Twoja mama już dotarła, mamy zgodę na operację.- odparł patrząc w jakieś kartki.
-No..dobra. - westchnęłam i usiadłam na wózek który przyniósł lekarz - Miguel daj mi znać jak już podejmiesz decyzje..- dodałam.
—————————-
Siedziałam na szpitalnym łóżku, czekałam aż przyjdą po mnie lekarze. Obok mnie siedziała mama, wyglądała na dość zamyśloną, ale nie dziwie się jej, w końcu odwaliłam taką rzecz.
- Mamo, jesteś zła? - zapytałam.
- Nie jestem zła, ale to było nieodpowiedzialne, po za tym mnie okłamałaś.- powiedziała przewracając oczami.
-No wiem, ale gdybym ci powiedziała że biore udział w turnieju to nie wypuściłabyś mnie z domu! - zaśmiałam się nerwowo.
- No racja. Już się stało, teraz tylko operacja i kostka będzie naprawiona. Wiedz tylko, że przez następny miesiąc nigdzie nie wychodzisz. - przyznała mama.
-No wiem...będę się obijać..ale niedługo przerwa świąteczna.- ucieszyłam się na samą myśl o wigilii.
-No tak..pewnie zaprosimy Moon i ciotkę. - westchnęła niechętnie.
-Tylko nie Moon...- chrząknęłam po cichu.
Nagle do sali przyszedł lekarz, znowu z wózkiem. Ogłosił że jedziemy już na blok. Zeszłam więc z łóżka i przeniosłam się na wózek.
——————————
Obudziłam się na jakimś łóżku, obok mnie siedziała Sam.
-Sam? Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.
-Tak bardzo mi głupio..proszę wybacz mi..- powiedziała zapłakana.
- Sam..nie wiem co mam o tym myśleć..- chrząknęłam - Widziałaś może Miguela? - zapytałam z nadzieją.
- Minęłam go, jak wchodziłam to wychodził..No nic. Daj znać jak przemyślisz moją prośbę..pójdę już. - pociągnęła nosem po czym wstała.
No i zostałam sama w sali.
Znowu zamęczały mnie myśli, zastanawiałam się nad sensem relacji z wszystkimi moimi znajomymi - z każdym miałam napiętą atmosfere.
W końcu nie doszłam do żadnych dobrych ani złych wniosków, a z racji że nie miałam przy sobie towarzystwa uznałam że położę się spać.
————-
Moja drzemka nie po trwała
jednak zbyt długo, ponieważ nagle przerwał ją dźwięk powiadomienia - zaciekawiona sięgnęłam po telefon z myślą że może być to wiadomość od Miguela.
Ku mojemu zdziwieniu nie była to jednak oczekiwana wiadomość - nie od Miguela, lecz od Kylera.
-Co do cholery...- powiedziałam pod nosem.
- Cześć, tu Kyler. Dodałaś mnie do znajomych, pomyślałem że napisze...Głupio mi, za to co zrobiłem we wrześniu, chciałbym cię przeprosić. Słyszałem też o twoim wypadku, mam nadzieję że szybko wrócisz do zdrowia. Może mógłbym do ciebie wpaść i przeprosić cię osobiście? - przeczytałam głośno otrzymaną wiadomość - Co on sobie w ogóle myśli? - pomyślałam.
„Ok" - odpisałam bez większego zastanowienia, nie spytałam się nawet o której przyjedzie.
Teraz tylko myślałam, czy dobrze zrobiłam zgadzając się na wizytę Kylera, ale przecież przeprosił, co nie?
——————-
-Hej, wybacz że tyle mi to zajęło...przyniosłem ci czekoladki.. - powiedział chłopak kładąc pudełko na szafce.
-Nie lubie słodyczy. - skłamałam żeby zabrzmieć poważniej.
-Nie wiedziałem..słuchaj, sporo ostatnio myślałem, i uznałem, że moje zachowanie było straszne, to przez to towarzystwo..naprawdę chciałbym cię przeprosić. - odparł siadając przy moim łóżku.
Jak zwykle chciałam powiedzieć że muszę się zastanowić, ale w tej sytuacji nowe myśli byłyby jeszcze bardziej męczące.
-No dobra. - odetchnęłam.
-Tylko tyle? Nie chcesz się zastanowić? - zdziwił się Kyler.
- Teraz wszystko mi się miesza, nie chce się nad niczym zastanawiać - wyjątkowo ciężki czas jest. Przyda mi się nowy znajomy.. - odparłam.
-O wow..to świetnie..A jak noga? - zestresowany zmienił temat.
-A, noga...- nie dokończyłam.
-Carmen już się zastanowiłem.- przerwał mi Miguel wchodzący do sali.
-Oo Miguel dobrzez że jesteś..- odchrząknęłam.
-Co tu robi ten dupek? - spytał zdenerwowany.
-Chciał przeprosić...Kyler, mógłbyś? - spytałam pokazując na drzwi.
-Jasne..cześć. - powiedział, po czym wstał i wyszedł.
Teraz to Miguel usiadł obok mnie. Widziałam w jego oczach to samo zmieszanie, co u połowy otczających mnie ludzi.
- Zastanowiłeś się?..- spytałam poprawiając się na łóżku.
-Tak..pomyślałem, że oboje głupio zrobiliśmy. To była bezsensowna kłotnia, uważam że nawzajem musimy sobie wybaczyć, i spróbować..ponownie. - Miguel przybliżył się do mnie.
-Zgadzam się. - odparłam głaskając chłopaka po włosach.
-Tęskniłem.- powiedział chłopak chwytając mnie za policzek.
-Ja też, bardzo. - oznajmiłam całując go.
Teraz uświadomiłam sobie jak bardzo mi tego brakowało, nagle poczułam się lepiej - miałam wrażenie że wszystko zaczyna się układać.
-Słyszałem o Eli'u, o co poszło? - zapytał z troską.
-Nie chciał żebym szła na trening, ale nie wiem z czym miał problem, przecież to tylko kilka ćwiczeń. - odparłam zniechęcona.
-Musisz się z nim pogodzić, martwi się o ciebie, nawet nie wiesz jak bardzo. - przekonywał.
-No wiem....to będzie ciężkie. - westchnęłam
——————————————-
Mega sus częsc

Bój się Cobry || Cobra kai ~ Miguel Diaz -Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz