Więźniem być

450 21 3
                                    




Miguel tylko zleciał mnie wzrokiem.

-Poważnie? - zapytał sarkastycznie chłopak. -No sam kazałeś mi go przeprosić! Nie gap się tak. - westchnęłam wyciągając z lodówki sok.
-No ale nie gdy spałem! Serio, zawiózłbym cię. - oznajmił wpychając sobie do ust z cztery naleśniki. -Jasne...udław się. - burknęłam trzaskając drzwiami lodówki, po czym pobiegłam na górę do pokoju.

Strasznie mnie wkurzali, uwielbiam ich, ale naprawdę nie wiedziałam jaki mają problem. Nie chciałam się z nimi znowu kłócić, mogliby dać mi spokój chociaż na chwile – jestem w swoim domu, a nie w więzieniu.

Usiadłam na łóżku, wyciągnęłam jakąś książkę - w sumie to dawno nic nie czytałam. Czytałam jakieś 10 minut, lecz czynność przerwał Miguel.

-Hej, przyniosłem ci jedzenie..nie obrażaj się na nas, żartujemy sobie tylko. - powiedział siadając na łóżku. -Pilnujecie mnie jak jakieś niańki, serio, mam 17 lat i umiem sobie poradzić w domu. - oburzyłam się. -Taa...no nic. Masz tu naleśniki i herbatę, jak się od obrazisz to przyjdź do nas na dół. (AUT. Uznałam że pisanie cały czas powiedział, westchnęłam, odparł itd. Itp. Jest dość nieestetyczne, więc będę pisać je tylko na początku dialogu, albo żeby podkreslic sytuacje :)) )
-Migi...poczekaj. Usiądź. Nie chce żeby to tak wyglądało, jakbym była jakimś nieodpowiedzialnym bachorem.. Wiem co robię, zaufaj mi.
-Ufam ci, po prostu się martwię.. To chyba z miłości. - zaśmiał się i popatrzył mi głęboko w oczy. -Miguelll...- usiadłam chłopakowi na kolanach. On tylko złapał moją talię, po czym zaczął delikatnie całować moje usta.
Po pocałunku tylko lekko uśmiechnęłam się do chłopaka a on mocno mnie przytulił. Dawno nie czułam takiego uczucia jak teraz – takiego, ciepła? W każdym razie było to bardzo przyjemne
. -Kocham cię Carmen..
-Ja ciebie też..nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedziałam przytulając go jeszcze mocniej.

Uznałam już że zejdę z kolan chłopaka, na moje nieszczęście przez przypadek potrąciłam kubek z herbatą, przez co cała jego zawartość wylała się na kołdrę i moje udo.
-Ajjj - syknęłam i od razu wstałam z łóżka.
-O cholera..Eli , przynieś coś zimnego szybko! Bardzo cię boli?
-Spokojnie, to lekkie poparzenie. Trochę piecze ale to nic złego.
-Mam to, jest zimne. Co się stało? - do pokoju wpadł przestraszony Eli z workiem lodu.
-Poparzyła się chyba.. Tą jebaną herbatą..
-Miguel nic mi nie jest... w ogóle, chłopaki, chciałam się spotkać z Sam i pogadać. Idziecie ze mną?
-Znowu chcesz wychodzić? Carmen, proszę cię, odpocznij choć jeden dzień. - Miguel chwycił mnie za ręke.
-Posłuchaj go, ma rację. No nic gołąbeczki, ja już będę się zbierał do siebie, a ty - wskazał na Miguela – pilnuj jej.
-Oczywiście, tym razem nie zasnę. - odparł po czym wszyscy troje się zaśmialiśmy.
Teraz zostałam już sama z Miguelem, nie zastanawialiśmy się nad jakimś bardziej wysiłkowym zajęciu, więc uznaliśmy,że po prostu poleżymy razem, tak jak kiedyś.

Nagle usłyszeliśmy dźwięk klucza w zamku - oczywiście była to moja mama. Razem z chłopakiem wyszliśmy z łóżka i udaliśmy się w stronę schodów. -Migi.. Proszę nie wspominaj jej o mojej wczorajszej wizycie u Eli'a..proszę.. -No co ty, nie powiem jej. Zamknęłaby cię w domu na amen. -Racja - przytaknęłam, po czym razem z chłopakiem zeszliśmy na dół.
-Carmen! Zejdźcie szybciej, chciałam poznać cię z tym mężczyzną z którym się umawiałam! - wrzeszczała wyraźnie podekscytowana.
-No jesteśmy, gdzie ten cały ogier?- zapytałam ironicznie.
-Sprawdza coś w aucie, zaraz przyjdzie. Poczekaliśmy chwilę, aż nagle zauważyliśmy otwierające się drzwi.
-Oto on, mam nadzieję że się polubicie.
-Chwila....sensei Johnny?! ----------------------------------------------

Potężnie jest.. Ja już po próbnych, więc teraz napieprzam z częściami żeby nie mieć zaleglosciowieści

Bój się Cobry || Cobra kai ~ Miguel Diaz -Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz