Każda Cobra jest taka sama

769 28 3
                                    

 Po treningu ogarnęliśmy się i przebraliśmy, po czym udaliśmy się do mnie żeby skończyć film o którym rano mówił Miguel. Byliśmy dość zmęczeni, nie chciało nam się iść na piechotę więc chłopak poprosił senseia o podwózkę. Mężczyzna jak zwykle marudny, ale nie miał nic przeciwko. 

--------------------------------------

Wsiedliśmy do auta, powiedziałam adres i ruszyliśmy.

-Ma pan żonę? - zapytałam z ciekawości.

-Nie.- odpowiedział.

-A dzieci? - zapytałam ponownie.

-Nie mam czasu na głupie pytania. To tu?- zapytał poddenerwowany.

-Tak. Do zobaczenia sensei.- powiedziałam.

--------------------------------------

Wysiedliśmy z auta, pokierowaliśmy się w stronę drzwi wejściowych. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się niespodziewany widok.

Moja mama właśnie szykowała się na jakieś wyjście. Ale na pewno nie na wyjście do sklepu. Miała na sobie bordową sukienkę, czarne botki i do tego zakładała jakieś złote kolczyki.

-Mamo? - zapytałam zdziwiona.

-Ooo jak było na treningu? Miło cię widzieć Miguel. - powiedziała będąc w podejrzanie świetnym humorem.

Miguel tylko uśmiechnął się i skinął głową na "panią również''.

-Było fajnie...wybierasz się gdzieś? - zapytałam odkładając kurtkę.

-Poznałam takiego fajnego mężczyznę dzisiaj na zakupach. Bardzo sympatyczny, idę z nim na spotkanie. - powiedziała przeglądając się w lustrze.

-To fantastycznie, o której wracasz? - zapytałam ponownie zaciekawiona.

-Jeszcze nie wiem, w każdym razie Miguel, jak zechcesz możesz u nas spać tylko bądzie rozważni - zrobiła zboczoną minę - na blacie macie pieniądze, zamówcie sobie coś. - dodała.

-MAMO.. - powiedziałąm zawstydzona.

-No co? Ja już lece bo nie chcę się spóźnić. - odparła po czym zadowolona wyszła z domu.

- Jest niemożliwa... - powiedziałam śmiejąc się do Miguela.

-Daj się jej bawić, nie będzie sama do końca życia. - zaśmiał się.

--------------------------------------

Weszliśmy na górę, odpaliliśmy film i jedyne co nam pozostało to czekać na pizzę zamówioną z pieniędzy mojej mamy.

-Zostajesz dzisiaj? - zapytałam przynosząc nam jakieś picie.

-Nie mam nic przeciwko.- powiedział uśmiechając się do mnie.

-Cudown... - nie dokończyłam bo przeszkodził mi dzwonek do drzwi. - To pewnie pizza, otworzę.- powiedziałam uśmiechając się lekko.

Zeszłam na dół, wzięłam pięniądze i podeszłam do drzwi po czym otworzyłam je.

-Dobry wiecz...Moon? - zapytałam zdziwona.

-Możemy pogadać? - powiedziała zmieszana.

-Nie. - odparłam i zamknęłam drzwi.

Wchodziłam już po schodach, ale ponownie usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Moon czy ja mówie po chińsk... - powiedziałam zdenerwowana otwierając drzwi - Ooo... dobry wieczór...już płacę..- dodałam zawstydzona do dostawcy.

Bój się Cobry || Cobra kai ~ Miguel Diaz -Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz