natura cheerliderek

587 20 4
                                    

Pod wieczór mama kazała mi tylko leżeć lub siedzieć, nie mogłam robić nic innego żeby "się nie przemęczać."
-------------------------------------
Mama musiała wyjechać do babci, więc zostawiła mnie w domu samą. Powiedziała mi że jutro mam nigdzie nie wychodzić,
dopiero pojutrze idę do szkoły. Ja nie miałam nic przeciwko zostania w domu.
-------------------------------------
Rano obudziłam się strasznie późno, koło 11.00 ale pasowało mi to, bo wreszcie od długiego czasu się wyspałam.
-------------------------------------
Cały dzień zleciał mi beztrosko, dopóki nie przypomniało mi się o treningu. Nie miałam zamiaru go opuścić, więc w podskokach (dosłownie) zebrałam się i wyszłam z domu.
Całe szczęście wpadłam na moją sąsiadkę, która zgodziła się podwieść mnie pod dojo.
-------------------------------------
Wysiadłam z samochodu, lekko kulejąc, ale miałam nadzieję że nikt nie zauważy. Weszłam do pomieszczenia, od razu Miguel mnie zauważył. Nie był zadowolony z mojego przybycia.
Widziałam, że chłopak gotów był zacząć swoje kazanie o tym że powinnam siedzieć w domu, ale na jego nieszczęście sensei zaczął już trening.
-Jak już wiecie, albo i nie za tydzień odbędzie się turniej All Valley Karate - nie obejdzie się bez naszego udziału.- ogłosił sensei. - Zależy mi żeby większość z was zawalczyła, w szególności Diaz, Robinson i Carrolls - dodał patrząc się na mnie.
-Przecież Carmen nie da rady ona jest kontuzjo...- zaczął Miguel.
-Dam radę, jak najbardziej sensei.- odpowiedziałam przerywając chłopakowi.
-------------------------------------
-Co to było?! - zapytał zdenerwowany Miguel gdy wychodziliśmy z treningu.
-Jak myślisz? Wzięłabym udział w turnieju nawet jakby mi tą nogę odcieli. - powiedziałam po prostu go mijając.
-Odpuść sobie. - krzyknął za mną chłopak.
Ja tylko przewróciłam oczami.
-------------------------------------
Wracałam do domu, z racji że była jesień, pogoda przez większość czasu dopisywała, ale zdarzały się też bardziej deszczowe dni- właśnie taki zdarzył się akurat dziś. Zaczęło strasznie lać, a ja nie chciałam być mokra. Jeszcze tylko przeziębienia brakuje mi do szczęścia - pomyślałam markotnie.
-------------------------------------
Niestety nie mogłam biec, starałam się iść w szybkim tempie, mimo że było to już totalnie bez sensu bo tak czy siak byłam cała mokra.
-------------------------------------
Droga do domu strasznie mi się dłużyła, nie lubiłam tej ciszy podczas wracania samemu do domu...
Jednakże takowa cisza nie trwała długo. Koło mnie podjechał samochód, w nim siedział jakiś blondyn, dość przystojny, był max. 2-3 lata starszy ode mnie.
-Nie wyglądasz dobrze, podwiozę cię.- powiedział otwierając szybę w aucie.
Ja byłam już doszczętnie zdesperowana, więc zgodziłam się.
- Jeśli to nie problem..naprawdę nie mam już siły ani chęci na spacer.- powiedziałam wsiadając do auta.
W tej chwili uświadomiłam sobie jaka nieodpowiedzialna jestem, w końcu, mama zawsze powtarzała mi żeby nie włazić obcym do samochodu. Ale, może nie każdy kto proponuje podwózkę to jakiś zbok?
- A więc.. czym się zajmujesz? - zapytał blondyn spoglądając na mnie.
- Trenuję...Jestem cheerliderką. - skłamałam zdenerwowana.
-Ahh..czemu każda dziewczyna tutaj robi to samo..- rzekł rozczarowany - Gdzie cię zawieść? dodał.
-Cały czas prosto.- powiedziałam przewracając oczami, już wiedziałam że się nie dogadamy.
-------------------------------------
Nastała chwila niezręcznej ciszy, chłopak jechał dalej. Ja patrzyłam przez okno, nagle poczułam dotyk na swoim udzie. Oczywiście była to dłoń naszego kierowcy który chyba pozwolił sobie na zbyt dużo.
-Zabieraj tę łapę zboku.- powiedziałam strącając dłoń z mojego uda.
-Oj nie bądź taka niedostępna..- odparł uśmiechając się po czym skręcił w boczną alejkę.
- Co ty odpieprzasz kretynie?! Miałeś jechać prosto! - krzyknęłam zdenerwowana.
-Będziemy grać na moich zasadach, nie na twoich.- powiedział zatrzymując auto.
Ja tylko odpięłam pas i wyszłam z samochodu.
-To co? Może szybki numerek? - powiedział ze zboczoną miną.
- Masz szczęście że mam sprawną tylko jedną nogę..- odparłam podchodząc do chłopaka.
-Uhuhu...jesteś naprawdę groź...- nie dokończył bo dostał z pięści w twarz, potem jeszcze raz, i kolejny.
-Wiem, taka już natura cheerliderek.- powiedziałam uśmiechając się do chłopaka który właśnie obmacywał sobie swój nos z nadzieją że wszystko z nim w porządku.
- Jesteś naprawdę obrzydliwy. - odparłam zbierając z ziemi jakieś kamienie.
-Co ty robisz? - zapytał zestresowany.
W tym momencie rzuciłam kamieniem w przednią szybę auta, na co ta pękła w kilku miejscach.
- To nowe auto! Moi rodzice cię zabiją za to co zrobiłaś, szmato. - powiedział wstając z ziemi.
-Tatuś kupi ci nowe, a tak przy okazji, ciebie zabiją również, za to co robisz z dziewczynami.Radziłabym ci w tym przypadku żebyśmy nie wchodzili sobie nawzajem w drogę. - odparłam, poklepałam chłopaka po ramieniu po czym odeszłam.
-------------------------------------
Wyszłam z uliczki, udałam się w stronę domu. Ja z moim szczęściem znowu miałam farta, tym razem wpadłam na Eliego.
-Eli? - zapytałam zdziwiona na widok chłopaka.
-Carmen? Co ty tu robisz? - zapytał również.
-Wracam z treningu, mnie bardziej zastanawia co ty tu robisz? - zapytałam ponownie.
-Chciałem do ciebie wpaść, zapytać jak z nogą..ale widzę że wszystko świetnie. - powiedział rozczarowany.
-Co ci jest? Chyba nie obrazisz się na mnie za to że wyszłam na trening? - zaczęłam się denerwować.
-Obiecałaś mi że będziesz się oszczędzać, nie chce żebyś zrobiła sobie coś poważnego bo nie słuchasz się lekarza. - odparł.
-Ta..widzimy się potem? - zapytałam patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
-Bez różnicy. - powiedział i odszedł.
-Aha? - ja tylko zapytałam za chłopakiem.
-------------------------------------
Totalnie nie wiedziałam o co mu chodziło, ale nie ukrywam było mi trochę przykro że tak mnie olał.
-------------------------------------
Weszłam do domu, na całe szczęście moja mama wyjechała do babci na najbliższe 3 dni, ale to bardzo dobrze, bo zabiłaby mnie gdyby zobaczyła że wyszłam z domu.Pobiegłam do łazienki, osuszyłam się i ogarnęłam. Z racji że mój przyjaciel nie był chętny na spotkanie uznałam, że resztę dni spędzę poprostu oglądając jakieś seriale.
-------------------------------------
Wreszcie zabralam sie do kolejnego rozdzialu, mam nadizeje ze pasuje🤟❤️

Bój się Cobry || Cobra kai ~ Miguel Diaz -Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz