Zostajesz Uratowany

113 13 0
                                    

Mam wrażenie, że w tej części tych scenariuszy zdawać się może, że reader jest useless.

Uhhhhh, zapewniam Was, że nie jest taki słaby, na jakiego się wydaje, mimo że tutaj został wyciągnięty z opresji.

***

Deidara

Wystarczyła tylko chwila, jedynie sekunda, by coś niezmiernie pięknego i niebezpiecznego rozsadziło cię brutalnie. Jedna, mała i pojedyncza figura niepostrzeżenie wymknęła się w twoją stronę niekontrolowanie. Nie spostrzegłeś jej nawet zatracony we własnych przemyśleniach. Zorientowałeś się o niebezpieczeństwie, kiedy nagle zostałeś gwałtownie szarpnięty przez Deidarę, a zaraz po tym w twoich uszach zadudnił porażający dźwięk eksplozji. Idealnie w miejscu, gdzie wcześniej przebywałeś. Byłeś na tyle zaskoczony i zdezorientowany, że czułeś coś dziwnego, jakby roztargnienie przez to, że nie zostałeś wysadzony w powietrze i wciąż żyjesz.

- O cholera… - Ze zdziwienia wybawił cię równie zdezorientowany głos Deidary. Poczułeś, jak ramię lekko cię przygniatające odsuwa się nagle dając ci większą swobodę. Teraz zdałeś sobie sprawę. Eksplozja dzięki interwencji Deidary cię nie zabiła, lecz sam nie mając zbyt wiele czasu na przemyślenie swoich czynów jedynie odepchnął cię szybko. Upadliście na tyle niefortunnie, że blondyn przygniatał cię swoim ramieniem.

Ciekawe, Deidarze zawdzięczasz zarówno życie, jak i uzależnienie od coraz bardziej zadziwiającego cię świata niebezpiecznych eksplozji.



Sasori

Byłeś wysłany na misję. Wydawała ci się dość specjalna ze względu na fakt, że twoim partnerem podczas niej ma być Sasori. Dwoje znamienitych lalkarzy na wspólnej misji; trzeba przyznać, że to mogło być ciekawe doświadczenie.

Nie dotyczyła ona konkretnie pojmania Jinchūriki, tylko pozbycia się natrętnych shinobi z okolicy. Byli zdolnymi szpiegami z Wioski Krwawej Mgły, którzy mieli zamiar zdobyć tajne informacje utkwione jedynie między okręgiem organizacji.

Zwyczajna misja pozbycia się uciążliwych natrętów. Przecież nie mogło być to jakieś specjalnie trudne. Mimo to byłeś trochę podekscytowany. Twoja jedna z pierwszych misji u boku geniusza, jakim był Sasori faktycznie była fascynująca, lecz przez to zapomniałeś o zachowaniu większego opanowania. Może nie było widać po tobie braku skupienia, lecz w twoim umyśle panował mętlik okropny.

- To da się załatwić szybko, dlatego postarajmy się zmarnować jak najmniej czasu, [T/I]. - Zaczął typowo dla siebie Sasori, czyli zwięźle i beznamiętnie. Czasem interesowało cię, dlaczego ciągle tak bardzo pilnuje czasu, lecz jeszcze nigdy się nie dopytałeś, i w sumie nie miałeś póki co zamiaru.

- Jasne jasne. Powinni być tutaj niedaleko, więc już niedługo nam zajmie droga do nich. - Oznajmiłeś w odpowiedzi, ale Sasori zdawał się już na nic nie reagować. No cóż, widocznie nie miał już nic do powiedzenia. 

Zbliżyliście się do jakiegoś niewielkiego obozowiska, w którym najpewniej przebywali przeciwnicy, kiedy nagle Sasori się zatrzymał; tak całkowicie niespodziewanie, dlatego też postąpiłeś tak samo jak on i zamarłeś w bezruchu i nasłuchiwałeś w całkowitej ciszy.

Jednak było cicho - nawet bardzo cicho, jak już na noc przystało. Ciemno było również niemiłosiernie, a mrok jedynie zostawał przegoniony poświatą rzuconą niedbale od ogniska, które błyszczało złowrogo przy małym obozowisku.

Zdezorientowany zacząłeś formować nici chakry, lecz robiłeś to dość wolno. Sam do końca nie wiedziałeś dlaczego robiłeś to w takim tempie; twoje skupienie w tym momencie było bardzo duże, a nawet twój własny oddech ci przeszkadzał, w dodatku stres sprawiał, że nie wiedziałeś co się dzieje.

Akatsuki x Male!reader | ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz