Deidara
Wypoczywałeś niezbyt wysoko w koronie niewielkiego drzewa. Zwyczane miejsce to wydawało ci się niezwykle przyjemne; dzięki liściom pięknym i zielonym odgrodzony byłeś od potwornego gorąca. W dodatku rozgościłeś się w zaskakująco wygodnej pozycji. Miałeś wręcz wrażenie, że cykady same grają ci muzykę spokojną do snu.
W dłoni trzymałeś figurkę niewielką, którą wciąż zachwycałeś się niezwykle. Za każdym razem, jak na nią patrzyłeś, to miałeś wrażenie, że większych szczegółów na niej nie znajdziesz, lecz twoje oczy zaskoczone były z kolejnym spojrzeniem. Spoglądałeś na nią z miękkością nieustanną, ale przez zmęczenie i wygodę leniwą.
Otóż w dłoni twojej z delikatnością taką traktowana była figurka, którą przy odejściu podarował ci Deidara. Była drobna, ale widocznie dopracowana w najmniejszych i najpiękniejszych szczegółach. Widocznie nie tworzył tego własnymi rękoma, a za pomocą dodatkowych narzędzi, cóż, to akurat widać było, lecz wzbudzało zarazem twój podziw. Otóż przedstawiało to ptaka, czy to wróbel, czy zwyczajna sroka - nie miałeś pojęcia, lecz to nie wszystko. Ptak ten obrośnięty kwieciem delikatnym był, jakby w zastygłej pozie natura na nowo rozbrzmiewała.
Chciałeś jeszcze chwilę zachwycać się spokojem dopóki obok ciebie nie przeleciał ptak duży, niezbyt przyjemny. Zaszeleścił tylko liśćmi wprawiając je w nieprzyjemny ruch, przy okazji ty sam czułeś przez to dyskomfort.
Liście zaszelescily ponownie, a tym razem byłeś w stanie zobaczyć sylwetkę ptaka. Czarna i potężna; przecież to kruk!
Ale co miałby tutaj robić?
Zeskoczyłes zwinnie z grubej gałęzi i rozejrzałeś się po okolicy. Początkowo nic nie rzucało się w oczy poza gwałtowniejszymi ruchami koron wysokich dębów, ale z czasem dojrzałeś sylwetkę, również czarną wśród zieloni, jak u tych kruków.
Przecież to był członek Akatsuki! Żaden wróg, a raczej sojusznik. Najprawdopodobniej pierwszy jakiego spotkałeś poza Deidarą i Sasorim.
- Jesteś z Akatsuki? - Można powiedzieć, że zapytałeś, ale raczej głos był pełen radości. W końcu nie będziesz pozostawiony całkowicie sam sobie.
Mężczyzna odwrócił się powoli w twoją stronę. Prawdę mówiąc spodziewałeś się również kobiety ze względu na czarne włosy lekko związane, ale to był całą pewnością zwyczajnie bardzo urodziwy mężczyzna.
Lecz jego twarz...taka znajoma była.
- Tak. - Odpowiedział krótko, ale cierpliwie.
- To w porządku. - Stwierdziłeś uspokajająco, jakby tak całkowicie wyrwany z małej konwersacji między wami. - Nie jestem wrogo nastawiony. Uwolnij mnie już. - Mężczyzna zdziwił się, choć ledwo widocznie, to z pewnością był zdezorientowany. W końcu rzucił na ciebie genjutsu, nawet nie dał jeszcze o tym żadnego znaku, a ty już wiedziałeś, że próbował cię w taki sposób zdezorientować.
Faktycznie chwilę po tym byłeś całkowicie wolny.
- Jesteś… [T/I], prawda. - Zapytał spokojnie patrząc przenikliwie na ciebie z zaciekawieniem.
- Tak. Dołączyłem do Akatsuki jako ostatni. - Mężczyzna przytaknął.
- Itachi Uchiha - Przestawił się krótko.
No jasne! Oczywiście, że jego twarz mówiła ci niezwykłe dużo, przemykała się przez zakątki pamięci. Spowodował on masakrę własnego klanu, a jego dōjutsu robiło wielkie wrażenie...cóż, to robi wrażenie, ale nie aż tak na tobie.
W dodatku słyszałeś o nim czasem, a raczej o jego oczach, jakże opisywanymi barwnie przez Deidarę. Raz wykazywały jego monologi podziw przepełniony nienawiścią, a innym razem zwykłe wzmianki o niejakim Uchiha.
CZYTASZ
Akatsuki x Male!reader | Scenariusze
FanfictionWydaje mi się, że tytuł mowi sam za siebie xd Nie będę tutaj wyjaśniała funkcjonowania tego tworu, lecz zapraszam do pierwszego rozdziału, w którym będzie wszytko wyjaśnione