Zachorowałeś

124 8 0
                                    

Deidara

Kolejny raz poczułeś dotkliwe swędzenie w gardle, które było na tyle nieprzyjemne, że musiałeś kaszlnąć, by poczuć ulgę również w twoich płucach. Zdaje się, że na poprzedniej misji nieco się przeziębiłeś z nie do końca znanego ci powodu. Cóż, zachorować chyba każdy złoczyńca może. Póki co objawy nie były na tyle dotkliwe, aby zacząć specjalnie je leczyć i pielęgnować swój organizm na drodze ku wyzdrowieniu.

Niestety, przez twoje bagatelizowanie problemu i narażanie się na nieco silniejszy wiatr wieczorami, czy też ignorując swój kaszel w końcu dopiąłeś swego i przez nieznośne objawy niemal dusiłeś się. W dodatku ból gardła stał się nie do zignorowania, ucisk w płucach tylko się powiększył, a pojawiła się niepokojąca gorączka w pakiecie z drgawkami wywołanymi przez nieznane do końca zimno.

Prościej mówiąc, czułeś się koszmarnie przez rzeczy, które wcześniej zwyczajnie zignorowałeś, a teraz cierpisz na coś poważniejszego i mniej przyjaznego.

A przynajmniej cierpiałeś tak do czasu…

- [T/I]?! - Niemo spojrzałeś się w kierunku głosu, którego właścicielem był oczywiście Deidara. Mężczyzna wracał z nieco dłuższej misji, dlatego wcześniej nie dostrzegł twojego stanu i nie przestrzegł cię przed tą sytuacją. Ledwo poza tym mogłeś cokolwiek wykrztusić z opuchniętego gardła, a do twoich uszu zamiast słów docierał również szum. - Czemu wyglądasz, jakbyś…był chory? - Zadał pytanie nieco zaniepokojony twoim stanem. Cóż, mimo wszystko wyglądałeś o wiele lepiej od tego, jak się czułeś.

Pospiesznym krokiem podszedł do ciebie, ale zatrzymał się przed tym, zanim zdążył koło ciebie kucnąć i przyjrzeć się twojej wyczerpanej przez chorobę twarzy. Można by pomyśleć, że nie dajesz sobie rady z chorobą, lecz zdołałeś się z nią samodzielnie spierać, mimo że trochę zbyt późno. Miałeś wkrótce wyruszyć po leki do najbliższej wioski.

- Lepiej się nie zbliżaj, bo jeszcze sie zarazisz. - Stwierdziłeś ochrypłym głosem.

Deidary prychnął coś pod nosem, ale uszanował fakt, że ma się nie zbliżać. Cóż, zamiast tego zrobił coś innego. Ostrożnie zarzucił na siebie swój płaszcz widząc twoje drgawki. Dał ci się rozgrzać nieco kosztem własnego ciepła, gdyż został jedynie w dresie, który zawsze spoczywała pod płaszczem.

Nie mając ochoty protestować przeciwko jego miłemu czynowi wtulieles się w dodatkową narzutę. Jednak ku twojemu zawodzeniu nie poczułeś na niej żadnego zapachu, cóż, twój nos był zatkany, dlatego nic nie czułeś, więc nie ma się co dziwić.

- Dzię… - Chciałeś dokończyć twoje podziękowania, lecz zanim zdążyłeś chociaż wypowiedzieć pierwsze słowo przerwał ci jego głos odznaczający się trwogą o twoje samopoczucie.

- Lepiej nie mów nic, aby nie podrażniać gardła i nie sprawiać sobie bólu. - Zrobił chwilę przerwy namyślając się co dalej. W końcu był jeszcze młody i dość beztroski. Nigdy nie był w sytuacji, w której musiał zaopiekować się odpowiednio osobą w takim stanie. - Pójdę po lekarstwa i herbatę. Niedługo powinienem wrócić, lecz ty się stąd nie ruszaj. - Widocznie chciał cię objąć po chwilach rozłąki, ale nie mógł tego zrobić. Faktycznie na pomoc od Sasoriego raczej nie mogliście liczyć, jakbyście oboje zachorowali.

Przytaknąłeś ze zrozumieniem i patrzyłeś na sylwetkę Deidary, która coraz to mniejsza była, dopóki całkowicie nie zniknęła w koronach wysokich drzew.

A ty w czasie oczekiwania przez niemoc i ciepło rozpościerające się po długości twoich kończyn pozwoliłeś twoim ociężałym powiekom opaść i za pomocą snu oddać ci chwilę spokoju, kiedy nie czułeś nic innego poza ciepłem.

Akatsuki x Male!reader | ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz