10.

1.9K 80 9
                                    

— Ale chwila, jak to powiedziałeś jej, że ją kochasz? Nie to, że narzekam, bo bardzo się cieszę, baaardzo. — Niemalże wyczuwam szeroki uśmiech w jej głosie. — No, opowiadaj.

— Nie ciesz się tak, bo nawet nie wiem, czy usłyszała. Już miała się rozłączyć, więc... — tłumaczę, przeczesując dłonią włosy.

— Powiedziałeś jej to przez telefon? — przerywa na chwilę i wzdycha głośno. — Jednak jestem załamana.

— Przecież to nie było jakieś wielkie wyznanie, po prostu to powiedziałem. Tak o, żeby wiedziała, że mimo wszystko mi na niej zależy.

— Mimo wszystko, to znaczy mimo co? — dopytuje, na co ja przewracam oczami. Zawsze musi wszystko wiedzieć.

— Mimo tego, co mówi moja mama. Ale to nieważne. Możemy zmienić temat? Proszę.

— Jak się z nią jutro spotkasz, to porozmawiajcie. Ale tak poważnie. Też proszę.

— No okej, spróbuję... A teraz możemy zmienić już temat?

— Oczywiście przyszły chłopaku mojej jakby siostry — odpowiada zwycięsko. Tak, wygrałaś, ciesz się.

— Nienawidzę cię.

— Nie musisz mnie lubić, wystarczy, że kochasz Violę.

— Francesca. Powoli zaczynam żałować, że ci cokolwiek powiedziałem. Nie wygadaj się nikomu i trzymaj język za zębami, proszę cię, naprawdę — mówię błagalnie, mając nadzieję, że przyjaciółka dotrzyma słowa. Zwykle trzyma powierzone jej tajemnice dla siebie, ale często zdarzało się, że najpierw coś powiedziała, a dopiero później pomyślała.

— No dobrze, obiecuję, uspokój się już. — Ledwo wypowiada te słowa przez duszący ją kaszel. — Rozłączę się już, bo naprawdę źle się czuję.

— Trzymaj się.

Odkładam telefon na szafkę nocną stojącą obok łóżka, a mój wzrok przyciąga znajdująca się na niej ramka ze zdjęciem. Z naszym zdjęciem. Moim i Violetty. Biorę je do ręki i uśmiecham się, gdy przypominam sobie tamte czasy. Znamy się już od tak dawna... I to nigdy nie była zwyczajna przyjaźń, jak pomiędzy innymi. Nawet, gdy byliśmy dziećmi — zawsze coś iskrzyło. Najbardziej wtedy, kiedy niby przez przypadek dotykała mojej dłoni, po czym uśmiechała się słodko i niewinnie. Albo wtedy, gdy wpadaliśmy na siebie na szkolnym korytarzu. Lub wtedy, gdy po prostu spędzaliśmy razem czas i rozmawialiśmy.

Gdy w końcu zrozumiałem, że to coś zdecydowanie więcej, niż przyjaźń — nigdy jej tego tak naprawdę nie powiedziałem. Bałem się, że ona jednak nie czuje tego samego i mnie odrzuci, a nasza przyjaźń tego nie przetrwa. Zawsze mówiłem to, co myślałem i właściwie do dzisiaj to robię, ale jeśli chodziło o to, co było pomiędzy mną a Violettą — nie miałem aż tak dużo odwagi, by to zrobić.

Nie chciałem jej stracić.

Jednak, mimo wszystko, zawsze tak po prostu mówiłem „kocham cię" i zapewniałem ją, że jest dla mnie bardzo ważna, na co ona odpowiadała mi tym samym. Ale wtedy odbierała to raczej jako silną przyjaźń, niż miłość. Zdarzały się takie dni, kiedy zachowywała się wobec mnie inaczej, niż zwykle i byłem wtedy prawie na sto procent pewien, że ona czuje do mnie to samo, co ja do niej. A gdy już zebrałem w sobie odwagę, by z nią o tym porozmawiać — coś nam przeszkadzało.

W takich momentach lubiłem rozmawiać o tym z moją mamą. Jej rady zawsze były bardzo pomocne, a ona wspierała mnie w tego typu sytuacjach i powtarzała, że będzie dobrze i na pewno jakoś się to w końcu rozwiąże. A teraz... teraz zabrania mi wszystkiego, co jest związane z Violettą.

teraz wiem, że ziemia jest niebem [leonetta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz