09.

1.9K 91 18
                                    

— Angie... — mówię pod nosem i to wszystko, co jestem w stanie zrobić. Cała trójka patrzy na mnie, a kątem oka widzę, że Leon uważnie bada moją reakcję. I co, jego zdaniem, miałabym zrobić? Bo ja kompletnie nie wiem jak zareagować.

Nie widziałam jej tak długo, nie rozmawiałam z nią jeszcze dłużej. A w dodatku ona nic nie wie... Chciałabym teraz mocno ją przytulić, ale nie potrafię. Bo wiem, że jak tylko to zrobię, to się rozpłaczę.

Tylko słabi płaczą.

Niepewnie puszczam dłoń Leona i okrywam się dokładniej kocem. Angie podchodzi do mnie i przytula mnie mocno, co ja odwzajemniam. Z drugiej strony... okropnie mi jej brakowało. Wyjechała kilka miesięcy przed Leonem i od tamtego czasu nie zmieniłam z nią ani słowa. Nie sądziłam, że jeszcze wróci i to w najmniej oczekiwanym momencie.
Ale jak ja mam jej to wszystko powiedzieć, ona na pewno nic nie wie. A może wie i właśnie dlatego wróciła?

— Tęskniłam, nawet nie wiesz jak bardzo! — mówi radosnym głosem, a ja uśmiecham się delikatnie. — Przepraszam, że tak długo mnie nie było i że nie odzywałam się do was tyle czasu, po prostu... jakoś tak wyszło.

Jakoś tak wyszło... Ta. Znam już tą wymówkę.

— Nie przepraszaj mnie... Myślałam, że już nie wrócisz.

— Ale wróciłam i już zostanę. — Uśmiecha się szeroko. — I będzie tak, jak dawniej.

— Nie sądzę — odpowiadam bez chwili namysłu. — Znaczy... Nieważne...

— Co masz na myśli? — Odsuwa się ode mnie i marszczy brwi.

— Nic, nic, tak tylko... Nic. — Uśmiecham się do niej, by odwrócić jej uwagę. To zawsze działało.

— No dobrze — mówi niepewnie, lecz po chwili też się uśmiecha. — Twój tata jest już w pracy?

Czyli nic nie wie. Nie odpowiadam. Odwracam wzrok i stoję w miejscu, nic nie mówiąc. Nie potrafię jej tak po prostu powiedzieć, że... że wcale go nie ma. Ostatni raz spoglądam na nią, po czym szybko wychodzę z kuchni, przechodzę przez salon i wbiegam na górę.

— Viola, czekaj — woła za mną Leon, a już po chwili łapie mnie za ramię i wchodzi razem ze mną do mojego pokoju. — Chodź tutaj. — Odwraca mnie w swoją stronę i przytula mocno.

Kocham, gdy mnie przytulasz.

To cudowne, że rozumiemy się bez słów. Tak samo jak to, że on o nic nie pyta — po prostu mnie przytula i wspiera mnie w każdej, nawet najgorszej chwili. Ale ta nie jest najgorsza, ja tylko plączę się we własnych myślach i nie mam pojęcia, co robić. Nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że pewnego dnia się obudzę, zejdę na dół, a tam zastanę Angie. Nie spodziewałabym się, że jeszcze w ogóle wróci i że o mnie pamięta... Nie byłam na to przygotowana, ani razu nie myślałam o tym, co jej powiem, gdy wróci. Bo byłam pewna, że tak się nie stanie. Ale jak zwykle życie robi coś na przekór mnie. I teraz muszę się z tym uporać.

Chyba zbyt bardzo dramatyzuję.

— Już lepiej? — Odsuwa się ode mnie i kładzie dłoń na moim policzku. Patrzę na niego i niemalże od razu zatapiam się w jego zielonych, cudownych oczach i... Co ja robię, Boże, nie.

— Tak, ja tylko... Nie mam pojęcia, jak i co powinnam jej powiedzieć — odpowiadam, siadając na łóżku. Zaczynam bawić się rogiem koca, wyginając go na wszystkie strony.

— Najlepiej prawdę.

No co ty nie powiesz.

— Wiem, ale nie potrafię. Przecież nie powiem jej tak po prostu, że taty już wcale nie ma, no jak niby...

teraz wiem, że ziemia jest niebem [leonetta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz