23.

1.1K 61 20
                                    

Od: Fran
10:03
Dlaczego cię jeszcze nie ma, hmm? Znowu

Do: Fran
10:09
Źle się czuję i wolałam zostać w domu, ale może jutro już będę, zobaczymy :)

Od: Fran
10:10
Oczywiście, Leona też nie ma i pewnie razem siedzicie i bardzo dobrze się bawicie, a ja muszę siedzieć tu sama

Do: Fran
10:13
Niee, serio nadal źle się czuję, ale właśnie przyszedł, więc uznajmy, że masz rację, haha. Później się odezwę, powodzenia x

Odkładam telefon na miejsce obok poduszki i podnoszę wzrok na Leona. Podchodzi do mojego łóżka i siada na nim, po czym kładzie na swoich kolanach tacę, na której znajduje się szklanka soku pomarańczowego i talerz z trzema naleśnikami polanymi czekoladą. Uśmiecha się do mnie najbardziej uroczo, jak tylko potrafi, bo pewnie myśli, że jestem na niego zła za to, że znowu olewa szkołę, żeby być ze mną. Ale nie jestem, wręcz przeciwnie — od momentu, w którym się obudziłam, miałam małą nadzieję, że jednak zdecyduje się przyjść do mnie.

— Dziękuję, kochanie — mówię, sięgając dłonią do jego policzka. Ponownie bierze tacę do rąk i odkłada ją na biurko stojące niedaleko łóżka.

— Nie masz mi za co dziękować, bo to od Olgi, ja tylko przyniosłem. — Uśmiecha się trochę szerzej, a po paru sekundach spogląda na mnie i chwilę mi się przygląda. — Znowu źle się czujesz czy udajesz, żeby nie iść do szkoły?

— Źle się czuję — odpowiadam, przysuwając się bliżej niego, na co on od razu mocno mnie przytula. — W tym pokoju to nie ja jestem osobą, która udaje choroby, żeby było lepiej dla niej.

— Jasne, a może ja? Co ci znowu jest, hm? — pyta z troską, całując mnie w czoło. Uśmiecham się szeroko na ten gest. Uwielbiam, gdy tak robi, gdy pokazuje w każdej możliwej chwili, że bardzo mnie kocha. — Chyba jednak udajesz, skoro się tak uśmiechasz.

— Nie udaję, Leon — mówię z oburzeniem. — Naprawdę źle się czuję. I niedobrze mi, więc raczej nic nie zjem, nie wiem.

— Ale poza tym wszystko jest okej, tak? — Jego wzrok zmienia się na trochę podejrzliwy. Kiwam pewnie głową, lecz wydaje mi się, że to niczego nie zmienia, bo z jakiegoś powodu chyba mi nie wierzy. — A to?

Łapie mnie za rękę i wskazuje palcem na mój nadgarstek. Dopiero w tym momencie dostrzegam na nim dość dużego, niebiesko-fioletowego siniaka. Zatrzymuję na nim wzrok na kilka sekund, po czym znowu patrzę na Leona. I nawet nie wiem, co mam mu powiedzieć, bo nie mam pojęcia, skąd... Marco.

— Możemy porozmawiać? — pyta, uśmiechając się do mnie promiennie. — Uznam to za tak — dodaje, gdy przez dłuższą chwilę nie daję mu żadnej odpowiedzi.

— Nie możemy, Marco, nie mam na to ochoty — mruczę pod nosem i odwracam się szybko na pięcie.

Robię parę kroków do przodu, aż w końcu — tak, jak myślałam — chłopak zatrzymuje mnie, łapiąc mocno za nadgarstek i przyciągając gwałtownie w swoją stronę.

A on pewnie myśli, że sama sobie to zrobiłam, ale nie dziwię się, bo możliwe, że pomyślałabym o tym samym na jego miejscu.

— Powiem ci, ale najpierw mi obiecasz, że nie będziesz zły, dobrze? — Unoszę pytająco jedną brew i nie wiem, po co to robię, skoro i tak pewnie zareaguje tak, jak się domyślam. Po chwili ciszy kiwa niepewnie głową. — Pamiętasz, jak powiedziałam ci, że rozmawiałam z Marco? Nie chciałam z nim rozmawiać, ale tak jakby mnie do tego zmusił, bo złapał mnie trochę zbyt mocno za rękę i to właśnie od tego, tak myślę. Nawet tego nie zauważyłam. Ale to nic takiego, już nie boli i szybko zniknie, więc ty nie będziesz teraz zły i nie będziesz z nim o tym rozmawiać, tak?

teraz wiem, że ziemia jest niebem [leonetta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz