05.

2.5K 114 10
                                    

— Nawet gdybym chciała, to nie potrafię o tobie zapomnieć, wiesz? A bardzo chcę. Ale nie potrafię, bo jesteś dla mnie najważniejszy i... potrzebuję cię — mówię cicho i karcę się w myślach za to, że drży mi głos. Gdyby nie to, że stoimy właśnie na środku korytarza — rozpłakałabym się.

Może to nie do końca tak, że chciałabym o nim zapomnieć... Ja po prostu nie chcę się znowu do niego przywiązywać, bo nie chcę kolejny raz cierpieć, gdy mnie zostawi.

Nie zrobi tego.

Mimo że nie widziałam go dwa lata, że przez ten cały czas nie miałam z nim kontaktu, to od dzieciństwa jest dla mnie najważniejszy i nie potrafię tego zmienić. Zawsze będzie dla mnie kimś więcej, niż tylko zwykłym przyjacielem i zawsze będę o nim pamiętać. Nieważne, co by się stało.

Chłopak odwraca się powoli, spoglądając na mnie zdziwionym wzrokiem. Od kilku dni próbuję go od siebie odsunąć, mimo że on naprawdę się stara, więc chyba nie spodziewał się, że powiem coś takiego. A przynajmniej nie w tej chwili. Przecież jeszcze przed paroma sekundami się kłóciliśmy.

Podchodzę do niego zdecydowanym krokiem i przytulam mocno. On delikatnie obejmuje mnie ramionami, jakby nie był pewien, czy może to zrobić, ale już za chwilę przytula mnie do siebie i składa lekki pocałunek na moim czole.

Tak bardzo za tym tęskniłam.

— Przepraszam — szepcze, błądząc dłonią po moich plecach, na co ja uśmiecham się delikatnie. Za tym uspokajającym mnie dotykiem też tęskniłam.

— Nie musisz. Szczerze mówiąc, na twoim miejscu już dawno miałabym mnie dość, a wytrzymałeś ze mną całkiem długo.

— I mogę wytrzymać jeszcze więcej, bo ty też jesteś dla mnie najważniejsza i też cię bardzo potrzebuję — mówi na jednym wdechu i przytula mnie coraz mocniej.

— Zaraz mnie udusisz. — Chichoczę cicho i odsuwam się nieznacznie od Leona. — Zacznijmy jeszcze raz. Jakby zacznijmy, w sensie, że teraz. Ugh, wiesz o co mi chodzi.

— Wiem o co ci chodzi. — Uśmiecha się do mnie. — No więc... Tęskniłem za tobą. Bardzo.

— A ja za tobą, Leon.

***

— Nadal go kochasz? — pyta Leon, wyrywając mnie z zamyśleń. Siedzi na moim łóżku i spogląda na mnie z zaciekawieniem. Odkładam długopis na biurko, odgarniając kosmyk włosów z twarzy.

— Kogo? — dopytuję się, marszcząc brwi w niezrozumieniu.

— Marco.

— A, on.

Wpatruję się w niego przez jakiś czas, próbując wymyślić sensowną i przede wszystkim prawdziwą odpowiedź. Ale nie potrafię. Bo prawda jest taka, że... nie wiem. Nie jestem pewna. Na pewno go nie kocham, ale też nie mogę powiedzieć, że już kompletnie nic do niego nie czuję, bo tak nie jest.

— To skomplikowane — mruczę pod nosem i mam nadzieję, że zostawi temat Marco w spokoju.

— Więc mi wytłumacz.

Nadzieja matką głupich.

— I co mam ci powiedzieć? Że nie wiem? Bo nie wiem, naprawdę. Minęło zbyt mało czasu, żeby przestała czuć do niego cokolwiek, ale min... — próbuję mu to wytłumaczyć, lecz przerywam, gdy nagle zdaję sobie z czegoś sprawę. — Chwila, skąd ty w ogóle wiesz, że byłam z Marco?

— Fran mi powiedziała. Tak właściwie, to nie do końca to, że z nim byłaś, tylko że z tobą zerwał... — Ostatnie słowa wypowiada szeptem, spoglądając na mnie niepewnie.

teraz wiem, że ziemia jest niebem [leonetta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz