20.

1.2K 63 14
                                    

— Ty, Leon! — Słyszę wołanie Fran i odwracam się w stronę, z której dobiega jej głos. Ledwo zdążam to zrobić, a dziewczyna już znajduje się naprzeciw mnie i uśmiecha się promiennie.

— Ja Leon.

— Ty Leon.

— Ty Francesca.

— Ja Francesca. — Wybucha śmiechem, na co kąciki moich ust lekko drgają. — Wymyśliłam bardzo nieśmieszny żart, więc jesteś zmuszony go wysłuchać, jak zawsze. — Unoszę delikatnie jedną brew, a ona znowu zaczyna się śmiać. — Więęęc... Co robi kościotrup na plaży?

— Nie mam pojęcia, Fran.

— Bawi się łopatką! — Wokół nas po raz kolejny rozbrzmiewa jej śmiech, ale jakoś mnie to nie śmieszy. Normalnie może i bym się zaśmiał albo chociaż uśmiechnął, ale... nie tym razem. — Ej, co jest? — pyta troskliwie i od razu czuję się troszeczkę lepiej, bo mimo wszystko chociaż ona się o mnie martwi i jest ze mną. I wiem, że będzie.

Chociaż teraz niczego nie jestem już pewien.

— Nic — odpowiadam szybko i zmuszam się do lekkiego uśmiechu.

— No jak to nic, skoro przecież widzę, że coś jest nie tak i cię to gryzie.

— Przytulisz mnie? — pytam niepewnie, a dziewczyna od razu mocno mnie przytula. — Tak bardzo potrzebuję, żeby ktoś mnie teraz przytulał.

— A Violetta? W ogóle od rana jakoś siebie unikacie, co się stało?

— Ona raczej nie chce... I to trochę skomplikowane, ale chyba nie jesteśmy już razem. Znaczy tak myślę, bo tak to wygląda, ale nie powiedziała dosłownie, że z nami koniec czy coś... Nie wiem, nieważne.

— Ale poczekaj, jeszcze raz i od początku, dobrze? — Uśmiecha się do mnie pocieszająco, po czym łapie mnie za rękę i prowadzi w stronę sali tanecznej, która o tej porze zawsze jest pusta. Wchodzimy do środka, zamykamy za sobą drzwi i siadamy naprzeciw siebie przy ścianie. — Nikt nas nie słyszy, więc możesz opowiadać. Znaczy jeśli chcesz, nie będę cię zmuszać.

— Kojarzysz Valerię? — Czekam, aż odpowie, bym mógł mówić dalej. Kiedy kiwa głową, kontynuuję. — Więc dzisiaj przyszedłem wcześniej, niż Violetta, bo Valeria zapytała mnie, czy mógłbym jej pomóc z piosenką. I jak już skończyliśmy, to mi podziękowała, uśmiechnęła się do mnie i pocałowała mnie w policzek, a ja z grzeczności też się uśmiechnąłem. No i to przecież nic takiego, ale Violetta to widziała i od razu była zła.

— Dlaczego jakieś dziewczyny mogą cię tak po prostu podrywać, a ty sobie nic z tego nie robisz? — pyta Viola, podchodząc do mnie. Jest wyraźnie zdenerwowana i mówi trochę głośniejszym tonem. — I jeszcze się uśmiechasz, jakby ci się to podobało.

— Hej, uspokój się, o co ci chodzi?

— Nie udawaj, że nie wiesz. Właśnie przed chwilą stała tutaj twoja wielbicielka i kleiła się do ciebie. — Śmieję się pod nosem na jej słowa i łapię ją za dłoń, którą natychmiast zabiera. — Śmieszy cię to?

— Tak, śmieszy mnie to, bo to zupełnie nie tak, misiu. Pomogłem jej z piosenką i po prostu chciała mi jakoś podziękować, tyle. Przecież nie zaprosiła mnie na randkę.

— Szkoda, że nie podziękowała ci inaczej — mruczy pod nosem, myśląc, że nie usłyszę, ale usłyszałem. I nie mam pojęcia, czy mój śmiech nie sprawi, że Viola jeszcze bardziej się zdenerwuje i się pokłócimy. — Leon, to nie jest ani trochę zabawne! Nawet po mnie nie przyszedłeś, bo byłeś tak zajęty tą swoją Valerią, czy jak ona ma na imię. A obiecałeś i czekałam na ciebie przez pół godziny jak kompletna idiotka, podczas gdy ty na pewno świetnie się bawiłeś, kiedy pisaliście piosenkę. Genialnie wyszła, co?

teraz wiem, że ziemia jest niebem [leonetta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz