— Ty, Leon! — Słyszę wołanie Fran i odwracam się w stronę, z której dobiega jej głos. Ledwo zdążam to zrobić, a dziewczyna już znajduje się naprzeciw mnie i uśmiecha się promiennie.
— Ja Leon.
— Ty Leon.
— Ty Francesca.
— Ja Francesca. — Wybucha śmiechem, na co kąciki moich ust lekko drgają. — Wymyśliłam bardzo nieśmieszny żart, więc jesteś zmuszony go wysłuchać, jak zawsze. — Unoszę delikatnie jedną brew, a ona znowu zaczyna się śmiać. — Więęęc... Co robi kościotrup na plaży?
— Nie mam pojęcia, Fran.
— Bawi się łopatką! — Wokół nas po raz kolejny rozbrzmiewa jej śmiech, ale jakoś mnie to nie śmieszy. Normalnie może i bym się zaśmiał albo chociaż uśmiechnął, ale... nie tym razem. — Ej, co jest? — pyta troskliwie i od razu czuję się troszeczkę lepiej, bo mimo wszystko chociaż ona się o mnie martwi i jest ze mną. I wiem, że będzie.
Chociaż teraz niczego nie jestem już pewien.
— Nic — odpowiadam szybko i zmuszam się do lekkiego uśmiechu.
— No jak to nic, skoro przecież widzę, że coś jest nie tak i cię to gryzie.
— Przytulisz mnie? — pytam niepewnie, a dziewczyna od razu mocno mnie przytula. — Tak bardzo potrzebuję, żeby ktoś mnie teraz przytulał.
— A Violetta? W ogóle od rana jakoś siebie unikacie, co się stało?
— Ona raczej nie chce... I to trochę skomplikowane, ale chyba nie jesteśmy już razem. Znaczy tak myślę, bo tak to wygląda, ale nie powiedziała dosłownie, że z nami koniec czy coś... Nie wiem, nieważne.
— Ale poczekaj, jeszcze raz i od początku, dobrze? — Uśmiecha się do mnie pocieszająco, po czym łapie mnie za rękę i prowadzi w stronę sali tanecznej, która o tej porze zawsze jest pusta. Wchodzimy do środka, zamykamy za sobą drzwi i siadamy naprzeciw siebie przy ścianie. — Nikt nas nie słyszy, więc możesz opowiadać. Znaczy jeśli chcesz, nie będę cię zmuszać.
— Kojarzysz Valerię? — Czekam, aż odpowie, bym mógł mówić dalej. Kiedy kiwa głową, kontynuuję. — Więc dzisiaj przyszedłem wcześniej, niż Violetta, bo Valeria zapytała mnie, czy mógłbym jej pomóc z piosenką. I jak już skończyliśmy, to mi podziękowała, uśmiechnęła się do mnie i pocałowała mnie w policzek, a ja z grzeczności też się uśmiechnąłem. No i to przecież nic takiego, ale Violetta to widziała i od razu była zła.
— Dlaczego jakieś dziewczyny mogą cię tak po prostu podrywać, a ty sobie nic z tego nie robisz? — pyta Viola, podchodząc do mnie. Jest wyraźnie zdenerwowana i mówi trochę głośniejszym tonem. — I jeszcze się uśmiechasz, jakby ci się to podobało.
— Hej, uspokój się, o co ci chodzi?
— Nie udawaj, że nie wiesz. Właśnie przed chwilą stała tutaj twoja wielbicielka i kleiła się do ciebie. — Śmieję się pod nosem na jej słowa i łapię ją za dłoń, którą natychmiast zabiera. — Śmieszy cię to?
— Tak, śmieszy mnie to, bo to zupełnie nie tak, misiu. Pomogłem jej z piosenką i po prostu chciała mi jakoś podziękować, tyle. Przecież nie zaprosiła mnie na randkę.
— Szkoda, że nie podziękowała ci inaczej — mruczy pod nosem, myśląc, że nie usłyszę, ale usłyszałem. I nie mam pojęcia, czy mój śmiech nie sprawi, że Viola jeszcze bardziej się zdenerwuje i się pokłócimy. — Leon, to nie jest ani trochę zabawne! Nawet po mnie nie przyszedłeś, bo byłeś tak zajęty tą swoją Valerią, czy jak ona ma na imię. A obiecałeś i czekałam na ciebie przez pół godziny jak kompletna idiotka, podczas gdy ty na pewno świetnie się bawiłeś, kiedy pisaliście piosenkę. Genialnie wyszła, co?
CZYTASZ
teraz wiem, że ziemia jest niebem [leonetta]
FanfictionVioletta żyje w swoim własnym, idealnym świecie. Jednak przez jeden wypadek wszystko drastycznie się zmienia. Jak dotąd zawsze radosna i pogodna dziewczyna popada w depresję. Jakiś czas później do miasta wraca jej najlepszy przyjaciel sprzed lat - L...