18.

1.3K 57 12
                                    

Dwa miesiące później...

— Mam już dość. A tu jeszcze prawie dziesięć miesięcy chodzenia do szkoły. — Wzdycham, na co wszyscy zaczynają się śmiać. — No co, wy niby nie? Pani pewnie też już jest zmęczona, więc nie, żebym coś sugerował, ale powinna pani pójść na urlop. Najlepiej na jakiś rok, bo jak pani wróci, to już mnie w tej szkole nie będzie. To jak?

Patrzę na nauczycielkę, uśmiechając się do niej promiennie. Z trudem powstrzymuję śmiech, a ona jedynie kręci głową. Zaraz po tym dzwoni dzwonek i pomieszczenie natychmiastowo robi się puste. Biorę swoją torbę do ręki, wstaję i wychodzę razem z Fran na korytarz. Dziewczyna prędko podbiega do Violetty stojącej parę metrów od nas.

— Nie przyszło się na pierwszą lekcję, leniu, hm? — podchodzę do niej i odgarniam kosmyk włosów z jej twarzy. — Dzień dobry. — Całuję ją delikatnie, po czym oboje się uśmiechamy.

— Verdas, obejdzie się bez takiego sposobu okazywania sobie uczuć — mówi nauczycielka przechodząca obok nas. — Umówcie się na randkę po szkole i róbcie tam, co chcecie, ale nie tutaj.

— Tak bardzo jej nie lubię — odpowiadam z grymasem na twarzy, kiedy znika za drzwiami pokoju nauczycielskiego. — Nie wiedziałem, że „taki sposób okazywania uczuć" jest zakazany. — Śmieję się.

Po paru sekundach przypatrywania się najpiękniejszej dziewczynie stojącej przede mną, uśmiecham się do niej, a gdzieś kątem oka zauważam, że podchodzi do nas Diego. Mówi coś szybko i niezrozumiale, po czym łapie Francescę za rękę i odchodzi z nią. Nie zwracam na to zbytniej uwagi. Większą uwagę zwracam na Violettę i jej cudowny, szczery uśmiech. Ona nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo się cieszę, że mimo wszystko się uśmiecha, że mniej płacze, że już nie robi sobie krzywdy...

Że mimo wszystko jednak potrafi być szczęśliwa.

— Co tak patrzysz? — Na jej twarzy pojawia się delikatny uśmiech, a zaraz po nim zmrużone oczy.

— Uśmiechasz się — stwierdzam krótko, na co Viola kiwa głową. — A ja kocham twój uśmiech i to dlatego.

***

Po usłyszeniu dzwonka, który informuje o zakończeniu ostatniej już lekcji tego dnia, prędko wychodzę na korytarz i idę w stronę sali tanecznej. Violetta poszła zdać zaległy sprawdzian i miałem na nią poczekać. Niedaleko sali mijam się z Gregorio — nauczycielem tańca. Witam go krótkim „dzień dobry" i uśmiecham się delikatnie, na co on jedynie rzuca mi krótkie spojrzenie i odchodzi. Stwierdzam po tym, że albo Violetcie nie poszło najlepiej, co jest mało możliwe, bo wczoraj cały dzień się przygotowywała, albo nadal jest na mnie wkurzony za wczorajsze zajęcia.

Byłem zbyt rozkojarzony po tym, jak z samego rana zobaczyłem Marco w Studio. Przez większość dnia myślałem o nim i o Violi; o tym, czy znowu jeszcze bardziej namiesza jej w głowie. Od czasu, gdy wrócił, czasami się do niej odzywał, ale było to jeszcze do zniesienia i dało się ignorować. A teraz ma być z nami w jednej szkole, codziennie.

Nie podoba mi się to.

Zatrzymuję się gwałtownie kilka metrów przed drzwiami sali, kiedy w środku widzę coś, czego już nigdy nie chciałbym zobaczyć.

Violetta i Marco.

Całują się.

A raczej on całuje ją i nie pozwala jej się odsunąć.

Mija kilka sekund, które wydają się być długie jak minuty, zanim brunet puszcza ją i wychodzi z sali z uśmiechem. Szerokim uśmiechem. Patrzę na niego ze złością w oczach, po czym wchodzę niepewnie do środka. Viola spogląda na mnie przez chwilę i szybko odwraca wzrok, bym nie zauważył łez napływających do jej oczu. Ale zauważam je i to mnie boli, bo dopiero co miała tak dobry humor.

teraz wiem, że ziemia jest niebem [leonetta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz