IZUKU
rano obudziło mnie dzwonienie dzwonkiem i uporczywe pukanie w drzwi. Było jeszcze bardzo wcześnie, bo 5:45. Pamiętam, że kacchan miał po mnie przyjść, ale tak wcześnie? Szczerze mam nadzieje, że to nie kacchan bo spałem w jego bluzie i ciągle mam ją na sobie.
Zszedłem po schodach, ciągle bardzo zaspany przez wczesną porę. Podszedłem do drzwi otwierając je i zanim zdążyłem jak kolwiek zareagować coś na mnie wbiegło i zatrzasnęło drzwi, a ja wylądowałem na podłodze. Świetny poranek... Ale, zaraz zaraz... TO KACCHAN! O cholera a ja leżę rozkraczony na ziemi w dodatku w jego bluzie. A najgorsze jest to, że jedyne co miałem pod spodem to bokserki. szybko wstałem naciągając bluzę, która na styk zasłaniała co miała zasłonić. zebrałem szybko myśli stając przed kacchanem i modląc się w myślach, żeby jakimś cudem nie poznał bluzy, którą mam na sobie. Wolałem się nie przyznawać, że zasypiałem wdychając jego zapach.
- Po pierwsze co tu robisz tak wcześnie. Po drugie nie wściekaj się, bo te drzwi nic ci nie zrobiły. A po trzecie przed kim uciekasz, bo widzę, że biegłeś.- Powiedziałem trochę poirytowany.
- Ekhem.- odchrząknął.- Po pierwsze nie tym tonem. Po drugie mam swoje powody, żeby tu teraz być. Po trzecie nie wściekam się. Po czwarte TA STARA WIEDŹMA GONIŁA MNIE PO CAŁYM PODWÓRKU O 5 RANO, ale ostatecznie udało mi się przeskoczyć przez płot i jestem tutaj.- Wytłumaczył dumnie.- A tak, poza tym to widzę, że spodobała ci się moja bluza.- Zauważył z chytrym uśmieszkiem.
Ok jestem w dupie.
Odwróciłem się do niego plecami z nosem na kwintę i rumieńcem na twarzy, jednak kacchan najwidoczniej to zauważył. Podszedł do mnie od tyłu jedną rękę kładąc na moim biodrze, a drugą w tali. Po chwili nachylił się przez co poczułem jego gorący oddech na moim karku. Jego usta od mojej szyi dzieliło zaledwie parę milimetrów. Trochę się zestresowałem jednak było to zaskakująco przyjemne. Myślałem, że serce zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej.-Twojej mamy nie ma w domu?- Spytał, w aktualnych okoliczniściach to pytanie zabrzmiało bardzo dwuznacznie.
-N-Nie, Dzisiaj miała nockę w pracy. W-Wraca dopiero o siódmej.- Powiedziałem, skupiając się na ciepłym dotyku rąk chłopaka.
-Jesteś na mnie zły?~ spytał pociągającym głosem. Całując moją szyję.
-N-N-Nie ah... - Wydukałem
-udowodnij.- odpowiedział stanowczym, zabójczo seksownym głosem
-mam udowodnić? - Poczułem nagły przypływ pewności siebie.
Odwróciłem się w jego stronę patrząc mu głęboko w oczy. Położyłem jedną rękę na jego policzku, a drugą na barku. widząc rumieniec na jego twarzy sam się zarumieniłem. Zbliżaliśmy powoli do siebie swoje twarze z każdym kolejnym centymetrem bardziej zamykając oczy. Złączyliśmy swoje usta w delikatnym pocałunku, aż do gry nie wkroczyły nasze języki. Całowaliśmy się bardzo zachłannie, namiętnie. Blondyn bardzo dobrze całował, widać było, że to nie pierwszy raz. Wiedziałem, że miał branie w gimnazjum, jednak zawsze były to dziewczyny. A teraz całuje chłopaka w dodatku mnie i to tak jakbyśmy mieli zaraz skończyć w łóżku. Dopiero kiedy ręce kacchana wylądowały na moim tyłku, oprzytomniałem i zrozumiałem co robimy przecież nawet nie byliśmy razem, a kacchan nagle wbija mi na chatę o 5 rano i mnie molestuje, znaczy nie, że mi się nie podobało, ale... no nie wiem za bardzo co o tym myśleć. Oderwałem się od niego trochę speszony, odchodząc na w miarę przyzwoitą odległość. Kacchan chyba zrozumiał co się działo i gdzie ostatecznie skończyły jego ręce. Chłopak poczerwiniał z resztą tak samo jak ja.- Przepraszam Izu nie wiem co we mnie wstąpiło.- Powiedział, wyraźnie zmieszany.
-N-nie to nie twoja wina. To ja powinienem przeprosić to ja zacząłem.
Nastała trochę napięta atmosfera, którą musiałem jak najszybciej przerwać. Uspokoiłem się trochę z resztą tak samo jak Kacchan i przemówiłem:
-Emm, to po co właściwie przyszedłeś tak szybko?- powiedziałem starając się rozładować napięcie.
-trochę to głupie... Ale chciałem żebyśmy razem zjedli śniadanie...- Mruknął niepewnie, patrząc wszędzie tylko nie w moje oczy, które teraz świeciły jaśniej niż gwiazdy. Po chwili kacchan kontynuował.- Ale tak wiesz na spokojnie, bez pośpiechu. Nie miałem przychodzić tak wcześnie, ale to przez matkę.- dodał.
- Awwww! Kacchan to takie urocze!- Krzyknąłem szczęśliwy. Nie wiedziałem, że kacchan potrafi być taki słodki. Usłyszałem warknięcie jak się tego spodziewałem należało ono do blondyna.
-Wcale nie!- Zaprzeczył krzyżując ręce na piersi. Ponownie ujrzałem delikatny rumieniec na jego twarzy.
-Dobra dobra nie denerwuj się.-
Odpowiedziałem, przebiegle się
uśmiechając.-Ugh, chciałem na początku przyjść tutaj z już gotowym śniadaniem, ale ta stara torba przyłapała mnie na grzebaniu po szafkach i w lodówce i nie miałem, jak zrobić tego śniadania, a jakbym wyszedł z domu z dwoma pudełkami z jedzeniem to zaczęła by węszyć. Zawsze lubiła wszystko o mnie wiedzieć.- Wytłumaczył trochę
zdenerwowany.-I wstałeś tak szybko specjalnie dla mnie?- Spytałem, na co blondyn pokiwał nieśmiało głową.- No dobra nic się nie stało, razem zrobimy to śniadanie.- Odpowiedziałem uśmiechając się szeroko.
3 os.
Chłopcy poszli do kuchni, biorąc się za zrobienie śniadania. Postawili na nic innego jak oczywiście naleśniki. Pomimo wcześniejszej sytuacji jaka między nimi zaszła nie czuli się skrępowani w swoim towarzystwie. Wręcz przeciwnie Zachowywali się jakby nic się nie stało. Katsuki jednak ciągle myślał o pocałunku jakim obdarzył go Izuku, pamiętał każdy ruch jego ust i ich smak. pamiętał jego dotyk na swojej twarzy, który wywołał dreszcz na jego ciele. Smażąc naleśniki, zaczął rozmyślać nad swoją orientacją. Nie raz w życiu całował się z dziewczyną jednak zawsze podczas smakowania kobiecych ust, czuł jakby robił coś źle, czuł, że to nie ta osoba, ale zawsze myślał, że po prostu nie trafił na tą jedyną. Nigdy by nie pomyślał, że to nie kwestia wieku czy wyglądu kobiety, tylko tego, że interesuje go inna płeć.
Bakugou podczas tych jakże głębokich przemyśleń usłyszał szybkie kroki zmierzające w jego stronę, jednak nie rozbudziło go to z transu. Po chwili ktoś wyrwał mu z ręki patelnie ze spalonym już dawno naleśnikiem. Okazało się, że to Izuku.
Chłopak poszedł do swojego pokoju się ogarnąć, a zauważając, że Katsuki głęboko nad czymś myśli nie chciał mu przerywać i po prostu odszedł. Czując z pokoju, że coś się pali przybiegł w spodniach i rozpiętej koszuli od mundurka. Zdjął patenię z ognia wyrzucając spalonego naleśnika do kosza i krzyknął do blondyna:
-Kacchan! Spaliłeś jedzenie! powinieneś bardziej uważać!- Upominał go widząc, że Katsuki oprzytomniał.
-Ugh... Przepraszam zamyśliłem się.- Wytłumaczył zmieszany.
-Właśnie widziałem, patrzyłeś się zamglonym wzrokiem w patelnie jednak byłem pewny, że jesteś w stu procentach przytomny. Ehh... To przez ten pocałunek rano? Przepraszam, że cię rozproszyłem- Powiedział zawstydzony. Spuszczając wzrok.
-C-co umm... Nie, nie, myślałem o czymś innym... Nieważne, to nic istotnego.- Skłamał cały czas patrząc na odsłoniętą klatkę piersiową chłopaka delikatnie się rumieniąc. Nie miał zamiaru mówić deku, że
rozmyślał nad swoją orientacją wspominając dotyk jego ust.-Umm no okej.- Odpowiedział zielonowłosy nerwowo się uśmiechając. Czuł, że blondyn nie mówi prawdy, jednak nie chciał dopytywać. Wiedział, że kiedy Bakugou kłamie to najprawdopodobniej bardzo nie
chce o czymś rozmawiać.Chłopcy zjedli śniadanie. Wyszli z domu ciągle starając utrzymać jakikolwiek temat do rozmów nawet jeśli miało to zejść na poziom dyskusji o pogodzie. Nie chcieli wracać do tematu pocałunku, nie byli Pewni swoich uczuć i musieli to sobie przemyśleć. W pewnym momencie przestali dbać o tematy do rozmów i zajęli się swoimi myślami, aż dotarli do szkoły.
×××××××××××××××××××××××
Wydaje mi się, że spiernikowałam ten rozdział XD poprawiałam go parę razy i wyszło jak wyszlo.siem
CZYTASZ
Szansa -BakuDeku-
FanfictionKatsuki gnębił Izuku odkąd dowiedział się, że chłopak nie posiada daru. Miał mu za złe, że zaprzepaścił ich wspólne marzenie o zostaniu najlepszymi bohaterami. Od tamtej pory znęcał się nad słabszymi lub nieobdarzonymi w, ktorych znajdował się jego...