~13~

144 21 0
                                    

KATSUKI

Usłyszałem budzik w telefonie. Pierwsze o czym pomyślałem to żeby jak najszybciej go wyłączyć. Wstałem, od razu biorąc telefon do ręki. Spojrzałem na ekran, obraz przed oczami jeszcze mi się dwoił. Przeciągnąłem palcem po ekranie w byle jaką stronę żeby tylko wyciszyć wkurzający dźwięk. Kontuzjowany obudzeniem, położyłem się na plecach przecierając oczy. Włączyłem jeszcze raz telefon sprawdzając godzinę, bo oczywiście nie pamiętam na którą nastawiałem budzik.
(tak wiem, że tego nie opisywałam, ale ustawił budzik dobra? No. Dop. Aut.)

-10:02. -Mruknąłem cicho pod nosem.

Tak bardzo nie chciało mi się wstawać, ale wiedziałem że muszę. Przekręciłem się na drugi bok przodem do ściany, próbując znaleźć motywację do wstania z łóżka. Naciągnąłem sobie kołdrę na głowę, zamknąłem oczy rozkoszując się chwilą ciszy i spokoju. Jednak szybko zrezygnowałem z tego pomysłu, bo jakbym zasnął to najprawdopodobniej za szybko bym się nie obudził.

Z ledwością wstałem do siadu, w między czasie zastanawiając się czy jednak nie położyć się jeszcze na chwilę. Szybko, żeby się nie rozwlekać, stanąłem na nogi.

Stanąłem przed lustrem w łazience. Nie wyglądałem za dobrze, nie tylko ze względu na to, że dopiero wstałem. Obojętność wypisana na twarzy, zaczerwienione oczy i potargane, nieukładane od paru dni włosy. Przez to wszystko, patrząc w lustro wydawałem się widzieć w nim kogoś zupełnie innego. Przeniosłem wzrok na moje ręce, których odbicie również widniało w lustrze. Spojrzałem na nie patrząc w dół. Zgiąłem jedną w łokciu i palcami drugiej ręki przejechałem po zasklepionych ranach. Dziwne uczucie, w jednym momencie zupełnie gładka skóra, a potem cienka trochę szorstka i twarda kreska wyczuwalna pod palcami.

W pierwszej kolejności wziąłem się za umycie zębów. Potem za jakieś ułożenie włosów. Zaczesałem jeden bok do tyłu, a grzywkę delikatnie na drugi bok, ale jednocześnie pozwalając moim włosom żyć w miarę własnym życiem. Spojrzałem na siebie. Wydawałem się taki sztuczny, kiedy znowu przybrałem swój standardowy wredny uśmieszek. Momentalnie moja dolna warga zadrżała, a w oczach pojawiły się łzy. Klęknąłem na podłodze, jedną rękę mając w górze na zlewie. Drugą zaś zakryłem swoje oczy czując ciepłe łzy na palcach. Wziąłem głęboki wdech. Szybko wziąłem się w garść i wyszedłem z łazienki nie patrząc już w lustro.

Otworzyłem szafę, wyjmując garnitur i ściągając z niego worek. Powoli się ubierałem. Nie spieszyło mi się zbytnio. Z dokładnością zapinałem każdy guzik w koszuli i mówiąc każdy, naprawdę mam to na myśli. Nie zostawiłem paru niezapiętych pod szyją jak zazwyczaj to robiłem. Nawet jakimś cudem udało mi się zawiązać krawat. Nienawidzę kiedy coś opina mi szyję, ale dzisiaj postaram się wyglądać porządnie... Dla Izuku... Założyłem spodnie do których włożyłem koszulę, jednak czując, że trochę mi spadają, zapiąłem pasek wcześniej kolejno przekładając go przez szlufki. Na koniec założyłem marynarkę również ją zapinając.

Nie sprawdzając już jak wyglądam usiadłem na łóżku. Wziąłem telefon do ręki chcąc sprawdzić która godzina. była 10:47, czyli jeszcze sporo czasu mogłem jeszcze spać... Z nudów zacząłem przeglądać coś w telefonie, ale nie mogłem się na niczym skupić ciągle prześladowały mnie myśli dotyczące pogrzebu. Zrezygnowany odłożyłem telefon i położyłem się na niepościelonym łóżku patrząc w sufit ze skupieniem. Niespodziewanie usłyszałem pukanie do drzwi.

-Kim kolwiek jesteś nie obchodzi mnie po co tu przyszedłeś.- Powiedziałem na tyle głośno aby osoba za drzwiami na pewno usłyszała.

-Baku to ja.- Usłyszałem głos Miny.- Mogę wejść?

-Rób co chcesz. -Odpowiedziałem obojętnie.

Dziewczyna weszła do pokoju. Była ubrana w czarny golf i równie czarną ołówkową spódnicę za kolano. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stroju, zawsze chodzi ubrana jak najbardziej kolorowo, a tu taki ewenement. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do łóżka kucając przy nim i patrząc na mnie, który dalej nie zrobił żadnego ruchu ciągle wpatrując się w sufit.

-Jak się czujesz?- Spytała po dłuższej chwili.

-Nie no wiesz zaraz bedzie pogdzeb mojego niedoszłego chłopaka, zajebiście się czuje normalnie jak nowo narodzony.- Odpowiedziałem sarkastycznie, wstając do siadu. Mina wiedziała, że byłem zakochany w Izuku, więc nic nie musiałem jej wyjaśniać. Ja jej tego nie powiedziałem, ale ona zawsze mówiła, że to widać i że mnie wspiera.

Usłyszałem westchnięcie dziewczyny, która wstała siadając obok mnie, a raczej za mną bo byłem odwrócony do niej plecami. Poczułem jej dłoń na moim ramieniu.

-Nie martw się będzie dobrze. -Powiedziała ciepłym głosem.

-Nie będzie, nic już nie wróci do normy. Każdy dzień dla mnie bedzię tylko torturą, nigdy się nie pogodzę z tą stratą.- Odpowiedziałem chłodno, bardziej odwracając twarz w stronę ściany, żeby dziewczyna nie zobaczyła tylko moich zaszklonych oczu. -Wszystko przez tego zawistnego debila.

-Kirishima bardzo żałuje tego co zrobił...

-I co z tego. Niech nauczy się najpierw myśleć a potem robić.- Warknąłem.

-Wybacz mu, i tak już nic tego nie odkręci. Prawda zrobił źle zachował się samolubnie, ale naprawdę tego nie chciał.

-I ty jeszcze go bronisz?- Spojrzałem na nią z wyrzutem.

-W żadnym wypadku, ale naprawdę chcesz tak szybko pozbyć się go ze swojego życia? Przecież był twoim przyjacielem.

-No właśnie BYŁ. Nie ma już dla mnie znaczenia.- Syknąłem.

Bezradna różowowłosa stanęła przedemną patrząc mi w oczy.

-Daj mu drugą szansę, my naprawdę chcemy cię wspierać-

-Kłamiesz! Wszyscy jesteście przeciwko mnie! Dlaczego tak naciskasz żebym mu wybaczył co?!- Wrzasnąłem. Z niewiadomych powodów poczułem się przytłoczony słowami dziewczyny.

-N-Nie naciskam po prost-

-Znowu kłamiesz! Może to wszystko było ukartowane?! Może to była zemsta za to że jestem dla was wredny?! Teraz chcecie zatrzeć ślady udając że mnie wspieracie i jesteście moimi przyjacółmi, żeby potem znowu wbić mi nóż w plecy!

-O czym ty mówisz?- Spytała z niedowierzaniem.

Momentalnie się uspokoiłem i spuściłem głowę zmieszany. Zauważyłem, że zaczynam zachowywać się jak paranoik

-Przepraszam... Nie wiem co we mnie wstąpiło.

-Naprawdę z tobą źle...-Dziewczyna podeszła do mnie zamykając w szczelnym uścisku. Położyłem głowę na jej ramieniu czując zapach perfum. -Przepraszam jeśli naprawdę naciskałam, zrobisz jak uważasz.

Nie odpowiedziałem, wziąłem tylko głębszy oddech całkowicie się uspokajając. Po chwili usłyszałem dźwięk powiadomienia. Dziewczyna mnie puściła, a ja sięgnąłem po telefon. Ujżałem sms od matki.

Od: Wiedźma

Katsuki przyjechaliśmy trochę wcześniej możesz już wychodzić.

-Matka po mnie przyjechała, będę się już zbierał. - Rzekłem beznamiętnym głosem.

-Czyli nie jedziesz z nami?- Spytała dziewczyna.

-Z nami?- Dopytałem, niezbyt rozumiejąc o co chodzi.

-Aizawa powiedział, że pojedziemy cała klasą autobusem.

-Nic mi o tym nie wiadomo.

-Dobra mniejsza, idź skoro już czekają. Trzymaj się, widzimy się na miejscu.- Powiedziała smutno się uśmiechając.

Bez słowa wyszedłem z pokoju idąc przez korytarz i kierując się do wyjścia z akademika.


Dobra niech bedzie, jestem ciekawa jak się podobał ten rozdział. Miałam jakiś chwilowy napad weny. No i ogólnie wielkimi krokami zbliżamy się do rozwinięcia akcji w książce. I ja się zaczynam bać XD autentycznie nie wiem czy ogarnę to wszystko co sobie wymyśliłam. Ale to będzie totalna patologia. Jakby co to przed chwilą skończyłam pisać ten rozdział i tak trochę z biegu go dodaję więc dużo błędów może być. No i zawsze jak piszę te nic nie ważne notki to zapominam co chciałam powiedzieć. No w takim razie to wszystko. To ja idę spać

siem

Szansa -BakuDeku-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz