3 os.
Katsuki siedząc już w aucie czekał na mamę. Chwilę potem kobieta się zjawiła, patrząc z przerażeniem na stan swojego jedynego syna. Nigdy nie widziała go smutnego, a teraz obserwowała jak słone łzy spływają mu po policzkach, a ciszę przerywa jego przerywany oddech. Siedziała za kierownicą trzymając na niej obie ręce, jednak nie odpaliła samochodu.
-Katsuki, może pojedziemy do domu odpo- Nie dokończyła słysząc parsknięcie.
-Jedziemy do szpitala. Do Izuku. TERAZ.- Warknął, podnosząc głos. Bakugou spojrzał na swoją matkę wzrokiem bez wyrazu, jednak było w nich coś totalnie obcego, coś na co nawet ona przełknęła głośno ślinę. Pierwszy raz w życiu przestraszyła się własnego dziecka.
-Dobrze, jedziemy do szpitala, spokojnie nie denerwuj się.- Mówiła, nie będąc pewna czy w ten sposób nie rozpęta większej awantury.
O dziwo, Katsuki nie odzywał się już w ogóle. Patrzył jedynie przez szybę,
na wesoło rozmawiających przechodniów, ignorując pytania swojej matki, która w pewnym momencie poddała się, nie próbując już nawiązać kontaktu z synem.~ skip time ~
Auto zatrzymało się na parkingu pod szpitalem. Katsuki wybiegł z samochodu odzyskując pełną świadomość. Wbiegł do szpitala wpychając się w kolejkę do recepcji i ignorując ludzi skarżących się na jego zachowanie zaczął wypytywać kobietę za biurkiem o Izuku.
-A pan jest kimś z rodziny?- Spytała niewinnie kobieta. Katsuki wiedział że jak powie - kolegą z klasy to niczego konkretnego mu nie powiedzą o stanie Izuku.
-Chłopakiem.- Odpowiedział po krótkim namyśle blondyn. Kobieta w recepcji spojrzała na niego podejrzliwie, ale po chwili szukania w papierach powiedziała:
-Pacjent został przywieziony w stanie krytycznym. W tej chwili trwa operacja. Tyle wystarczyło, żeby Katsukiemu zmiękły nogi. Jednak ostatkiem sił dopytał:
-Gdzie to jest?
-Na drugim piętrze, w lewo i na końcu korytarza.- Odpowiedziała niewzruszona kobieta.
Blondyn nawet nie dziękując odszedł. Na w dalszym ciągu trzęsących się nogach dotarł na drugie piętro. Idąc wzdłuż korytarza, poczuł że musi usiąść, jednak szedł dalej tylko podpierając się o ścianę.
Na miejscu zauważył siedzącą mamę Izuku- Inko. Kobieta głośno szlochała trzymając chusteczkę przy nosie. Blondyn nie mówiąc nic usiadł bezradnie na krześle obok, jakby stracił nagle wszystkie siły. Spojrzał
smutno w podłogę, już nie hamował łez, które chwilę potem zaczęły spływać mu po policzkach łącząc się na brodzie i spadając na ziemię. Siedział tak jakby w transie nie mogąc oderwać wzroku od szpitalnej
podłogi i przez namalowane na niej wzory zaczynało mu się mienić w oczach. Zmęczony zamrugał parę razy widząc przed sobą swoją matkę. Okazało się, że kobieta przyszła chwilę wcześniej. Nie mówiąc nic Mitsuki przytuliła syna.Bakugou nie miał siły nawet jej objąć, oparł jedynie głowę o jej pierś
zamykając na chwile oczy.-M-Mamo...? - Katsuki wydusił z siebie. Jego głos był zachrypnięty i ściszony.
-Tak?. - Odpowiedziała kobieta. Nie puszczając z objęć Bakugou.
-Będzie dobrze, prawda? Wrócimy do domu razem z Izu, tak?- Blondyn mówił cicho, jego głos wyrażał jedynie ból i rozpacz. Zadawał pytanie brzmiąc, jakby świetnie znał na nie odpowiedź.
-Katsuki...- Kobieta cicho zapłakała, mocniej przytulając syna.
Po chwili ciszy można było usłyszeć otwierające się drzwi sali operacyjnej.
Wszyscy od razu zerwali się na równe nogi podchodząc do lekarza, który
miał kamienny wyraz twarzy. Mężczyzna westchnął i oznajmił:

CZYTASZ
Szansa -BakuDeku-
Hayran KurguKatsuki gnębił Izuku odkąd dowiedział się, że chłopak nie posiada daru. Miał mu za złe, że zaprzepaścił ich wspólne marzenie o zostaniu najlepszymi bohaterami. Od tamtej pory znęcał się nad słabszymi lub nieobdarzonymi w, ktorych znajdował się jego...