Tak na początek jeszcze powiem, że pogrzeb bedzie katolicki bo nie umiem inaczej. Zapraszam.
KATSUKI
Wsiadłem do samochodu zamykając drzwi i zapinając pasy. Rozłożyłem się na tylnych siedzeniach, bo z przodu na miejscu pasażera siedziała matka, a za kierownicą ojciec. Zapanowała niezręczna cisza, którą przerwałem.
-Możemy jeszcze przez pogrzebem zajechać do kwiaciarni? -Spytałem.
-Tak jasne, od początku był taki plan dlatego przyjechaliśmy wcześnjej.- Wytłumaczył ojciec odpalając wcześniej na chwilę zgaszony silnik samochodu i ruszyliśmy.
Podczas jazdy panowała całkowita cisza zagłuszana jedynie przez pracujący silnik samochodu i charakterystyczny dźwięk zmiany biegów. Siedziałem z głową położoną na pasie bezpieczeństwa, który specjalnie zablokowałem. Patrzyłem przez szybę cały czas mimowolnie zatrzymując wzrok na losowych rzeczach i wpatrywałem się w pochmurne niebo, mam nadzieję, ze nie będzie padać. Do kwiaciarni droga nie była długa i po paru minutach ojcec parkował pod sklepem. Wyszliśmy. Po otwarciu drzwi zabrzmiały dzwoneczki powieszone na suficie aby powiadamiały sprzedawcę o przyjściu klienta. Ich dźwięk zabrzmiał nieprzyjemnie w moich uszach z niewiadomych przyczyn, ale nie przejąłem się tym zbytnio.
Kiedy rodzice poszli przodem wybierając kwiaty ja rozglądałem się z miejsca po pomieszczeniu. Do moich nozdrzy dostał się specyficzny zapach. Mieszająca się ze sobą woń kwiatów przykuła moją uwagę, odziwo nie pachniało tak źle jak myślałem że będzie. Na początku przed przyjazdem tutaj myślałem, że te wszystkie zapachy setek różnych kwiatów będą przyprawiały mnie o mdłości, jak widać myliłem się. Zapach niesamowicie mnie urzekł, aż miałem ochotę rozkoszować się nim już zawsze. Wyrwałem się z transu wracając do rzeczywistości i rozglądania się za kwiatami. Szybko jednak dotarło do mnie, że podczas zamyślenia nieświadomie wpatrywałem się już w jeden bukiet, niepozornie zwyczajny, a zarazem tak piękny bukiet białych róż. Niespodziwanie uderzyło mnie wspomnienie. Kiedyś przez przypadek podsłuchałem jakąś rozmowę Izuku z Uraszmatą, gdzie chłopak wspomniał właśnie o tych kwiatach zachwycając się ich urokiem. Jak wtedy miałem to gdzieś tak teraz ta wiedza mi się przyda. Podszedłem do bukietu biorąc go w ręce i uważając na kolce. Teraz czułem tylko ich zapach. Nie zauważyłem nawet kiedy podeszła do mnie sprzedawczyni.
-Myślę, że będą idealne.- Rzekła, a ja wzdrygnąłem się, mogła by chodzić głośniej bo zejdę na zawał.
Zaraz, idealne? Ona wie, że idziemy na pogrzeb czy zgadywała?
Starając się to zignorować, spytałem czy mi je sprzeda. Kobieta miło przytaknęła i zaprowadziła mnie do kasy.
Podała mi kwiaty, za które zapłaciłem z własnych pieniędzy. Wyszedłem ze sklepu powolnym krokiem idąc do samochodu. Przyglądałem się kwiatom delikatnie dotykając ich płatków. Oparłem się o maskę samochodu ogladając ciągle bukiet starając się każdej róży poświęcić wystarczającą ilość uwagi. Nie sądziłem nigdy, że tak zainteresują mnie zwykłe rośliny, ale jednak coś w tym było co nie pozwalało mi oderwać wzroku.
W końcu przypełzła matka z ojcem oczywiście również z kwiatami. Ojcec otworzył auto i wreszcie mogłem do niego wejść. Usiadłem znowu na tylnych siedzeniach zapinając pasy. Tym razem zgarbiony podpierałem głowę ręką, jednak kiedy zaczął mnie uwierać pas usiadłem normalnie opierając się.
Podczas drogi nie patrzyłem nawet w okno. Oparłem wygodnie głowę i zamknąłem oczy skupiając sie na bujającym mną lekko podczas jazdy somochodzie. (Tam nie ma dziur co pół metra jak w Polsce gdzie podczas jazdy cofa ci się obiad z komunii Dop. Aut. )
CZYTASZ
Szansa -BakuDeku-
FanfictionKatsuki gnębił Izuku odkąd dowiedział się, że chłopak nie posiada daru. Miał mu za złe, że zaprzepaścił ich wspólne marzenie o zostaniu najlepszymi bohaterami. Od tamtej pory znęcał się nad słabszymi lub nieobdarzonymi w, ktorych znajdował się jego...