KATSUKI
Weszliśmy do szkoły. Miałem bardzo złe przeczucia jednak zignorowałem to, jak mam to w zwyczaju. Jednak na wszelki wypadek wolałem przypilnować deku. Na pierwszej lekcji mieliśmy zajęcia z All mightem, więc przebraliśmy się w swoje stroje. Ostatnio zwróciłem uwagę na strój Izu, a dokładniej w pewnym miejscu. Prościej mówiąc jego strój idealnie opina się na jego tyłku. Mam nadzieje, że nikt mnie nie przyłapie na rozbieraniu go wzrokiem. A dobra, nieważne.
Ćwiczyłem mój AP shot, bo cały czas nie było idealnie. Wcześniej upewniłem się oczywiście, że Izu jest gdzieś niedaleko. W pewnym momencie usłyszałem potężny huk, a pył i piach wpadł mi do oczu.
Przetarłem powieki próbując pozbyć się tego syfu. Nie wiedząc co się dzieje rozejrzałem się nie widząc zbyt dużo przez ciągle unoszący się w powietrzu kurz. Ujrzałem znajome sylwetki. Kurwa liga złoczyńców! Usłyszałem wycie alarmu i krzyki All Mighta, żebyśmy odeszli i trzymali się w grupie. W tej chwili spanikowałem nie móc nigdzie dostrzec dekla. Pył w powietrzu trochę opadł zacząłem biec do reszty klasy. krzyknąłem do Kirishimy:-EJ! widziałeś gdzieś deku?!- Złapałem go agresywnie za ramiona, trochę nim potrząsając
-Spokojnie Bakubro! Nie widziałem go, ale na pewno nic mu nie jest pewnie zaraz przyjdzie.- Mówił próbując mnie uspokoić, jednak jakby go to w ogole nie obchodziło.
Mijały minuty, jednak mi one dłużyły się jak godziny. Chodziłem niespokojnie tam i z powrotem. Izu dalej nie przychodził, a ja nie
wiedziałem co robić. Cały czas było słychać odgłosy walki, a my jak
najgorsze tchórze chowaliśmy się z dala od niebezpieczeństwa. Wkurwiłem się, przecież szkolimy się na bohaterów! Coś takiego będzie nas czekało codziennie! Kirishima zapewne zauważył moją nagłą zmianę zachowania. Podszedł do mnie cały czas próbując mnie uspokajać. Słabo mu to wychodziło, kiedy sam widziałem, że nie wierzy we własne słowa lub miał tak na to wyjebane. Targało mną tyle emocji, których nie potrafiłem opanować. W pewnym momencie poczułem potężną falę wkurwienia, odepchnąłem czerwonowłosego odchodząc od klasy. Eijiro poszedł za mną.-Ej! Bakubro! czekaj, gdzie idziesz!?- Krzyknął biegnąc za mną.
-Szukać deku, możesz zostać z tymi tchórzami jak chcesz.- Warknąłem
-Dobra idę z tobą, ale All might kaza-
-Mam w dupie co kazał All might!- Krzyknąłem przerywając mu. -Co jeśli Izuku teraz czeka gdzieś na pomoc!? Co jeśli coś mu się stało, a my jak debile stoimy zamiast go poszukać?! LIGA ZAATAKOWAŁA UA, A NAWET TA PIEPRZONA DZIWKA (czt. Uraraka) SIEDZI NA DUPIE, A UWAŻA SIĘ ZA JEGO PRZYJACIÓŁKĘ!- Krzyczałem. Pod wpływem furii zaatakowałem czerwonowłosego, jednak ten na czas
utwardził ciało, po czym mnie obezwładnił. Chwilę się szarpałem, ale odpuściłem sobie. Usłyszeliśmy głośny trzask i krzyk gdzieś w pobliżu. Od razu rozpoznałem ze strachem głos. To Izuku krzyczał. Przerażony zacząłem szukać wzrokiem zielonowłosego, tymczasem Eijiro mnie puścił.Obeszliśmy teren i znaleźliśmy Izuku walczącego z nomu. Przeraziłem
się Izu był cały we krwi, miał połamane ręce. Potwór Przygniatał go do ziemi z zamiarem wbicia w Deku ostrego przedmiotu trzymanego w ręce. Chciałem jak najszybciej podbiec i pomóc Izuku jednak przeszkodziła mi w tym ręka Kirishimy, która złapała mnie za nadgarstek.-Bakubro! To niebezpieczne! Poczekajmy na bohaterów na pewno zaraz ktoś tu przyj-
-NIE WIDZISZ CO TU SIĘ DZIEJE DEBILU?! IZUKU W KAŻDEJ CHWILI MOŻE UMRZEĆ! NIE PORADZI SOBIE SAM Z NOMU SKORO NAWET ALL MIGHT LEDWO DAŁ RADĘ!- Krzyczałęm szarpiąc się. Jednak czerwonowłosy za wszelką cenę nie chciał mnie puścić.
3 os.
Bakugou odwrócił się w stronę Izuku chcąc ocenić sytuację. Dostrzegł, że nomu z którym walczył zielonowłosy, bierze zamach. Czuł się jakby to wszystko działo się w zwolnionym tempie. Nie mógł się oswobodzić z uścisku Eijiro. Nomu wbiło w Izuku ostry przedmiot a zielonowłosy wydał z siebie zduszony przez wyczerpanie krzyk i wypluł krew. Blondyn widział jak przed oczami rozmazuje mu się obraz a ciało opanowała panika.
-NIE!- Krzyknął przerażony, czując jak w oczach zbierają mu się łzy. Pod wpływem emocji poparzył Kirishime wybuchami. Wyrwał się. I zauważając, że potwór odszedł, podbiegł do zielonowłosego upadając na kolana i podnosząc Izuku do pozycji pół siedzącej, mocno go przytulając. Zamnkął oczy i poczuł jak po jego policzkach spływają łzy. Po chwili usłyszał cichy i zduszony głos.
-K-kacchan...- Wykrztusił z siebie zielonowłosy. Katsuki odsunął się od niego (jednak cały czas trzymając go w swoich objęciach) i spojrzał mu w oczy zaszklonym wzrokiem.
-I-Izu spo-kojnie na pewno zaraz przybędzie p-pomoc- Mówił łamiącym się głosem, a po jego policzkach ciągłe płynęły łzy.- Wszystko b-bedzie dobrze.- Mruknął, jakby sam próbował siebie do tego przekonać.
-Kacchan... N-nie płacz...- Wydusił podnosząc rękę, kładąc ją na policzku Bakugou i wycierając jego łzy, które mimo wszystko cały czas płynęły, a blondyn coraz bardziej zanosił się płaczem.
-Izuku... N-nie rób mi tego... P-proszę... N-nie zostawiaj mnie samego...- Szeptał ledwo słyszalnie, wtulając się w coraz chłodniejszą dłoń młodszego.- O-obiecaj, że wrócimy do domu i wszystko b-będzie okej... T-tak jak wczoraj...- Bełkotał, rozpaczliwie ściskając w rękach poszarpany i poprzecierany materiał stroju bohaterskiego Izuku.- K-Kocham cię...- szepnął.
Mimo, że blondyn miał rozmazany obraz przed oczami przez łzy, dostrzegł delikatny uśmiech na ustach Izuku. Chłopak ciągle trzymał dłoń na jego policzku mówiąc:
- J-Ja ciebie te-ż- wykrztusił. Jego oczy z minuty na minutę stawały się coraz bardziej zamglone i nieobecne. Bakugou nie dopuszczał do siebie myśli, że zielonowłosy może umrzeć. Właśnie wyznali sobie miłość. Nie wyobrażał sobie już nigdy nie
usłyszeć jego głosu, nie poczuć jego dotyku ani ust, których miał okazję spróbować, ani nigdy nie zobaczyć tego anielskiego uśmiechu. Nigdy w życiu nie czuł sie tak bardzo bezradny. Patrzył w coraz bardziej zamglony wzrok Izuku nie wyobrazając sobie życia bez niego, czały czas cicho szlochając:-Izuś... pro-szę... Ja nie dam sobie rady s-sam... mieliśmy razem zostać bohaterami, pamietasz?... N-nie możesz mnie zostawić... Przecież cię kocham... Nie rób mi t-tego...- Rozpaczał, zalewając się łzami. Powód dla, którego jeszcze kompletnie nie wybuchł płaczem była dłoń Izuku, która ciągle dotykała policzka blondyna.
-Ka-cchan... J-ja też... Cię kocham, a-ale nie dam już... Rady... Prze-praszam... Obiecaj m-mi, że zosta-niesz najlepszym bohaterem.- Przerwał biorąc słaby wdech, żeby jeszcze coś powiedzieć.- J-Ja zawsze będę przy t-tobie...- wydusił ostatkiem sił, a jego ręka opadła bezwładnie. Izuku zamknął oczy, a po jego policzkach popłynęły dwie samotne łzy. Katsuki zaczął panikować nie słysząc oddechu, ani nie czując pulsu.
-Izu?... Izuku! Proszę otwórz oczy! IZUKU! ODPOWIEDZ PROSZĘ TO NIE JEST ŚMIESZNE!- Krzyczał Bakugou, potrząsając mniejszym ciałem. Głośno szlochając i błagając, żeby zielonowłosy się obudził.
×××××××××××××××××××××××××
dobra szybko napisze tylko że nie wiem jak wyszedl mi ten rozdział bo do szkoly musze zapierdalaćsiem
CZYTASZ
Szansa -BakuDeku-
FanfictionKatsuki gnębił Izuku odkąd dowiedział się, że chłopak nie posiada daru. Miał mu za złe, że zaprzepaścił ich wspólne marzenie o zostaniu najlepszymi bohaterami. Od tamtej pory znęcał się nad słabszymi lub nieobdarzonymi w, ktorych znajdował się jego...