KATSUKI
Obudził mnie dźwięk mojego wroga publicznego nr1 czyli wkurwiajacego budzika, ale z racji tego, że mam dzisiaj dobry dzień zamiast wyrzucić go przez okno rzuciłem nim o ścianę. Wtem do pokoju wbiła mi ta stara torba i zaczęła drzeć mordę z samego rana. I po dobrym humorze.
-WSTAWAJ GÓWNIARZU! SPÓŹNISZ SIĘ DO SZKOŁY! ROZWALIŁEŚ KOLEJNY BUDZIK!- Mówiła moja kochana mamusia (wyczujcie ten sarkazm).
-ZAMKNIJ MORDĘ ROPUCHO!
-JAK SIE DO MATKI ODZYWASZ SZCZYLU!?
I jak tu być normalnym w tym domu?- Zapytałem w myślach.
-I OGARNIJ TEN PIEPRZNIK, BO TO CO SIĘ WYPRAWIA W TYM POKOJU TO JAKAŚ PORAŻKA!- Krzyknęła po czym wzięła głęboki wdech i dodała już spokojniej.- O 16 przychodzi Inko z Izuku na obiad, chciała bym abyś wyszedł z tego chlewu i chociaż się przywitał.- Powiedziała i nawet nie dajac mi odpowiedzieć wyszła trzaskając drzwiami.
Warknąłem jedynie w odpowiedzi. Byłem jeszcze w chuj zaspany, ale trzeba się szykować do szkoły. Po porannej rutynie zszedłem na dół po schodach, aby zrobić sobie śniadanie, bo oczywiście ta jędza nie mogła. Jeszcze ten zielonowłosy dzban tu
przyjdzie. Jak ta ropucha wpadnie na pomysł typu "Katsuki idź z Izusiem do swojego pokoju" To wyjdę przez okno.
Nawet nie zapytała mnie o zdanie, bo może np. Nie chce, żeby tu przychodził? W końcu też tu mieszkam, nie?Kiedy zjadłem swoje śniadanie, które SAM zrobiłem, sprawdziłem godzinę w telefonie.
- 7:30, trzeba powoli wychodzić.- stwierdziłem znudzony.
wyszedłem z domu i szedłem spokojnie chodnikiem, aż coś wbiegło na mnie z takim impetem, że sam zaliczyłem glebę.
-KURDE, SORY BAKUBRO! NIE-
-CO DRZESZ MORDĘ GÓWNOWŁOSY!- przerwałem wstając i otrzepując
się.- Powiedz lepiej gdzie ci się tak spieszy, że postanowiłeś zabić wszystkich ludzi, którzy staną ci na drodze.- powiedziałem dalej poirytowany.-Miałem wytłumaczyć Kaminariemu matmę przed lekcjami, ale zapomniałem o tym i dlatego
biegnę.- Wytlumaczył trochę zdyszany.-Ten debil? Nie ważne jakbyś się nad tym spuszczał i tak nic mu nie
wytłumaczysz.- Prychnąłem.- A teraz lepiej chodźmy bo dostaniemy opierdol od Aizawy.-Racja.- Odpowiedział z uśmiechem
Szliśmy spokojnie, rozmawiając na różne tematy, a raczej Kirishima prowadził monolog a ja udawałem, że go słucham. Myślami byłem przy pewnej zielonowłosej istotce-
-EJ! BAKUBRO! SŁUCHASZ MNIE!?- Spojrzałem w stronę czerwonowłosego.- Wszystko okej? Rumienisz się...- Otworzyłem szerzej oczy rumieniąc się jeszcze
bardziej.- Może masz gorączkę.- Powiedział, przykładając mi rękę do czoła.-Zostaw mnie! Nic mi nie jest!- Krzyknąłem strzepując jego rękę z mojej głowy, próbując jednocześnie za wszelką cenę ukryć moją czerwoną twarz w zgięciu łokcia. Czerwonowłosy zrobił gwałtowny wdech.
-POWIEDZ KIM ONA JEST!- Wykrzyczał podekscytowany.
-Co? o czym ty pierdolisz!?
-No nigdy nie widziałem, żebyś się rumienił bez powodu, a gorączki też nie masz, więc kiedy udawałeś, że mnie słuchasz napewno o kimś myślałeś!- przerwał i nie słysząc
mojej odpowiedzi, kontynuował.- No Bakubro, przyjacielowi nie powiesz?- Położył rękę na moim ramieniu.-Nie.- Zbyłem go strzepując jego rękę z mojego ramienia.
-Nie powiesz... CZYLI MASZ KOGOŚ! NIE ZAPRZECZYŁEŚ!
-Ughh... Zamknij już ten łeb...- Warknąłem wkurzony łapiąc się za nasadę nosa.- Ale dla twojej wiadomości, nie, nie mam nikogo.
-Masz masz tylko jeszcze o tym nie wiesz.
Walnąłem go w tył głowy, aż poleciał do przodu.
- CZY TY MOŻESZ WRESZCIE ZAMKNĄĆ PYSK!?- Krzyknąłem.
-No dobra dobra nie denerwuj się, złość piękności szkodzi.- powiedział z głupim uśmieszkiem na ryju. A gdy zauważył, że podnoszę rękę, aby znowu mu przyjebać podniósł ręce w obronnym geście.- Dobra już nic nie będę mówił.
I faktycznie gównowłosy nie pisnął słówka, aż doszliśmy (pls bez skojażeń XD Dop. Aut.) do szkoły. Jedyna dobrze podjęta decyzja w jego życiu. Jak dalej bedzie mi psuł humor z samego rana to wkońcu umrze. Pojawiliśmy się w szkole i biegliśmy z predkością światła, żeby zdąrzyć na lekcje. Plusem było, że pierwsza lekcja to wychowawcza, a na wychowawczej zazwyczaj nie robimy nic związanego z lekcjami, tylko te przygłupy odkurwiają jakieś cyrki. Tak było i teraz, a lekcja się jeszcze nie zaczęła.
Kiedy weszliśmy do klasy jak zwykle mieszaniec siedział nad książkami z Momo podobno coś ze sobą kręcą, nie żeby mnie to interesowało czy coś. Bakusquad darł mordę razem z Kirishimą, skurwiel szybki jest nie zauważyłem nawet kiedy do nich dołączył. Reszta, albo coś smarowała, albo siedziała na telefonach, albo po prostu rozwalała klasę. A ja po środku tego całego burdelu dalej stojąc przy drzwiach próbowałem znaleźć coś, a raczej kogoś. Nagle poczułem, że ktoś zderzył się z moimi plecami. Odwróciłem się, znajdując osobę której szukałem. Ujrzałem duże zielone oczka wpatrujące się we mnie ze strachem, spod włosów tego samego koloru, opadającymi na twarz. Bezwiednie się zarumieniłem, przez co zielonowłosy spojrzał na mnie zdziwiony.
-Co się gapisz. - Warknąłem.
-prze-praszam Kacchan! N-nie chciałem.- Krzyknął, próbując mnie wyminąć i wejść do klasy.
Zagrodziłem mu drogę opierając rękę o framugę drzwi i stając przed nim.
-Musimy pogadać.- Powiedziałem na tyle cicho, aby tylko on to usłyszał.
-O-oczym- Wyjąkał, nerwowo się rozglądając.
-O czymś. Ale nie tutaj. Spotkajmy się na dachu szkoły po lekcjach.- Powiedziałem upewniając się, że nikt nas nie słyszy. -I przestań się mnie tak bać, przecież cię nie zabiję.
-oh, okej.- mruknął, nerwowo się uśmiechając.
Przepuściłem go w drzwiach, a on szybko pobiegł do swojego kółeczka wzajemnej adoracji. Nie pogadali sobie zbyt długo bo chwilę poźniej zadzwonił dzwonek na lekcje, a do klasy przypełzł żółty śpiwór. Cała klasa w mgnieniu oka znalazła się na swoich miejscach, razem ze mną. Aizawa nawet nie wychodząc ze swojego worka (oryginalnie zapakowany XDDD Dop. Aut.) stanął za biurkiem, po czym przemówił zmęczonym głosem. Swoją drogą co on robi w nocy skoro odsypia na lekcjach?
-Dobra bachory nie chce mi się długo gadać. W sobotę poświęcicie trochę swojego wolnego czasu, żeby przenieść swoje rzeczy do nowo wyremontowanego akademika. Jeśli macie jakieś pytania co do tego to nie odpowiem na nie. To by było na
tyle zajmijcie się sobą ja idę spać.- Wygłosił swoje przemówienie bez żadnych emocji z twarzą wyrażającą jedynie zmęczenie i znudzenie. Po chwili leżał już pod biurkiem i spał.Cały Bakusquad zaczął się drzeć i gadać o tym, że niby będziemy się spotykać codziennie i grać w różne gry. Im to się chyba w dupie poprzewracało, ja mam dużo ciekawsze rzeczy do roboty. Ale sam fakt, że przeprowadzamy się do akademików, nie ukrywam ucieszył mnie. Ale nie będę tego tak pokazywać jak ci debile bo mam jeszcze trochę szacunku do samego siebie. Ciekawe czy bedziemy mieć dwu osobowe pokoje. Jakoś przed wakacjami podsłuchałem jak Aizawa gadał z dyrektorem Nezu o akademikach i wspominali o dwu osobowych pokojach, ale nie usłyszałem zbyt wiele, więc mogę się tylko domyślać. Ale jeśli to się sprawdzi to mam nadzieje, że bedziemy mogli sami dobrać sobie współlokatorów, bo inaczej lipa. Ja napewno wybrał bym dekla,
mam mu dużo do powiedzenia. Przez całe wakacje zdąrzyłem przemyśleć swoje zachowanie. On zawsze uważał mnie za przyjaciela, a ja jego jak zwykłego śmiecia i jeszcze z tak błachego powodu. W dodatku powiedziałem, żeby się zabił. Zachowywałęm się jak kompletny gówniarz i chcę go przeprosić. Mam nadzieję, że mi się uda nie jestem najlepszy w przepraszaniu. Ehh, już mam dość, a dzień dopiero się zaczął...×××××××××××××××××××××××
No jakby to pierwszy rozdział tego czegoś i jest beznadziejny XD ale kolejne będą lepsze.siem
CZYTASZ
Szansa -BakuDeku-
FanfictionKatsuki gnębił Izuku odkąd dowiedział się, że chłopak nie posiada daru. Miał mu za złe, że zaprzepaścił ich wspólne marzenie o zostaniu najlepszymi bohaterami. Od tamtej pory znęcał się nad słabszymi lub nieobdarzonymi w, ktorych znajdował się jego...