Rozdział XXVIII

1.6K 81 69
                                    

Przez całą drogę do domu panowała cisza. A przynajmniej w mojej głowie, gdzie miałam tysiąc myśli na sekundę, bo w rzeczywistości leciała jeszcze piosenka z radia. Za to Ashton i Ezra postanowili nie dopytywać, domyślając się, że muszę sobie wszystko poukładać w głowie.

Gdy dojechaliśmy do domu, nie było jeszcze Damiana i Madison, a dwójka pozostałych chłopaków postanowiła do nich dołączyć, mimo że poinformowałam ich o tym, że nie ma sensu. I zostając sama, postanowiłam ogarnąć się do spania, chociaż była dość wczesna godzina.

I tak się stało, że leżąc w łóżku i układając sobie wszystkie informacje, zasnęłam. A los chciał, że obudziłam się z myślą, że mam coś do zrobienia, dlatego też od razu złapałam za białą kopertę.

Przejeżdżam opuszkami palców po białej kopercie, biorę jeden głęboki wdech i upewniając się, że jest trzecia w nocy, otwieram ją. Zgodnie z prośbą Roseline, otwieram ją sama i w momencie, kiedy czuję, że jestem gotowa.

Wsadzam palce do koperty, wyciągając z niej pendrive'a. Ściskam go mocno w dłoni i przełykam ślinę, decydując się podejść do laptopa. Odsuwam cicho krzesło od biurka i na nie siadam, włączając urządzenie. Z niecierpliwością wystukuje paznokciami rytm, kiedy na ekranie wyskakuje ładujące się logo Windowsa. Zaciskam z nerwów usta, widząc, jak zaraz po tym, wyskakuje mi aktualizacja systemu.

Przemyka mi przez głowę myśl, że może to jeszcze nie ten czas. Może to znak, że nie jestem gotowa i powinnam odpuścić. Ale z drugiej strony mam przed oczami Zacharego. Te jego hipnotyzujące, lazurowe oczy, które błagają, bym wyciągnęła go z tego wszystkiego.

I oczywiście, że wybieram ryzyko. Strach i obawa to tylko dodatkowe dreszcze. Dam radę.

Spoglądam z irytacją na zegar, który usiłuje zaburzyć moje myśli swoim tykaniem. Słyszę tylko „tik-tak, tik-tak". Jeszcze moment, a przysięgam, nie ręczę za siebie. Oddycham nerwowo, zwężając wściekle oczy.

Aktualizacja, tykanie zegara i liczący się czas to nie jest dobre combo.

Zrywam się z krzesła, po czym ściągam zegar ze ściany. Podchodzę z nim do okna, które otwieram. Rozglądam się, czy aby na pewno nikt się nie przebudził i nie postanowił iść na fajkę. Gdy jednak nikogo nie widzę, rzucam prosto w śnieg rzecz.

Tam jest Twoje miejsce.

I znów najciszej jak się da, chcąc nie narobić jeszcze większego hałasu, zamykam okno i siadam z powrotem do laptopa. Delikatny chłód owiewa moje ciało, ale mi to nie przeszkadza. Chcę w końcu zobaczyć, co się działo tamtego dnia. Chce zrozumieć, dlaczego Zachary wybrał ucieczkę. Co jest tego powodem, że tak postąpił. Chce przypomnieć sobie wszystko, łącznie ze szczegółami.

Ukończono aktualizację.

Drżącymi dłońmi podpinam pendrive'a do laptopa. Wdech, wydech. Zamieram, kiedy wyskakuje mi pierwsze okienko, a w nim folder podpisany jako „nasz wypadek". Przełykam ślinę i nakierowuje kursor myszki na folder. Klikam.

Trzynaście zdjęć.

Cholerne trzynaście zdjęć.

Tętno przyspiesza mi niemiłosiernie, kiedy wchodzę w jedno ze zdjęć. Rozbita szyba, a na niej gdzieniegdzie krew. Za nią zabrudzone i zmiażdżone siedzenia.

Przełykam ślinę i idę dalej. Kolejne zdjęcie ukazuje auto w całej okazałości. Niektóre części znacznie odstają od auta, a niektóre leżą obok. Częściowo samochód jest zmiażdżony, głównie przód.

Czy my aby na pewno przeżyliśmy?

Trzęsę głową, odganiając od siebie myśli. Wzdrygam się, przeglądając następne zdjęcia. Różne perspektywy, ten sam samochód i te same skutki.

No Control [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz