Stoję przed barem, przed którym kilka tygodni temu pijany Zachary wykrzyczał słowa „nikt nie ma prawa jej dotykać" w stronę Justina, którego tamtego dnia poznał. Pomyśleć, że jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy z jego słów i do czego nawiązywał. Jasne. Mogło chodzić tylko o zazdrość z jego strony, ale w moim przypadku, założę się, że chodziło o coś więcej. Zachary nie chciał, by ktokolwiek mnie dotykał, bo wiedział, jak mogę zareagować. Wiedział, że mogę sobie wszystko przypomnieć.
Pamiętam, jak dziś, kiedy Ezra wytrącił mi papierosa z dłoni, mówiąc, że nie palę. Nie miałam wtedy na tyle czasu, by odpowiedzieć mu, że przecież muszę palić, bo zaciągnięcie się nikotyną nie sprawiło mi żadnych problemów.
I nie miałam wtedy na to czasu, bo zaraz po jego słowach pojawił się Zachary – cały nabuzowany. Zdziwiłam się, jak nazwał znajomego obok mnie 'tym' Justinem. A potem wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet nie pamiętam, w którym momencie Justin tak mocno oberwał, że był cały we krwi.
A słowa, które po tym wypowiedziałam, zdawały się być tak abstrakcyjne, że sama nie byłam w tamtym momencie pewna, skąd się wzięły. Jednak przypominając sobie z upływem sekund, wiedziałam, że były to słowa Zacharego. „Jeśli mnie kochasz, to powiedz, że mnie kochasz i będziesz moja", wyszeptał wprost do mojego ucha, chowając mnie w swych ramionach.
Teraz pamiętam to doskonale.
Biorę głęboki wdech, idąc prosto w umówione przez Zacharego miejsce. Nie mogę się doczekać, aż powiem mu wszystko, co leży mi na sercu. Aż powiem mu, jak bardzo nie lubię go za to, że uciekł i nic mi nie powiedział.
Jednak będąc całkiem szczera, oczywiste jest to, że nie mogę doczekać się, aż go zobaczę.
Mijam prowadzące do naszego miejsca latarnie, mijające mnie auta, ludzi, domy, kamienice i spożywcze sklepy, które w środku jeszcze się świecą, co oznacza, że są otwarte. Jestem już wyczerpana i dobrze wiem, że mogłam poprosić o podwózkę chłopaków, ale wiem też, że dowiadując się o spotkaniu z Zacharym, pojechaliby tam ze mną. A ja chciałam spotkać się z nim sama, tak jak on tego chciał.
Chrupiący pod nogami śnieg zdaje się być w niektórych miejscach zamrożony, przez co modlę się, by się nie poślizgnąć i nie upaść plackiem na ziemię. Chłodny wiatr już tak mnie owiał, że czuję, jak mój nos zamienia się w ten Rudolfa. O palcach u nóg już nie wspomnę, gdyż prawie ich nie czuję.
Oddycham jednak z ulgą, gdy po przedostaniu się przez ostatnie krzaki, wychodzę prosto przed opuszczony i zarośnięty dom. Nasz dom.
Lubiliśmy przyjeżdżać w to miejsce, bo zazwyczaj nikt tu nie uczęszczał i mało małolatów o nim wiedziało. Było to po prostu nasze miejsce i z pewnością nasz przyszły dom. A przynajmniej kiedyś tak sobie obiecaliśmy. Odkupimy tę posiadłość, a dom odbudujemy. Może okolica była nie najlepsza, ale widok na zachody był przepiękny i to sprawiało, że ten dom był dużo wart. Było tu wszystko, czego szukałam. I nadal jest.
Wspinam się na płot, łapiąc się szczebli i mocno podciągając się do góry, zapierając się tym samym po dwóch stronach nogami. Nie mam pojęcia, jak te zmarznięte palce u rąk dają radę trzymać się jeszcze zimniejszego płotu. Z małymi potyczkami przedostaje się na drugą stronę i zeskakuje na dwie nogi.
Poprzednim razem stał tu Zachary, który mnie łapał.
Uśmiecham się na to wspomnienie, ale zaraz szybko poważnieje. Mam być nieugięta dzisiejszego wieczoru. Mam mu pokazać, że tak szybko do niego nie przylgnę, jak tego oczekuje.
Wchodzę do środka, gdzie zaczynam czuć gęsią skórkę. Mam nadzieję, że nikogo niechcianego tutaj nie ma. Przełykam ślinę i włączam latarkę w telefonie, bo bez niej czuję się jeszcze gorzej. Podchodzę do schodów, które pokonuje, co chwile się odwracając i sprawdzając, czy nikt za mną nie idzie. Przysięgam, że serce skacze mi do gardła.
CZYTASZ
No Control [ZAKOŃCZONE]
Любовные романыMieli siebie i to wystarczało. Harper Knight to siedemnastolatka, której życie nigdy nie należało do łatwych przypadków. Spotkało ją prawdziwe nieszczęście. Nastolatka przeżyła straszny wypadek, wskutek którego przyczyną okazała się utrata pamięci...