DODATEK

491 31 31
                                    

Ci, których najtrudniej kochać, najbardziej potrzebują naszej miłości.

Pov. Zachary:

Harper Nikopoulous to kobieta, która dodała barw do mojego życia i pilnuje, by nigdy nie znikły. To kobieta, której oddałem serce, zatapiając się w jej pięknych oczach. Jej głos sprawia, że oblewają mnie przyjemne dreszcze, tulą mnie i uspokajają. Nigdy nie jestem sam, bo obok zawsze jest ona - kobieta mojego życia. Nie ważne, jak daleko od siebie jesteśmy, zawsze znajdujemy sposób, by się połączyć. To coś więcej niż moja bratnia dusza, czy miłość. To moje powietrze, bez którego nie umiałbym oddychać.

– Halo? – Odbieram telefon, wychodząc z domu mojej ciotki.

– Cześć, Zachciu.

Przewracam oczami, słysząc to zdrobnienie. Tylko Harper może go używać.

– Jeszcze raz tak do mnie powiesz, to zrobię Ci z dupy wojnę średniowiecza – ostrzegam Damiana.

– Kusząca propozycja, ale dzwonię w innej sprawie. Tylko się nie denerwuj i wysłuchaj mnie do końca, dobra? – Kiwam głową, chociaż wiem, że tego nie zobaczy. – To naprawdę nic poważnego, ale przyjechałem do Waszego domu. Pukałem, ale nikt nie otworzył, więc wszedłem do środka. Drzwi były otwarte, więc od razu pomyślałem, że coś jest nie tak. Wszedłem do salonu i zobaczyłem Harper. Kurwa, Zachary. Ona leżała jak gdyby nigdy nic na kanapie.

– Narzekasz na to, że nie otworzyła Ci drzwi?

– Miałeś mnie wysłuchać do końca. – Wyczuwam w jego głosie nutkę zdenerwowania. – Jest w szpitalu, Zachary. Leżała nieprzytomna, zażyła jakieś gówna i... Nie wiem, ona chyba...

– Nie mogłeś tak, kurwa, od razu?! Adres, Damian. Adres do cholery! – W pośpiechu wchodzę do auta, przełączając rozmowę na głośnomówiący. Odpalam auto, wjeżdżając na główną ulicę.

– Już Ci wysłałem, to trochę dalej, więc po Ciebie wyjdę i się przejdziemy. Pośpiesz się.

Wchodzę w wiadomości, starając się mieć podzielną uwagę. Wystukuje adres w nawigację, nie zastanawiając się dłużej, gdzie jechać.

– Czemu, kurwa, wzięła te tabletki? – Przejeżdżam na czerwonych światłach, śpiesząc się, jak nigdy dotąd. – Odzyskała już przytomność? Co się tak właściwie stało, co? Lekarze coś powiedzieli? No mów coś, bo tu ocipieje!

– Miałeś się nie denerwować.

– Och kurwa, serio? Dzięki za złote rady, Sherlocku.

– Odzyskała przytomność, ale jej stan jest słaby. Nie chciała mi nic powiedzieć, więc sam będziesz musiał ją o to zapytać.

– Widzę Cię. Parkuję i wysiadam. – Informuję, zanim się rozłączę.

Nie wiem, jakie przechodzą przeze mnie uczucia, ale na pewno nie jest to nic przyjemnego. Jestem tak cholernie wściekły. Sam nie wiem, czy na nią, czy na siebie, za to, że jej nie dopilnowałem. Prędzej na siebie, ale... Co się, kurwa mać, stało? Trzaskam drzwiami i podchodzę do chłopaka, który odstrzelił się, jak szczur na otwarcie kanału.

– Gdzie ona jest? – Rozglądam się dookoła, nie widząc do cholery, żadnego szpitala. Zaciskam szczękę i pięści, denerwując się jeszcze bardziej. – Damian, jeśli to Twoje, kurwa, żarty to przysięgam, że sam kopiesz sobie grób. Powtarzam jeszcze raz. Gdzie jest Harper?

– A gdzie ma być? – Wzrusza ramionami. – Pewnie w domu.

– Słucham? Jak to, kurwa, w domu?! – Przecieram dłońmi swoją zmęczoną twarz. Naprawdę nie mam sił na takie gierki. Nie dzisiaj. – O co tu chodzi, co?

No Control [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz