czasami zastanawiałam się, co wypadałoby tu napisać. jest tego dość dużo.
po pierwsze chciałabym złożyć wam ogromne podziękowania. ta książka miała wzloty i wielkie upadki, jednak wielu z was dotrwało do samego końca. należy się ukłon w waszą stronę i dziękuję za taką wytrwałość.
zaczęłam pisać tę książkę w jednym z najtrudniejszych momentów mojego życia. tak mi się przynajmniej wtedy zdawało, a był to dopiero czubek góry lodowej.
ta powieść była dla mnie swoistą odskocznią od rzeczywistości jaka czekała na mnie, wyciągając zachęcająco dłoń. w końcu ją złapałam i czasami mam wrażenie, że większego błędu w swoim życiu nie mogłam popełnić, ale później zdaję sobie sprawę, że siedzenie tylko i wyłącznie w wyimaginowanym świecie nie działa na mnie tak samo dobrze.
kilka osób pytało się mnie skąd pomysł na taki format opowiadania. odpowiedź brzmi - nie wiem. po prostu otworzyłam projekt i zaczęłam pisać. to wyszło samo z siebie i nie było takie najgorsze, więc zaczęłam brnąć dalej.
wielu nie zrozumiało konceptu tej książki. mnóstwo spraw było bez ładu i bez składu, ale właśnie o to mi chodziło. ja chciałam dać wam tylko zarys historii o choć odwzajemnionej, to nieszczęśliwej miłości. szczegóły miała stworzyć wasza wyobraźnia.
jeszcze jedno pytanie. co z tym budyniem? cóż, powiem szczerze, że nigdy za budyniem samym w sobie nie przepadałam. lubię jednak, gdy w książkach pojawia się coś charakterystycznego. gdy postacie mają ze sobą wspólną rzecz, którą ze sobą dzielą. dla nich był to właśnie budyń.
muszę również dodać, że wielu z was naprawdę podtrzymywało mnie na duchu. nigdy nie dostałam tak wielu pochwał i słów wsparcia ile od was. będę wam za to dozgonnie wdzięczna. nawet nie zdajecie sobie sprawy jak takie słowa potrafią pomóc i zmobilizować do działania.
ogromne podziękowania należą się również pewnym osobom w świecie realnym, na których mogłam polegać. cieszę się, że mam was obok. to naprawdę wiele dla mnie znaczy.
dziękuję każdemu, kto choćby spojrzał na tę książkę, poświęcił jej chwilę swojego cennego czasu. dla takich chwil warto żyć.
PS: tę książkę chciałabym zadedykować każdej osobie, która potrzebuje wiedzieć, czy warto.
po raz ostatni tutaj.
All the love,
Ash.
CZYTASZ
|| Yes, Harry? || Larry Stylinson
FanfictionLouis większość swojego życia spędził jeżdżąc od jednego szpitala do drugiego. Pewnego dnia zostaje przydzielony do sali z zielonookim brunetem, który coraz bardziej zaczyna się nim interesować.