Moje opowiadanie, za które _Shirou_03 dostał 6.
Co z tego mam? Hmm... Aktualnie nic.Pewnego burzowego dnia Kazimierz pracujący jako urzędnik biurowy, podjął decyzję o realizacji swoich marzeń. Porzucił swoją nudną pracę i postanowił przeżyć przygodę. Jeszcze tego dnia spakował najpotrzebniejsze rzeczy i przygotował ostatnią kolację w swojej ukochanej kuchni.
Następnego dnia wcześnie rano udał się na dworzec z zamiarem opuszczenia Rzeszowa na jakiś czas. Miał ze sobą dwie walizki: w jednej różne, potrzebne rzeczy, a w drugiej no cóż... Jedzenie, zestaw noży, talerze, ulubione łyżki, przyprawy i wiele innych kuchennych elementów. Wsiadł do pociągu i usiadł sam w jednym z przedziałów. Pociąg ruszył, a Kazimierz pogrążył się w myślach o swoich dalszych planach. Na następnej stacji do przedziału weszło kilku pasażerów. Ponieważ mężczyzna był towarzyski, przywitał się z nimi chętnie. Była to miła staruszka Żaneta i dwoje przyjaciół: Grzegorz i Błażej. Z rozmowy dowiedział się, że kobieta jedzie odwiedzić wnuki, natomiast przyjaciele zaczęli historię o tym jak poznali się na zawodach rowerowych. Podczas gdy rowerzyści na przemian opowiadali, Kazimierz wyciągnął z walizki deskę do krojenia, kupiony tego dnia, świeży chleb, warzywa i zaczął przygotowywać śniadanie.
- Jest pan kucharzem, panie Kazimierzu? - spytała staruszka, kiedy ten kroił rzodkiewkę.
- Nie, ale lubię gotować - uśmiechnął się szeroko.
- Czyli jesteś kucharzem - stwierdził Grzegorz.
- Podzielisz się z kolegami, prawda? - dodał Błażej nachylając się nad kanapkami nowopoznanego. I tak czwórka pasażerów spożyła razem śniadanie. Po dwóch godzinach rozmów, towarzysze pożegnali się i wysiedli, a Kazimierz został sam, lecz wtedy pociąg niespodziewanie się zatrzymał. Ludzie powychodzili z przedziałów, żeby dowiedzieć się co się stało. Po pewnym czasie maszynista oznajmił, że pociąg się zepsuł i dalej nie pojedzie. Kazimierz miał jeszcze spory kawałek do celu swojej podróży, a nie chciał czekać na następny, dlatego stanął koło drogi z nadzieją, że ktoś go przybierze. Nie mylił się. Kilkanaście minut później zatrzymał się czerwony samochód i kierowca otworzył okno.
- Jedziecie może nad morze?
- Tak, zapraszamy - wskazał wolne miejsce z tyłu. Kazimierz włożył swoje bagaże do bagażnika i wsiadł do auta. Kierowca miał na imię Andrzej, obok siedziała Andżelika, a razem z nim z tyłu był Przemek. Po drodze cały czas rozmawiali i żartowali, a do tego Przemek od czasu do czasu grał na gitarze. Było bardzo wesoło, postanowili zatrzymać się na obiedzie w przydrożnej restauracji. Zdziwili się gdy lokal okazał się pusty. Kiedy kelner przyniósł zamówienie, zrozumieli dlaczego. Jedzenie było okropne. Kazimierz zdenerwował się i wszedł do kuchni. Nawrzeszczał na kucharzy, po czym sam przygotował posiłek. Przeprowadził im szkolenie z gotowania, nauczył ich jak smażyć mięso, kroić warzywa, jakich przypraw używać.
Andrzej, Andżelika i Przemek zjedli obiad zrobiony przez nowego przyjaciela i byli zachwyceni. Nawet kelner i wszyscy kucharze postanowili spróbować. Od razu zaproponowali mu pracę, jednak Kazimierz odmówił. Wyruszyli w dalszą drogę i dwie godziny później dojechali do Kołobrzegu. Nasz bohater udał się na plażę, obejrzeć zachód słońca. Spacerując brzegiem morza, za namową nowych przyjaciół postanowił otworzyć tam własną restaurację.
CZYTASZ
Księga one-shotów - Miraculous
FanfictionPrzedstawiam Księgę, w której jak nazwa wskazuje znajdziecie one-shoty. Prawdopodobnie większość będzie o tematyce Trixxllen, ale mam nadzieję, że inne również się tu znajdą. Wywiady chyba też tu będą. Na razie to chyba tyle. Nie nastawiajcie się...