Stark wyszedł wieczorem ze swojej pracowni pijany, jak zwykle gdy ostatnio próbował się nad czymś skupić i nie myśleć o wszystkim, co go przytłaczało. Starał się dostać do kuchni, nie spotykając przy tym nikogo, by przypadkiem nie słuchać z nowu, jak bardzo marnuje swoje życie. Nie udało mu się to jednak, bo na jego drodze stanął Stephen, który swoje niezadowolenie pokazywał w najbardziej ostentacyjny ze sposobów jaki mógł znaleźć.
- Tony, jak miło cię widzieć - parsknął sarkastycznie Doktor.
- Stephen... Łaskawie możesz się zamknąć, bo jestem obecnie zajęty utrzymywaniem pionu - mruknął mężczyzna, opierając się o ścianę.
- I właśnie dlatego się nie zamknę. Idź lepiej do łóżka, zanim zrobisz albo powiesz coś, czego będziesz żałował.
- Chciałem...
- Przyniosę Ci wodę, a teraz spier- idź już stąd.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś - zaśmiał się milioner.
- Ja też. A teraz lepiej nie pokazuj się mi na oczy do póki nie wytrzeźwiejesz - warknął.
***
W poniedziałek rano, gdy zadzwonił budzik, Peter z trudem otworzył oczy. Chciał wyciszyć telefon jak najszybciej i wracać do spania, ale coś mu się przypomniało. Miał po lekcjach spotkać się z... Dziwnym człowiekiem, który go śledzi i zachowuje się jakby od dawna powinien korzystać z pomocy psychiatry... Tak, warto było wstać z łóżka. Taki powód w końcu wydawał się być lepszy niż żaden. Stark powinien się ucieszyć... Z pójścia do szkoły oczywiście. O dalszych planach nie musiał wiedzieć. Chłopak uśmiechnął się do siebie pod nosem, myśląc jak absurdalny był jego tok rozumowania.
Zszedł do kuchni, gdzie spotkał Steve'a, przygotowującego sobie śniadanie.
- A ty co tak wcześnie wstałeś? - zapytał nieco zdziwiony faktem, że ktoś oprócz niego kręci się o tej godzinie po bazie.
- Muszę iść do szkoły, jest poniedziałek.
- Wiem, że jest poniedziałek. Po prostu zawsze wstawałeś później i myślałem... Nie ważne. Chcesz herbaty?
Nastolatek skinął głową w odpowiedzi i zaczął przeszukiwać lodówkę w celu znalezienia czegoś, co nadawało się do spożycia. To prawdopodobnie był jeden z największych problemów wśród Avengers. Nikomu nie chciało się zrobić zakupów, a tym bardziej czegokolwiek gotować. Nie żeby inaczej było z Peter'em.
Nagle do kuchni wszedł Stark ze zmęczeniem wypisanym na twarzy i zmierzwionymi włosami. Wręcz mechanicznie podszedł do ekspresu i zaczął robić kawę. Steve tylko patrzył na niego w milczeniu, zalewając herbatę. W pewnym momencie milioner rozejrzał się po pomieszczeniu i dostrzegł chłopca siedzącego przy stole, jedzącego płatki z mlekiem.
- Cześć Pete - powiedział nie do końca przytomnie, jeszcze zachrypniętym głosem - Co ty tu właściwie robisz?
- Jest poniedziałek - mruknął chłopak.
- W związku z tym? - Tony wzruszył ramionami.
- Szkoła. Tato, chodzę do szkoły. Mi też nie odpowiada koncepcja porannych lekcji, ale mógłbyś pamiętać, że jeszcze na nie uczęszczam.
- Mało regularnie - wymruczał z niezadowoleniem mężczyzna - W każdym razie, miłego dnia - dodał, chwytając kubek z kawą i kierując się w stronę pracowni.
- Ta, dzięki - "za ignorowanie mnie" dodał w myślach i westchnął. Ostatnio naprawdę czuł się kompletnie niezauważany przez Stark'a. Cały czas był czymś zajęty, zdenerwowany lub pijany, co starał się ukrywać, ale Peter nie był przecież ślepy - Mam wrażenie, że coś jest nie tak - westchnął nastolatek.
CZYTASZ
Studium moralności [Spiderman I Iron Man I Deadpool]
Fanfiction"- Jeżeli jego ostatnim słowem było "przepraszam", to nie mógł być dobrym człowiekiem. - A ja twierdzę inaczej. - W takim razie jesteś niezwykle naiwny. " Peter dorastał wśród Avengers i uważał ich za swój autorytet, a każde zdanie wypowiedziane p...