2

573 34 32
                                    

Deadpool wracał z Manhattan'u, gdzie wypełniał tej nocy zlecenia. W pewnym momencie zorientował się, że jest przez kogoś śledzony i to nie byle kogo. Odwrócił się za siebie, ale nic nie dostrzegł, więc spojrzał w górę. Wtedy tuż przed nim wylądował człowiek w znanym mu z gazet stroju. Widocznie zdziwił się, że został nakryty na szpiegowaniu najemnika.

- Co ty wyrabiasz? - odezwał się mężczyzna, widząc jak chłopak stoi przed nim sparaliżowany.

- Ja? Nic. Tylko tędy przechodziłem... - wydusił nieco roztrzęsiony.

- I zupełnie przypadkiem zacząłeś mnie śledzić?

- No. Znaczy nie! Kto niby powiedział, że ja za tobą szedłem?!

- A szedłeś za mną? - Deadpool parsknął śmiechem, słysząc jak młody bohater plącze się w swoich słowach.

- Wcale nie!

Peter poczuł, że robi się czerwony na twarzy, jednak nie było tego widać przez maskę. Miał ochotę przybić sobie w tym momencie piątkę z czołem. Dlaczego on musiał się tak kompromitować?

- W takim razie co tutaj robisz? - zapytał najemnik, opierając się o ścianę budynku.

- Idę do szko-... Znaczy szedłem coś załatwić...

- Do szkoły? Z tego co wiem, najbliższa szkoła jest w drugą stronę... No chyba, że od wczoraj coś się zmieniło.

- Ja wcale... Nie ważne. Trochę mi się śpieszy, muszę spadać - oznajmił i odwrócił się na pięcie, ale został powstrzymany przez swojego rozmówcę, który gwałtownie chwycił go za ramię.

- Jakoś wcześniej ci się nie śpieszyło jak za mną szedłeś...

- Nie szedłem za tobą.

- To dlaczego teraz zawróciłeś? - Deadpool uśmiechnął się się pod maską, co widocznie odznaczyło się na materiale, bo chłopak spuścił wzrok na swoje stopy - Chciałeś ode mnie czegoś konkretnego?

- Nie... - mruknął - Zastanawiałem się tylko po co ci ten dziwny strój.

- Powiedział dzieciak w niebieskim lateksie.

- To spandex!

- Okej, okej - mężczyzna podniósł ręce w poddańczym geście - W takim razie zapewne ja noszę swój kostium z tego samego powodu, z którego ty nosisz swój late- spandex.

- Kim jesteś?

- Już Ci się nie śpieszy? - zaśmiał się najemnik.

- Bardzo zabawne...

- Dla mnie tak. W każdym razie może jeszcze kiedyś zamienimy słówko, ale teraz muszę spadać, mam trochę spraw do załatwienia, a ty lepiej leć do szkoły, bo jeszcze szlaban na dobranockę dostaniesz - zaśmiał się.

- Ej.

- Cześć Spidey - rzucił na pożegnanie i odszedł.

- Jaki kuźwa Spidey? - mruknął do sobie, bo mężczyzna był już zbyt daleko, by to usłyszeć.

Chłopak westchnął i stwierdził, że może faktycznie warto byłoby stawić się choćby na drugą lekcję.

***

Spiderman będąc w szkole czuł się jak cień samego siebie, miał wrażenie, że obserwuje wszestko stojąc z boku. Nie chciał teraz niczego innego, niż tylko być pozostawionym samemu sobie. Po czterech godzinach postanowił zrealizować swoje pragnienie i wyszedł z lekcji, nie bacząc na konsekwencje.

Prawdopodobnie nie zda z powodu nieobecności. Prawdopodobnie wyląduje na dywaniku u dyrektora. Prawdopodobnie Stark więcej mu nie zaufa. Prawdopodobnie zostanie uziemiony na następny miesiąc.

Studium moralności [Spiderman I Iron Man I Deadpool] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz