Drarry SFW Chciabyś Potter

3.2K 43 7
                                    

Oddech blondyna cały czas przyśpieszał. Nieświadomie płynęły mu z oczu łzy w rytm deszczu za starym oknem. Lewe przedramię piekło niemiłosiernie, bo Czarny Pan lubiał o sobie przypominać każdej osobie, która powierzyła całego siebie dla czarnej magii.

Ślizgon czuł się jeszcze gorzej przez szalony natłok myśli o Voldemorcie, który posiadał go całego do dyspozycji a on nie mógł odmówić. Winił siebie z czarny znak.

Winił siebie za śmierć Dumbledore'a. Winił siebie za to, że wszyscy jego najbliżsi byli w niebezpieczeństwie. I w końcu winił siebie za to, że niedługo wszyscy będą martwi.

Trząsł się i kołysał jak liść z bijącej wierzby walczącej z burzą. Pragnął sobie ulżyć. Skończyć to wszystko. Te wszystkie problemy, winy, cierpienia. Chciał ujrzeć koniec w tym ciemnym tunelu.

Nie potrafił opisać jak się czuł. Źle. Po prostu źle. Tak cholernie źle.

Było mu zimno i gorąco. Głośno i cicho. Był samotny i przytłoczony wszystkimi. Tak pragnął kogoś obok i jednocześnie chciał znaleźć się na pustych błoniach, sam ze swoimi myślami.

Chciał sobie wszystko poukładać. Nie dawał rady.

Ile jeszcze osób zginie z jego rąk? Jego rodzice też? Jego ukochany? Jak bardzo jego mama jest już nim zawiedzona?

Nie wytrzymał.

Płakał jak dziecko. Jak bezbronny dzieciak, który zgubił mamę w mugolskim supermarkecie. Czuł się taki słaby. Taki bezbronny. Taki skrzywdzony przez wszystko i wszystkich. Zawył z bólu chwytając się za rękę. Tak bolało. Przełknął kolejne kilka gorzkich łez.

- Ja już nie mogę - łkał szepcząc - Proszę - wydyszał - Weź wszystko - w głębi ducha dobrze wiedział, do kogo adresował te słowa.

Czuł się pokonany. Wszystko bolało. Twarz mokra od łez. On sam spocony ze stresu i zmęczenia. Już nic nie chciał. Chciał spokoju. Tego uczucia, które ledwo pamiętał z dzieciństwa.

Nagle jakby jakaś boża ręka zlitowała się nad płaczącym dzieckiem.

- Draco... - usłyszał miękki głos i poczuł kojące ciepło.

Wszystko zniknęło.

Całą pustkę wypełnił chłopak, który siedział teraz przy nim i trzymał go w jego silnych ramionach. Sam nie wiedział jak, ale płakał jeszcze silniej. Nie było mu gorzej. Po prostu wiedział, że jest bezpieczny i może wszystko z siebie wyrzucić. Czuł uzdrawiającą dłoń wędrującą przez całe jego plecy pokryte bliznami. Drugą rękę, która trzymała go mocno w tali. Sam owinął swoje nogi wokół torsu chłopaka, którego koszulka zdążyła już cała namoknąć łzami, ale żaden się tym nie przejmował. Liczyło się tylko to, że są razem. Jeden dla drugiego. Tylko oni. Oni i puste błonia.

Szarooki wtulił się w szatyna, który przytulił go mocniej. Był ocalony. Zawładnęła nim miłość. Głupia miłość. Miał wrażenie, że tylko to może go teraz ocalić. Byli tak blisko, że praktycznie stali się jednością. Chciał tak pozostać na zawsze. Przytulony do najukochańszej osoby w całym jego świecie. Jakby dwa centymetry nad ziemią. Żaden wiatr. Żaden deszcz, grad, śnieg czy wichura. Nic mu nie zagrażało. Był w schronie przed wszelkimi problemami. Nie odnotowywał, co się do niego mówi. Czuł tylko Harrego. Jedyną osobę, która była w stanie go uratować.

Nagle usłyszał głośny trzask i otworzył oczy.

- Czyżby nasz szanowny książę slytherinu znowu spał na lekcji? - usłyszał z ławki obok.

Zerkał na niego gryfon oczami zza okularów. On sam się nie odezwał.

- Zakochałeś się czy co? - dogryzł mu szatyn.

- Chciałbyś Potter.

A/N

ilość słów: 528

Dzisiaj bez seksu. Oj wiem wiem, że cierpicie. Próbujemy czegoś nowego. Za dwa dni znowu będzie coś mocniejszego, a później nie wiem jak wyjdzie, bo wyjeżdżam na tydzień i mogę mieć problemy z internetem.

Postaram się, a wam życzę miłych ferii i do następnego!

One Shots hp +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz