Blondynka choć przez ostatnie cztery dni się tylko i wyłącznie regenerowała, nie mogła się doczekać, kiedy będzie mogła wyjść z Kaer Morhen, by chociaż na jeden dzień odpocząć. Pierwszy raz od dawna, a także pierwszy raz w Wiedźmińskiej warowni zdecydowała się, aby założyć sukienkę. Absolutnie nie zrobiła tego dla Wiedźminów, ale wyruszając gdziekolwiek indziej chciała jakoś wyglądać. Rozpuściła włosy, a nawet zrobiła lekki makijaż. Nie tylko osobowość, ale także wygląd dodawał dziewczynie charakteru.
Wychodząc z celi natknęła się - i to już kolejny raz - na Eskela oraz Lamberta. Naprawdę nie miała pojęcia czemu tak często ich spotyka. Warownia była ogromna. Lambert, jak to on zagwizdał na postawę kobiety, a Eskel lekko uderzył go z pięści w ramie, jako jedyny zachowując szacunek. Mergiel odwróciła się, idąc na przód w stronę Triss.
— Gotowa? — zapytała.
— Jak najbardziej, jednak mam prośbę, czy mogłybyśmy najpierw udać się do Crinfrid? Chciałabym zabrać stamtąd kilka rzeczy.
Triss skinęła głową.
Obie przeteleportowały się do ówczesnej miejscowości. Przeszły kilka metrów w krótkiej rozmowie, aż dotarły do byłego mieszkania blondynki. Weszły do środka, a Mergiel musiała wziąć głęboki wdech. Napłynął do niej zapach piwonii, który uwielbiała, także wypsikała nimi całe poprzednie mieszkanie. Był tak często używany, że aż wsiąkł w meble, a także ciuchy. Dziewczyna wzięła dwie torby i zaczęła pakować do niej ulubione ciuchy, pamiątki oraz kosmetyki. W zamku szczerze mówiąc nie miała niczego, dlatego trudno było jej traktować to jako dom.
— Wspomnienia wracają, prawda? — spostrzegła Triss, a blondynka otarła łzę z twarzy.
— To prawda — poparła. — Lepiej pójdźmy już do Maribor. Dość tej nostalgii.
Tak też zrobiły. Po ponownym przeniesieniu znalazły się w wieżyczce Triss. Czternastej ze wzgórza. Dziewczyna odłożyła rzeczy.
— Nie wiem jak ty, ale ja dawno nie byłam na zakupach — zaśmiała się, proponując babskie wyjście.
— Zakupy brzmią świetnie — przyznała ucieszona, zabierając z torby worek koron.
Dziewczyny, bawiąc się w najlepsze chodziły po targach, wybierając pierdółki, błyskotki czy inne ciuchy. Brakowało im tego. Mergiel wreszcie mogła poczuć trochę swobody i cieszyła się, że może choć na chwilę odpocząć. Bycie wiedźminką, szczególnie na początku jest o wiele trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Taka przerwa, była jej potrzebna. Gdy wróci do Kaer Morhen czekają na nią obowiązki. Obowiązki, które często ją nudziły. Póki co mała przerwa okazała się jej przydatna. Odłożyły ciuchy do wieży, a Triss wyciągnęła z szafki drogiej klasy wino. Obkręciła nim uśmiechnięta, stawiając na stole dwa kielichy. Mergiel uniosła brwi do góry zaskoczona. Nie widziała jej jeszcze w tak dobrym humorze. Nalały sobie alkoholu, po czym rozpoczęły debatę na wszystkie tematy. Rozmowa trwała długo i długo, a gdy kilka rundek wina wleciało, blondynka zerwała się z siedzenia ze świetnym pomysłem, jak to nazwała.
— Jesteś w stanie zmienić kolor włosów? — wybełkotała Mergiel.
— Chyba tak — Odłożyła butelkę brunetka.
— Zawsze chciałam mieć brązowe włosy. Do piersi — Blondynka omal nie spadła z krzesła, podtrzymując się brzegu stołu.
Triss na chwiejnych nogach znalazła zaklęcie i poczyniła cuda, na dziewczynie. Mergiel podbiegła do lustra ucieszona jak małe dziecko, które dostało lizaka. Zakryła buzie ręką, skacząc podekscytowana. Kiedy polało się kilka dalszych szklanek wina, Triss opadła z sił i usnęła na krześle. Mergiel za to trzymała się w dobrej, choć trochę chwiejnej formie. Zwymiotowała do kosza na śmieci tuż przy kominku. Procenty z niej jednak nie wyparowały, a kobieta wpadła na kolejny pomysł. Wyszła z wieży, następnie zaczęła iść po ciemności do pierwszej lepszej karczmy. Pchnęła ciężkie drzwi i zasiadła przy jednym stole, zamawiając kieliszek wódki. Wypiła go od razu, a jej obraz stał się jeszcze bardziej rozmazany. W pewnym momencie podszedł do kobiety pewien mężczyzna, który złapał kobietę za ramiona.
CZYTASZ
Pierwsza Wiedźminka | The Witcher
FanfictionWiedźmini przybyli na kontynent nie dziś. Wiedźminki dotąd nigdy nie spotkano. Pogrążone w mroku miejsce - Kaer Morhen, stara zapuszczona warownia odżywa na nowo. Kto by pomyślał, że los miał zwiastować nową wiedźminkę, wywracając nagle czas i lu...