Cztery tygodnie później w Królestwach Północy rozpętał się chaos. Rada Czarodziejów przestała wspierać Północ, więc zostali zdani sami na siebie i swoje sojusze. W Aldersbergu powstała trzydniowa bitwa, która przeistoczyła się w krwawą rzeź. Mergiel wysłała pięćset żołnierzy na front, z których nieliczni przeżyli. Przekazywała też środki zbrojne, które miałyby pomóc. Sytuacja była napięta i musiała cały czas trzymać twardą rękę nad państwem. Jej poczynania coraz bardziej ją umacniały, sprawiając bycie jeszcze bardziej silniejszą. Wszyscy królowie byli w stałym kontakcie, jednak nie pomagało to aż tak bardzo jak można było się spodziewać, ponieważ Nilfgard wychodził na prowadzenie. Wszystko żyło na krawędzi, a Mergiel napędzała tylko szkolenie armii. Przez cały ten czas Jaskier został w murach zamku, chociaż oboje uzgodnili, że incydent łóżkowy był jednorazowy i oboje czują się lepiej jako przyjaciele. Wspierali siebie jak najbardziej mogli, jednak Mergiel brakowało kontaktu ze swoimi dawnymi towarzyszami. Co jakiś czas spoglądała w lusterko, mając nadzieję, ze nagle to co magiczne, przeniesie się do rzeczywistości. Samotność była dla niej jedynym koszmarem. Czymś co przeszywało ją do szpiku. Chciałaby cofnąć czas i załatwić niektóre sprawy w inny sposób. Ból. To właśnie czuła.
Miesiąc za miesiącem mijał, a sytuacja wśród państw stawała się coraz bardziej napięta. Mergiel ciągle wspierała front wojskiem, tak jak inne kraje. Musiał minąć blisko rok, gdy armia Nilfgardzka zaczęła dosadnie przegrywać, nie mając szansy na zwycięstwo. Obie części wojowników zebrały się więc, aby podpisać ugodę. Kiedy pośród wszystkich państw nastał spokój i wszyscy zaczęli rehabilitować swoje państwa. Brunetka odczuła domaganą ulgę. Przynajmniej w połowie.
Po wszystkich zdarzeniach usiadła w sali obradowej, podpisując mniej ważne papiery. Odetchnęła z ulgą, czując jak jej ciało się rozluźnia. Niepotrzebnie bowiem, ponieważ to co chwile później się stało, zamroziło ją do kości. Drzwi sali obradowej otworzyły się z hukiem, a tuż przed nią pojawił się Niedamir. Myślała, że to umysł płata jej figle, ale przetarła oczy, a on nadal tam stał. Obie strony straży przeciwstawiły się sobie.
— Jak to możliwe? — wydukała.
— Brać ją! Niniejszym prawem głosu ogłaszam sfałszowanie dokumentów spadkobiercy i usiłowanie zabójstwa!
Mergiel cofnęła się o krok do tyłu, niedowierzając. Już miała wydać rozkaz o przeniesieniu do celi Niedamira za kłamstwo, kiedy do pomieszczenia weszła Rada Ligii, która zgodnie z prawem założyła kajdanki dwóm osobistością. Mergiel została wyprowadzona, tak samo jak Niedamir do dwóch osobnych pokoi. Cała sytuacja wydawał się dla niej niedopuszczalna i wręcz prześmiewcza. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że została oszukana. Uderzyła w ścianę, po których następnie się osunęła. Zaczęła szukać wyjścia z tej sytuacji, które dosyć szybko znalazła. Jedno ją zastanawiało. Czemu Niedamir uknułby taką intrygę. Praktycznie jej nie znał, więc do czego konkretnie była mu potrzebna i dlaczego dopiero po wojnie z Nilfgaardem zdobył się na taki krok. Czekała do momentu, gdy ktoś nie wejdzie do pokoju. W pewnym momencie jeden z przywódców Ligii wszedł do środka.
— Wybacz, Królowo. Na mocy uchwały Ligii i prawa musimy trwać w takiej sytuacji do publicznego osądu i do wydobycia winnego. Jutro rano odbędzie się pierwszy proces, który wstępnie zadecyduje winę poszczególnej strony. Przepraszamy — powiedział skrupulatnie, wychodząc.
Mergiel zaśmiała się pod nosem. To oczywiste, że przegra. Niedamir ma pewnie teczkę i uknutych świadków, a ona nie ma nikogo. Po cichu przedostała się na drugi koniec pokoju, wyjmując spod poduszki lusterko. Nikt oprócz jednej z czarodziejek nie wiedział o nim, a jak można było się domyślić, większość czarodziei zostawili wycofani po wojnie z Nilfgaardem. Złapała lusterko do rąk, następnie mocno się skupiła, wyobrażając sobie Yennefer. Lusterko się zaświeciło, a na nim zobaczyła Ciri oraz Yennefer. Wzięła głęboki wdech, skupiając się jeszcze bardziej, aż dostrzegła miejsce, w którym się znajdowały. Gdy tylko ujrzała stare mury, doskonale zdała sobie sprawę, że są w Kaer Morhen. Początkowo się zdziwiła ze względu na to, co tam robiły, ale nie miała czasu na rozmyślanie o tym. Odłożyła lusterko na bok, po czym stanęła u boku drzwi.
— Przepraszam szanownych strażników, ale mam pilna potrzebę załatwienia potrzeby w łazience! — krzyknęła.
Jeden ze strażników otworzył drzwi, a ona w tym samym czasie przełożyła kajdanki oraz ręce na jego szyję, skręcając mu kark. Drugiego za to uśpiła Sommne. Nie sądziła, że są tak głupi, by myśleć, że to ją powstrzyma. Wyciągnęła ze spodni kluczyk do kajdanek, po czym schowała go do kieszeni. Niestety sama nie mogła ich rozpiąć. Zaczęła iść do sypialni, w której znajdował się Jaskier, po czym otworzyła drzwi i szybko wtargnęła do środka. Nie spodziewała się, że w środku będą przesłuchiwać go dwójka ludzi z Ligii. Mergiel chwyciła pogrzebacz, po czym wbiła go w ciało jednego z nich. Jaskier był zaskoczony, ale chwycił szklaną flaszkę, po czym rozbił ją na głowie drugiego.
— Szybko, klucz z tyłu spodni! — powiedziała.
Jaskier zaśmiał się pod nosem, po czym wyciągnął klucze, zdejmując kajdanki. Mergiel zaczęła iść po cichu, wzdłuż korytarza, zabijając po drodze cicho strażników. Przenosiła ciała w kąty pomieszczeń aż udała się do jednej z komnat, w której były miecze. Weszła do środka, zakładając zbroje oraz zabierając cały swój ekwipunek. Gdy dotarli do stajni, stanęła przed Jaskrem.
— Musisz uciekać, bo zorientują się, że coś jest nie tak — powiedziała pośpiesznie, chwile później wsiadając na konia.
Bard pokiwał głową, a ona nie tracąc czasu ruszyła. Miała spory kawał do przejechania, ale gdyby się pośpieszyła na koniu to w ciągu dwunastu godzin znalazłaby się w Kaer Morhen. Liczyła na to, że Yennefer będzie mogła wykorzystać na niej jakiekolwiek zaklęcie niewykrywalności.
Miała nadzieję. Miała tak ogromną nadzieję, że wszystko wyjdzie jeszcze na prostą.
CZYTASZ
Pierwsza Wiedźminka | The Witcher
FanficWiedźmini przybyli na kontynent nie dziś. Wiedźminki dotąd nigdy nie spotkano. Pogrążone w mroku miejsce - Kaer Morhen, stara zapuszczona warownia odżywa na nowo. Kto by pomyślał, że los miał zwiastować nową wiedźminkę, wywracając nagle czas i lu...