Pov. Pisicela
Jak co dzień wyjechałem na patrol. Dzisiaj pojechałem z potato i frankiem. Jechaliśmy obok apartamentów gdy nagle w nasz raptor przyjebało inne auto. Gdy kierowca zauważył że w nas przywalił od razu się zatrzymał na poboczu. Wysiadłem z raptora i poszedłem w stronę kierowcy.- Co się tak panu śpieszy - spytałem się osoby która kierowała i jak się okazało był to Erwin Knuckles osoba która od rana chodzi mi po głowie.
- Dzień dobry Janeczku, a śpieszę się na spotkanie biznesowe - powiedział to z tajemniczym uśmiechem na twarzy
-Biznesowe powiadasz - powiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy - no dobra tylko żeby później nie było wezwania do strzelaniny - dokończyłem swoją wypowiedź - a więc dzisiaj tylko upomnienie do widzenia
- Do widzenia Janeczku - powiedział odjeżdżając
Poszedłem w stronę raptora i wsiadłem za kierownice odpalając silnik.
-I co kto się w nas wpierdolił - usłyszałem pytanie od franka
-Pastor - odpowiedziałem
- dobra jedziemy dalej - dodałem po chwili
Pov. Ewin
Gdy odjechałem z zatrzymania do spotkania zostało mi około 20 minut a więc chyba na spokojnie dojadę na miejsce spotkania z spadiniarzami. Po około 10 minutach byłem niedaleko miejsca więc zwolniłem. Gdy dojechałem na winiarnie zobaczyłem że brakuje jeszcze kilka osób więc się nie musiałem o to bać że byłem ostatni. Koło mojego auta zaparkowała t20 przez co już byłem pewny że to wszyscy. Podszedłem do gremlina, Fostera i Matiego którzy byli jego obroną jakby się policji zachciało wjechać lub jakby to była pułapka spadino na nas. Przywitałem się z chłopakami i poszliśmy w stronę gdzie miał na nas czekać spadino i śmietana. Gdy weszliśmy do środka i stali tam oni wraz z obstawą. Kui jako szef naszej organizacji zaczął rozmowę.
- Witam śmietana i spadi - przywitał się Chińczyk
-Cześć Kui i pastor - na co ja jak i śmietana kiwnęliśmy tylko głowami
- O czym chciałeś porozmawiać? - spytał się chiński mąciciel a ja odleciałem w swój własny świat
po kilku minutach wyrwał mnie z myślenia głos fostera
-słuchasz szefitek - spytał się patrząc na mnie
-ta.... nie - odpowiedziałem szczerze
-a ok to chyba dobrze bo zaczęli wspominać o jakiś starych czasach i mati prawie zasną na stojąco jak widzę tobie się udało - powiedział fosterek
Gadaliśmy tak jeszcze przez kilka minut aż do pokoju z powrotem weszli chłopaki.
- Witamy w świecie żywych szefitku - powiedział to chińczyk swoim piskliwym głosem
Kui powiedział nam co ustalili gdy odeszli lecz gdy był w połowie usłyszeliśmy strzały i pojedyncze syreny policyjne. Czyli kurwy postanowiły nam zrobić wjazd a więc się tak bawimy. Założyłem maskę na twarz i zdjąłem kałacha z pleców.
- Zabawę czas zacząć - powiedziałem widząc że reszta robi to samo co ja.
Każdy z nas zakampił się w różnych pokojach np. Chińczyk był na piętrze a ja w pomieszczeniu gdzie staliśmy. Nie minęło nawet kilka minuta a policja wjechała do środka.
-LSPD poddać się - krzykną któryś fp który po kilku sekundach leżał na ziemi
I tak właśnie reszta wyszła z ukrycia i zaczęła się strzelanina którą wygraliśmy przez to że policja jest na tyle tempa i sobie sami rzucali flesze pod nagi co było komiczne. Wyszedłem z ukrycia i podszedłem do capeli wziąłem skara i jego telefon wysłałem byle jakiemu policjantowi gps i krzyknąłem żeby stąd spadać. Wsiadłem do ferrari i je szybko odpaliłem oraz odjechałem z miejsca zdarzenia. Pojechałem na mieszkania i myślałem nad tym co czuje do pisiceli cały czas przyłapuje się na tym że myślę o nim. Przez to że nie patrzyłem gdzie jadę wjebało się we mnie auto i ostatnie co pamiętam to był okropny ból a później ciemność
Pov.Pisicela
Gdy dostałem od capeli gps z miejsca w którym mieli robić wjazd pojechałem tam jak najszybciej. Gdy byłem gdzieś około w połowie drogi zauważyłem rozwaloną ferrarke i kogoś w środku. Podjechałem jak najszybciej i jak się okazało w środku auta był Erwin. Powoli go wyciągnąłem z auto i zawiadomiłem ems o tym że mam rannego a na miejsce gdzie dostałem gps wysłałem inną jednostkę. Zacząłem się rozglądać za sprawcą wypadku ale nikogo nie mogłem znaleźć czyli sprawca uciekł kurwa. Podszedłem do raptora i wyciągnąłem z niego apteczke i zacząłem opatrywać pastora. Dość szybko bo jak przestałem go opatrywać przyjechało ems. Wzięli go do karetki i z nim pojechali na szpital. Zapytałem się na radiu co się działo na gps i zostałem powiadomiony że byli tam ranni funkcjonariusze ale są już opatrzeni i są na komendzie. Zgłosiłem że przyjąłem i pojechałem na szpital do Erwina. Podszedłem do medyka.
-Co z nim doktorze? -spytałem się
-złamany nadgarstek oraz rana na głowie ale z tego wyjdzie -powiedział jakby nigdy nic lekarz
-Okej czy mogę go zobaczyć - spytałem się medyka
-Tak ale proszę go nie przemęczać - odparł i odszedł
Wszedłem do sali w której leżał pastor i usiadłem na krzesełku przy jego łóżku.
-Wiem pastorze że to ty strzelałeś ale cię nie wydam księżniczko -powiedziałem ale ostatnie słowo wyszeptałem
-Dziękuje za to że mnie nie wydasz książę - powiedział to z widocznym rumieńcem na twarzy
- Erwin bo ja ciebie kocham - powiedziałem to po chwili ciszy
-Ja ciebie też Pisi kocham - powiedział to rumieniąc się jeszcze bardziej
Jedną rękę dałem na jego policzek a drugą na jego rękę i go pocałowałem a on oddał pocałunek.
================================================================================================================================================================
pisane z nudy ok? w piątek postaram sie dodać kolejny rozdział