Pov. Erwin
Gadałem z Martinem na temat napadu który z nimi ostatnio robiłem. Kiedy miałem odchodzić od niego podszedła do nas Heidi. Złapała mnie za rękę i odciągnęła od Martina a ja popatrzyłem na chłopaka z miną typu "pomocy.
-Co ty tu robisz?!? Sądzi że tak łatwo się mnie pozbędziesz?!? - krzyknęła wściekła na co ja spojrzałem na nią z politowaniem co jej się chyba nie spodobało bo wyciągnęła nóż i położyła go do mojej szyji
-Heidi chce ci przypomnieć że mnie zdradziłaś dlatego zerwaliśmy - odpowiedziałem spokojnie podnosząc ręce
-Skoro cie nie mogę mieć to nikt nie będzie szmato - znowu powiedziała wściekła wbijając mi nóż w brzuch.
Po tym co zrobiła uciekła a Martin zaczął do niej strzelać podbiegając do mnie. Odłożył pistolet i zadzwonił po karetkę uciskając moje rany. A ostatnie co pamiętam przed straceniem przytomności to podbiegający do nas medyk.
Obudziłem się w białym pokoju u rozejrzałem się. Okazało się że leże w szpitalu a koło mojego łóżka na krzesełku siedział Zaceed po którego prawdopodobnie zadzwonił Martin. Chciałem wstać z łóżka I usiąść ale przez ból, który odczuwałem odpuściłem sobie. Podniosłem rękę i zacząłem głaskać Zac'a po głowie. Kiedy już miałem odsuwać tą rękę różowowłosy złapał mnie za nią.
-Nie przestawaj, jest to przyjemne - mrukną przytrzymując mój nadgarstek a ja wróciłem poprostu do głaskania go przez co puścił moją rękę - jak się czujesz kochanie? - spytał się lekko zaspanym głosem.
-Wciąż mnie brzuch trochę boli - powiedziałem z grymasem - ile tu już jestem? - spytałem po chwili.
-Tak zzzz 2/3 dni z powodu utraty dużej ilości krwi - odpowiedział po chwili zastanowienia ściągając moją rękę z jego głowy.
-Czy ty tu siedziałeś przez cały ten czas? - dopytałem zmartwiony.
-Em no tak? - odpowiedział niepewnie całując moją rękę.
-Ty idioto masz dbać o swoje zdrowie - powiedziałem z pretensjami.
-Erwinku a kto ci to zrobił? - spytał lekko zdenerwowany w moje oczy.
-Emmmmm H-Heidi - odpowiedziałem niepewnie z grymasem na twarzy.
-Zapłaci za to suka - mruknął pod nosem pewnie sądząc że tego nie usłyszę.
Z szpitala wyszedłem po 3h. Siedziałem w pojeździe z Zaceed'em, który miał mnie odwieźć do mojego mieszkania. Po drodze stanęliśmy na parkingu przy sklepie. Wysiedliśmy z auta i wszedlismy do środka budynku. Poszedłem do działu z napojami i wziąłem kilka butelek coli i soku. Wziąłem też chipsy i poszedłem do kasy zapłacić za zakupy. Wyszedłem z budynku I odrazu skierowałem się w stronę auta z reklamówką z zakupami w ręce. Kiedy byłem koło drzwi i miałem je otwierać coś położyło mi rękę na ustach i po chwili straciłem przytomność.
Obudziłem po jakimś czasie z zawiązanymi oczami i związanymi rękami. Po chwili ciszy usłyszałem otwieranie drzwi I jak ktoś do mnie podchodzi. Ta osoba rozwiązała mi ręce a chwilę później ściągnęła mi opaskę z oczu. Okazało się że osoba, która mnie porwała to był to Zaceed na co się uspokoiłem.
-Z-zac? - spytałem niepewnie.
-Tak kochanie - odpowiedział czule całując mnie w policzek.
-Czemu mnie p-porwałeś? - zapytałem niepewnie.
-Ja cię nie porwałem kochanie, ale wiedziałem że nie chciałbyś wejść do tego pokoju, w którym aktualnie jesteś więc wymyśliłem jak cie do tego zmusić - odpowiedział lekko zmieszany.