~Lost boy~

592 26 11
                                    

Pojawi się Corwin i sad moment oraz śmierć 

Pov. Erwin 

Wyszedłem z apsów, wsiadłem do swojego auta odpalając je i kierując się w stronę warsztatu za którym chłopaki chcieli ze mną porozmawiać na temat tego co się teraz dzieje i jak się zachowuje. Nie wiem o co im chodzi przecież normalnie się zachowuje. Gdy byłem na moście koło komendy mój telefon zadzwonił. Spojrzałem na niego i moim oczom ukazał się napis "Carbonara" więc bez zastanowienia odebrałem.

-Halo? - spytałem się zwalniając pojazd

-Gdzie ty kurwa jesteś?!? - wrzasnął na mnie wściekły białowłosy na co się skrzywiłem bo nie lubiłem gdy krzyczał 

-Zaraz będę spokojnie mam jeszcze czas - powiedziałem z spokojem w głosie

-Mam taką kurwa nadzieje - odpowiedział i bez słowa się rozłączył przez co stałem się smutny bo byłem pewien że więcej znaczę dla niego bo on doskonale wiedział jak reaguje na krzyk z jego strony

Wjechałem na teren mechanika i zaparkowałem na parkingu za nim. Wysiadłem i zamknąłem pojazd kierując się w stronę chłopaków którzy już na mnie czekali i wyglądali jakby byli wciekli. 

-Cześć chłopaki - przywitałem się z nimi z uśmiechem na twarzy 

-CZY CIEBIE JUŻ DO KOŃCA POPIERDOLIŁO - wrzasnął na mnie wciekły David 

-Ale o co wam chodzi? - spytałem się nie wiedząc o co im chodzi 

-Nie zgrywaj niewiniątka siwy, kurwa czemu zajebałeś siostrę Dii co? - powiedział tym razem spokojniej brązowowłosy ale wciąż z złością w głosie

-Ale ja nie wiedziałem że to jest jego siostra - próbowałem się wytłumaczyć ale wiedziałem że robię to na próżno

-I co z tego nie powinieneś zabijać kogo ci się podoba?!? - Krzyknął w końcu cabo 

-Dostałem na nią zlecenie więc to zrobiłem - odpowiedziałem pewny swoich słów

-ALE TO BYŁA MOJA SIOSTRA KURWA - wykrzyczał zapłakany Dia 

-Okłamałeś mnie 3 razy i nasłałeś na nas opancerzone kurumy jak mógłbym ci tym razem uwierzyć? - spytałem się z irytacją w głosie 

-Odjebałeś Erwin - powiedział carbo i przywalił mi w twarz przez co z moich oczu zaczęły lecieć łzy a z nosa krew - Dopóki będziesz się tak zachowywać albo ty wypierdalasz z zakszotu albo my my go opuszczamy - dodał z złością w głosie

-Ale nie możecie tego zrobić - powiedziałem z smutkiem - I jak niby zachowywać przecież się normalnie zachowuje? - dodałem po chwili z zaciekawieniem w głosie

-Owszem możemy, jak przestaniesz się zachowywać jak szmata - gdy usłyszałem to słowo z moich oczu wyleciało więcej łez - i psychopata zadzwoń do jednego z nas a TERAZ Z TĄD SPIERDALAJ KURWO - wykrzyczał to David a ja pobiegłem do swojego auta by jak najszybciej  stamtąd odjechać 

Gdy byłem już na moście mój telefon zadzwonił z ja z łzami w oczach spojrzałem kto dzwoni. Okazało się że dzwoni "Speedo" jako iż nie chciałem z nikim gadać wyciszyłem telefon i rzuciłem nim na siedzenie. Nie obchodziły mnie aktualnie przepisy więc bardzo szybko zacząłem kierować w stronę mostu z którego kiedyś skakaliśmy gdy uciekaliśmy z Human Labs. Wtedy jeszcze Kui żył i wszystko było w porządku, teraz przeze mnie on nie żyje a zakszot się rozpada. 

Zaparkowałem autem na poboczu i wziąłem z niego tylko telefon. Powoli zacząłem wchodzić na ramę mostu tak by na razie nie spaść. Gdy już stałem na górze włączyłem telefon i napisałem do Yellow że współpraca z nim to była czysta przyjemność. Podszedłem do krawędzi i tak patrzyłem się jak auta przejeżdżają. A w mojej głowie głosy zaczęły mówić że jestem nie potrzebny, że powinienem się zabić, że to przeze mnie ekipa się rozpadła.

Pov. ????

 Siedziałem spokojnie w swoim aucie i jeździłem po mieście gdy nagle przyszedł mi sms od Yellow o treści 

"Jedź na most na dokach tam będzie Erwin który chce chyba skoczyć masz w tej chwili go powstrzymać i stamtąd ściągnąć "

 Gdy zobaczyłem tą wiadomość zdziwiłem się ponieważ Erwin nigdy nie próbował się zabić nawet po tym jak go wyjebali z posady adwokata ale chyba po prostu ta praca go nudziła. Wjeżdżałem już na most i zobaczyłem Erwina który stoi nad krawędzią. Wysiadłem z auta i pośpiesznie zacząłem wchodzić na górę. Jak już stałem na tych metalowych belkach zacząłem powoli kierować się w jego stronę.

-Erwin proszę odsuń się od tej krawędzi - powiedziałem starając się zachować spokojny ton

-Nie odsunę się stąd ja nie zasługuje na życie C.... - Powiedział płacząc przez co nie zrozumiałem jego ostatniego słowa 

Pov. Erwin 

-Erwin błagam cię odejdź od tej krawędzi - starał się mnie odciągnąć 

Kto mu kazał tu przyjeżdżać zdecydowałem się już na skoczenie i tak ma zostać. Z mojego zamyślenia wyrwały mnie ręce zaciskające się na moim ciele i odciągające mnie do tyły.

-Nie rób tak więcej błagam Erwin - wyszeptał to Conrad w moje włosy przytulając mnie przez co wtuliłem się w niego bardziej i zacząłem płakać w jego ramię jak dziecko a z przemęczenia straciłem przytomność 

*************************************************************************************************

Dla tych co chcieliby by Erwin skoczył 

-Erwin błagam cię odejdź od tej krawędzi - starał się mnie odciągnąć

Kto mu kazał tu przyjeżdżać zdecydowałem się już na skoczenie i tak ma zostać. Nim Conrad zdążył cokolwiek zrobić rozłożyłem ręce i zrobiłem krok w przód przez co zacząłem spadać. Zanim uderzyłem w ziemię przed moimi oczami zaczęły się pojawiać wspomnienia z różnych akcji. Te dobre i te złe. Jak powstawał zakszot, pierwszy bank, pacyfik, kasyno. Jak policja must winowała na pościgach. A ostatnie co ujrzałem to my uśmiechający się po udanym napadzie i usłyszałem Conrada krzyczącego moje imię. Z uśmiechem na twarzy i łzami na policzkach uderzyłem o asfalt.

*Dwa dni później*

Pov. Nikt

Na pogrzebie byli prawie wszyscy. Pojawili się spadiniarze, ballasi, AOD, jaguary, policja i inne osoby które znały siwego. 

-Dziś zebraliśmy się tu po to by pożegnać Erwina Knucklesa naszego szefa i najlepszego przyjaciela - powiedział z drżącym głosem Carbonara i kontynuował pogrzeb 

Po całej ceremonii i gdy już każdy odjechał no może z wyjątkiem dwóch osób Davida i Carbonary. Klęczeli nad nagrobkiem ich młodszego braciszka i płakali.

-Przepraszamy braciszku mamy nadzieje że przynajmniej tam jesteś szczęśliwy - Powiedział to David nie mogąc wybaczyć sobie że ostatnia rozmowa z jego braciszkiem to była kłótnia w której nazwał go dziwką

-To nasza wina - tym razem odezwał się Carbo - To my doprowadziliśmy go do tego stanu i zostawiliśmy samego a obiecaliśmy że go nigdy nie zostawimy choćby nie wiadomo co zrobił - dodał przytulając się do jego towarzysza płacząc mu w ramię 

===================================================================================================================================================

Przepraszam za błędy ortograficzne

Miłego dnia/wieczoru/nocy

5 city shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz