⚠TW przekleństwa ⚠
⚠ pojawia się 'ship' - NIE SHIPUJĘ, zdaję sobie sprawę, że te osoby sobie tego nie życzą, więc ten ship pojawia się tylko jako dokuczanie, NIE SHIPUJE⚠Specjalne podziękowania dla @_KornisZon która puściła mi na dc smutne piosenki. Dlatego macie angst na walentynki :)
WESOŁYCH WALENTYNEK :')-TOM! Tom wstawaj! - dobiegł go krzyk z kuchni. Siedemnastoletni blondyn przetarł oczy i ziewnął. Mrugnął kilka razy oczami i wylazł z pościeli. Podszedł do okna i rozsunął zasłony, przez co został oślepiony jasnym światłem, co w Wielkiej Brytanii nie jest dość częste. Od razu się uśmiechnął i zaczął przygotowywać się do szkoły.
Wychodząc wrzucił do plecaka kanapkę zrobioną przez jego mamę i chwycił telefon. W pośpiechu narzucił na ramiona niebieską kurtkę, wsunął buty i wybiegł z domu. Ledwo zdążył na autobus, jednak w ostatniej chwili się załapał i wbiegł do pojazdu. Usiadł na jednym z wolnych siedzeń i włączył telefon. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to spam od jakiejś dziewczyny z college'u. ''Co jest.. przecież my nawet nie gadamy'' pomyślał i kliknął w chat z Marthą. Zamarł. Dziewczyna pytała się go, czy zostanie jej walentynką. Pytała się wczoraj. WCZORAJ.
- Oh fuck... - mruknął do siebie, za co został obdarzony karcącym spojrzeniem jakieś starszej pani. Dzisiaj były walentynki! Najgorszy dzień w roku. No, może zaraz po dniu kobiet. Tommy totalnie nie radził sobie w gadaniu z dziewczynami, przez co takie dni były dla niego istną torturą. Na pozorowanie choroby było już za późno, ale zawsze mógł udać że zemdlał w autobusie... albo że złamał nogę, ktoś go porwał, utopił się w rzece... pomysłów miał wiele, jednak żadne odpowiednie rozwiązanie nie przychodziło mu do głowy. Jak mógł przegapić coś takiego? Przecież wszędzie, jak teraz zauważył, wisiały walentynkowe promocje, ludzie chodzili z kwiatami i bombonierkami a świat był opanowany serduszkami namalowanymi wszędzie gdzie się dało. Tommy jęknął. ''Mam przesrane...''
Kiedy dotarł do szkoły miał jeszcze dwadzieścia minut do rozpoczęcia lekcji. Kiedy zobaczył ile par przed szkołą trzyma się za ręce, pożałował, że jednak nie upozorował omdlenia w autobusie. Rozejrzał się za swoim najlepszym przyjacielem, jednak nigdzie go nie widział. Postanowił więc do niego napisać. Już po chwili dostał odpowiedź, że Tubbo skrył się w męskiej łazience na pierwszym piętrze. To oznaczało znacznie zwiększone szanse na spotkanie kogoś, kogo absolutnie nie chciał spotkać, jednak Tommy nie miał wyboru. Zarzucił kaptur, głęboko odetchnął i otworzył drzwi do budynku.
Starał się nie rzucać za bardzo w oczy, szedł szybko i patrzył w podłogę, jednak miał wrażenie, że wszyscy się na niego patrzą a podążają za nim podejrzane chichoty. Przyśpieszył kroku i wbił wzrok w własne buty i modlił się, żeby jak najszybciej dotrzeć do łazienki. W końcu upragnione drzwi stanęły przed nim otworem a blondyn wślizgnął się do środka.
Rozejrzał się- wszystkie kabiny były puste poza jedną. Tommy odłożył plecak na ziemię i podszedł do niej.
-Tubs.. To ja. Jesteś tam? - odpowiedział mu szczęk zamka i drzwi otwarły się na oścież. Z kabiny wyskoczył niski brunet i gwałtownie złapał przyjaciela za ramiona. Wpatrywał się w niego otwartymi oczami.
-Tommy. Dzisiaj są walentynki. - szepnął. Na twarzy miał czyste przerażenie.
-Ja z-zapomniałem.. A Julia do mnie napisała...
-Ja też zapomniałem Tubs, spokojnie. - jednak to nie uspokoiło bruneta.
-NO NIE! TO JESZCZE GORZEJ! Myślałem że będę mógł ci podjebać jakąś róże i jej dać, czy coś. A tak... No co ja zrobię? Może chodźmy na wagary czy coś... Albo sprowokujemy wypadek jakiś. Cokolwiek!
CZYTASZ
A ty? Jak umarłeś? || Karlnap
FanfictionUWAGA książka nie jest skończona- po 13 rozdziale skończyłam pisanie i później jest wrzucone streszczenie tego, co miało wydarzyć się później. Miejcie to na uwadze! :) Po śmierci gdzieś trafiamy. Niektórzy wierzą, że do piekła, do nieba, inni uważaj...