ROZDZIAŁ 10

137 19 96
                                    

HEJOOO
Wiem, wiem, miał być rozdział dawno
Czarodziej pieczarki, mój strażnik mnie bije prawie codziennie, więc dobrze o tym wiem 😭

Jak widać, moja aktywność umiera
soryyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy 😭😭😭

Ale mam coś dla Was!
TORTURY :D

Dziękuję w ogóle za taką aktywność komentarzy pod ostatnim rozdziałem! Mega miło mi się zrobiło <3

Zapraszam <3


Minx siedziała przed lustrem z eyelinerem w ręku. Przyłożyła kredkę do oka i w tym momencie trzasnęły drzwi. Wściekła, z kreską przechodzącą przez pół policzka, obróciła się, gotowa porządnie opierdzielić nieszczęsną ofiarę, jednak po zobaczeniu wyrazu twarzy Captain Puffy, złość ustąpiła miejsca zmartwieniu.

-Puff? Co się stało? - wstała z krzesła.

Roztrzęsiona kobieta nerwowo przebierała palcami długie loki. Podniosła załzawione oczy.

-Znowu... śniła mi się. Nie jest dobrze, o-ona cierpi.

-Ćśśś, spokojnie. Kochana, ona nie istnieje, to niemożliwe. Pamiętaj, to wszystko było dawno temu, źle zapamiętałaś. Nie myśl o tym.. - spróbowała Minx.

-Nie mogę o tym nie myśleć! - krzyknęła -To jakby ktoś ci uciął rękę i kazał o tym nie myśleć! - podniosła prawą dłoń, chcąc zademonstrować co ma na myśli, jednak nagle zamarła.

-O mój boże. - szepnęła. Jej skóra na prawej ręce była lekko przezroczysta i szara, a żyły delikatnie świeciły jasnym błękitnym, prawie białym, światłem.

-Cholera... idę po Dreama. - rzuciła Minx i ruszyła w stronę drzwi. Puffy złapała ją za rękę.

-Nie! Nie, lepiej już Bada... Proszę.

Trzasnęły drzwi i kobieta została sama w pokoju. Usiadła na łóżku i z przerażeniem przyjrzała się swojej dłoni. Nie za bardzo ją bolała, bardziej miała wrażenie, jakby była z niej wysysana energia, życie. Chciała zgiąć palca, ale zdała sobie sprawę, że straciła w niej czucie. Zacisnęła zęby.

-Ona musi być prawdziwa. I jest tu gdzieś. - mruknęła do siebie. Poczuła falę gorąca ogarniającą jej ciało, a zaraz potem zimna. Głowa zaczęła jej ciążyć i świat zawirował.

Po kilku minutach drzwi otworzyły się i stanęła w nich Minx i Badboyhalo. Ich oczom ukazało się ciało Captain Puffy leżące na łóżku. Z jej nosa na dywan kapała jasnoczerwona krew.

-Cholera. - szepnęła dziewczyna, za co otrzymała szturchnięcie w bok od demona. Zaraz oboje podbiegli do kobiety i spróbowali ją ocucić. Bezskutecznie.

Pierwsze co zobaczyła po przebudzeniu to szarość. Dużo szarości. Po chwili zdała sobie sprawę, że wpatruje się w swoje włosy. Szybko się podniosła, czego zaraz pożałowała, bo poczuła silny ból głowy. Za to dowiedziała się, gdzie jest. Leżała na łóżku w czyimś pokoju, sądząc po kolorach ścian, była to komnata Bada.

-Obudziłaś się! -ktoś krzyknął głośno. Zdecydowanie za głośno. Puffy skrzywiła się.

-Możesz.. ciszej..? - poprosiła.

-Boże, przepraszam - obniżył ton głosu Badboyhalo - Jak się czujesz? Jak ręka?

Kobieta spojrzała na swoją dłoń. Była bardzo blada i wciąż delikatnie pulsowała bólem. I w dalszym ciągu nie była w stanie nią ruszać.

-Jest lepiej trochę..? W sumie to chyba tak samo. Nie boli mnie już głowa, ale ręka dalej. Ale czuję się już dobrze.

-Nie. Boisz się.

A ty? Jak umarłeś? || KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz