Dzień dobry moi drodzy, wróciłam z wakacji
witam w nowym rozdziale :D
ostrzegam, że jest na koniec trochę krwi i hmm... chaosu
więc jeśli nie jesteście czytelnikami TND i jesteście wrażliwi na takie rzeczy, to polecam skipnąć ostatni fragment (od ***)no to co?
zapraszam, miłego czytania :D
DreamXD siedział na krześle naprzeciwko Fundy'ego. Wpatrywał się w niego błyszczącymi zielonymi oczami powolnie przeszukując jego umysł. Nie było to może fizycznie bolesne, ale chłopak był w pełni świadomy jak bóg przygląda się uważnie każdemu jego wspomnieniu. Zdecydowanie przekraczał granicę jego komfortu i doskonale o tym wiedział. Szesnastoletni dorastający dzieciak trzymał w zakamarkach umysłu dość krępujące wspomnienia czy myśli, które DreamXD bezwstydnie wyciągał, przeglądał i jakby nigdy nic kontynuował swoje ''przesłuchanie''.
Po co? Nie doczekał się jeszcze odpowiedzi, jednak zauważył, że ze szczególną starannością odtwarza sytuacje z Philzą. Nie miał pojęcia dlaczego. Fundy już od dobrych kilkunastu minut wpatrywał się w nieruchomą oszpeconą twarz Przewodniczącego.
Koszmarna blizna przechodząca od prawego ucha aż po lewy policzek, zniekształcająca nos i prawe oko wydawała się hipnotyzować. Nigdy nie przyglądał jej się tak długo- zawsze unikano wzrokiem twarzy Dreama. Czasem zastanawiał się, czemu się jej nie pozbył. Z łatwością mógłby. Może po to, by być bardziej przerażający dla... no właśnie, przecież śmiertelnicy widzieli zawsze jego maskę. Postanowił kiedyś go o to zapytać.
Wpatrując się w okropną szramę dopiero teraz dostrzegał, jak głęboka i poszarpana była. Wyglądała, jakby była zrobiona tępym narzędziem, na przykład śrubokrętem. Skrzywił się gdy spróbował to sobie zwizualizować i od razu wyczuł, że świadomość mężczyzny buszująca w jego mózgu jakby spięła się przy ''usłyszeniu'' tej myśli. ''Przepraszam'' pomyślał i wlepił wzrok w okno.
Po pewnym czasie- mogło to być dwadzieścia minut lub trzy godziny- Przewodniczący odchylił się na krześle i wyszedł z jego głowy. Fundy odetchnął z ulgą- nie było to najprzyjemniejsze doświadczenie. Spojrzał na niego pytająco.
-Można wiedzieć... czego szukałeś? - spytał nieśmiało.
-Ah, mam taki mały problem z Philem. Mam podejrzenie, że... - zawahał się - Złamał jeden z zakazów i sprawdzam, czy może nikomu nie powiedział czegoś, co mogłoby go zdradzić... -westchnął- Sam nie wiem.
Fundy zmarszczył brwi. Nasuwało się oczywiste pytanie.
-Czemu w takim razie nie przejrzysz jego umysłu? - wydawało się to najprostszym rozwiązaniem. Dream wyglądał jakby był ojcem małego dziecka, którego matka właśnie zmarła i jego syn pyta gdzie jest mama. Jakby Fundy właśnie poruszył bolesny dla niego temat, którego wyjaśnienie dziecku będzie trudne i męczące. Podjąwszy jakąś decyzję w myślach, westchnął teatralnie.
-Nigdy ci o tym nie mówiłem, ale wśród tych całych bogów jest taka elita. To są tacy bogowie, które nie wiedzieć czemu, są częściowo zwierzętami. Ja do niej oczywiście nie należę. No i taki przykładowy furras, weźmy na tapetę Philzę, oprócz tego, że jest częściowo krukiem- ma skrzydła, to... jego umysł jest gdzieś indziej. Tak jakby, w worku z umysłami zwierząt, ja nie mogę się do niego dostać. Za to on, z łatwością może się ze zwierzętami komunikować. Captain Puffy nie umie gadać ze zwierzakami, tylko jej ''supermocą'' jest... hmm... może cię obdarować siłą..? Niezbyt umiem ubrać tego w słowa, ale jest w stanie sprawić, że (żywy czy martwy) śmiertelnik chwilowo dorównuje mocy pomniejszemu bogowi, takiemu jak na przykład Minx. Nie może również odnieść obrażeń- odnosi je za niego Puffy. Takie wspomaganie jest niezwykle potężne, ale niesamowcie wyczerpujące dla niej. Niestety, na bogów to nie działa.
CZYTASZ
A ty? Jak umarłeś? || Karlnap
FanfictionUWAGA książka nie jest skończona- po 13 rozdziale skończyłam pisanie i później jest wrzucone streszczenie tego, co miało wydarzyć się później. Miejcie to na uwadze! :) Po śmierci gdzieś trafiamy. Niektórzy wierzą, że do piekła, do nieba, inni uważaj...