#4 Zadomowienie

1.7K 118 372
                                    

- George, wstawaj.- odezwał się głos.

Nie chciałem wstawać, więc po prostu przewróciłem się na drugi bok.

Poczułem że odrywam się od łóżka. Automatycznie wybudziłem się z półsnu i otworzyłem oczy. Ujrzałem blondyna, który właśnie trzymał mnie na rękach. 

- cześć Clay, czego chcesz? I dlaczego mnie trzymasz?

- cześć George. Chciałem ciebie obudzić, ale ty nie chciałeś wstać więc miałem ciebie wziąść pod zimny prysznic, ale pech chciał że się obudziłeś.

- pech?! Bardzo dobrze, że się obudziłem teraz, bo ja bym chyba ci coś zrobił jakbym obudził się w lodowatej wodzie.

- no co byś mi zrobił?- zapytał ze swoim uśmiechem nieznikajacym mu z twarzy.

Faktycznie, nie mogłem mu nic zrobić. Nawet jakbym chciał coś dla wygłupów, to chłopak jest starszy, i o wiele silniejszy. Prędzej jakby on chciał, to mógłby mi coś zrobić.

- cicho bądź- powiedziałem tylko, żeby wybronić się z sytuacji.

- ale serio jestem ciekawy co byś zrobił- stwierdził blondyn i zaczął kierować się w stronę łazienki.

Dopiero teraz zauważyłem jaka ta łazienka jest duża i ładna. Wcześniej tylko się przebrałem, ale nie przyglądałem się jak ona wygląda. Była nowoczesna, o kolorach biało czarnych. Lustro było dość duże i umyte, duża ilość półek też była dość przydatna. Pomieszczenie miało kabinę prysznicową, ale wannę też.

Z mojego rozkojarzenia, wyrwał mnie zimny strumień wody który oblał moja koszulkę.

- Clayyy no przestań co ty robisz!- wrzasnąłem i wstałem na równe nogi. Nie wiem jakim cudem nie poczułem nawet jak on kładzie mnie do wanny.

- uważaj żeby się nie poślizgnąć- powiedział starszy i zaczął się śmiać.

Bez wahania po prostu skoczyłem na niego, myśląc, że owale go na podłogę, lecz on mnie złapał.

- no i co teraz?- spytał zielonooki któremu definitywnie było bardziej do śmiechu niż mi.

- teraz się na ciebie obrażę i ciebie nie lubię.- stwierdziłem ledwo powstrzymując śmiech.

- skoro się nie lubimy- powiedział blondyn wsadzając mnie spowrotem do wanny.

- nie nie nie Clay! Uwielbiam ciebie ale nie rób tak!

- mógłbyś powtórzyć?

- no uwielbiam cię Clay.

- ok.

Nie myślałem że pójdzie tak łatwo. Wystarczyło powiedzieć że go uwielbiam i zaoszczędziłem sobie moczenia ubrań.

Wyszedłem z wanny już w połowie mokry. Starszy podszedł do mnie z ręcznikiem i zarzucił go na mnie. Ja wziąłem ręcznik i trzymałem tak jak kocyk, ponieważ było mi troche zimno.

Clay wyszedł, ale zostawił otwarte drzwi. Po chwili rzucił mi nowe ubrania.

- masz młody. Przebieraj się a ja poczekam na dole.

- okej.

Ubrałem na siebie to co podał mi blondyn. Czarne spodnie i niebieską koszulkę.

Jeszcze szybko ogarnąłem swoje włosy, żeby były poukładane i żebym nie wyglądał jak czarownica, bo skoro są takie duże okna w salonie to trzeba ładnie wyglądać.

Zszedłem na dół i teraz pytanie. Gdzie jest Clay? Była kuchnia, salon i łazienka. Chyba pozwiedzam sobie po drodze dom.

Kiedy tak się zamyśliłem, kogoś ręka machnęła mi przed oczami. To był zielonooki, który był obok mnie, a ja się zastanawiałem gdzie on może być.

Popatrzyłem na niego trochę zdezorientowany, ale kiedy zauważyłem na jego twarzy uśmiech, to od razu się ogarnąłem.

- dobra, chodź George. Muszę ciebie oprowadzić.

- chwila, i dlatego musiałem tak wcześnie wstać żebyś ty mnie oprowadził!?

- jest dwunasta trzydziści deklu.

- a nie wiem tego bo zabrałeś mi telefon.

- bo byś siedział do niewiadomo której. Ja wiem, że na tej trzeciej w nocy by się nie skończyło.

- to w sumie dobrze wiesz.

- widzisz, ja to mam przeczucie.

- dobra nie chwal się już tak tylko mnie w końcu oprowadź.

- jak sobie księżniczka życzy.

Wkurzyłem się na tą księżniczkę, więc odruchowo uderzyłem Clay'a w ramię. Najpierw na mnie popatrzył, a później się uśmiechnął. Wziął mnie na ręce, ale jakoś dziwnie mnie przechylił i teraz prawie wisiałem do góry nogami.

- Clayyyy no soryyy- wrzasnąłem

Blondyn bez słowa obrócił mnie spowrotem i postawił na ziemię. Dla mnie to tam lepiej. Chwycił mnie za nadgarstek i zaczął prowadzić w jedną stronę domu.

- tu masz kuchnie z jadalnią, a tam po drugiej stronie jest salon.

Wprowadził mnie spowrotem po schodach i pokazał na pokój naprzeciw mojego. 

- to jest mój pokój. Jeśli będziesz czegoś potrzebował, przychodź tutaj to ja ci pomogę.

- okej.

Poszedł dalej w ten korytarz.

-To jest pokój Nick'a i Karl'a.

- oni mają pokój razem?

- no tak, są jeszcze pokoje wolne, ale oni sobie stwierdzili że nie będą zajmować dużo miejsca, ale chyba wiemy obaj jaki jest prawdziwy tego powód.

- tak. Nick i Karl to ship życia.

- no właśnie.

- dalszych pokoi nie będę ci pokazywał, bo nie ma takiej potrzeby. Chodź jeszcze go ogrodu.

- okej.

Zielonooki zszedł na dół po schodach, a ja tuż za nim.  Otworzył szklane drzwi które znajdowały się w salonie i pociągnął mnie abym za nie wyszedł.

Ogród był naprawdę duży i piękny. Był duży basen, trampolina a nawet huśtawki. Byłem cały uradowany, ponieważ może wkońcu nauczę się pływać.

- i jak, podoba ci się dom?- spytał blondyn

- oczywiście że tak! Jest przepiękny.

- to się cieszę.

Weszliśmy spowrotem do domu. Clay usiadł na kanapie, więc ja zrobiłem to samo.

- co powiesz na jakiś film?- spytał.

-  możemy coś obejrzeć.

- okej, no to może być to?- zapytał blondyn przekierowując pilotem na jakiś film, na dużym telewizorze.

- może być.

Tak naprawdę nie interesowało mnie co jest na filmie, ale fajnie było spędzić czas z zielonookim.

Podczas filmu, poszliśmy jeszcze zjeść obiad, więc musieliśmy zrobić pauzę. Na obiad było zwykłe spagetti, ale było bardzo dobre.

- dziękuję, obiad był bardzo dobry- powiedziałem i wstałem od stołu.

- to dobrze że ci smakowało.- uśmiechnął się blondyn.

W reakcji na uśmiech blondyna, moje kąciki ust rówież podniosły się w górę. Wziąłem swój talerz i wsadziłem do zmywarki, a następnie poszedłem spowrotem do salonu.

Nie musiałem długo czekać, aż dołączył do mnie Clay. Podczas filmu ułożyłem głowę na jego ramieniu, a po dłuższej chwili nudnego oglądania, zasnąłem wtulony w starszego.

Tajemnica [Dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz