#12 porwanie

1.1K 89 108
                                    

Pov: Narrator
George obudził się przywiązany szczelnie liną do krzesła. Nie miał pojęcia o co może chodzić, nie pamiętał dosłownie niczego.

Wspomnienia zaczęły wracać stopniowo. Bezproblematyczne dzieciństwo, pożar w domu i śmierć matki, poznanie Clay'a. Tak jakby przeżywał wszystko od nowa. Podczas tego doświadczenia, chłopakowi strasznie kręciło się w głowie, w której zresztą czół ogromny ból.

Wszystko ustało na wspomnieniu, kiedy jego przyjaciel pojawił się za jego plecami, a później było widać tylko ciemność. Brązowookiemu ciężko było uwierzyć, że jego przyjaciel go tak naprawdę porwał. Nie miał innego sensownego wytłumaczenia na tą sytuację, a wszystkie rzeczy tylko wskazywały na to.

Teraz brunet miał dość dużo czasu na przemyślenia. Wkońcu siedział sam w pokoju, na krześle z którego nie mógł się ruszyć. Pokuj był dość ciemny, co jeszcze bardziej tylko przestraszyło i rozkojarzyło piętnastolatka. Od najmłodszych lat już czół lęk do ciemności, a im był starszy, tym bardziej tylko narastał, zamiast się zmniejszać.

Młody chłopak mimo zaistniałej sytuacji, potrafił włączyć wmiare racjonalne myślenie. Wiedział, że pomieszczenie w jakim się znajduje, nie jest mu znane. Nawet jakby jakimś cudem udało mu się uwolnić z mocnych lin, nie dałby rady odnaleźć się w ciemności.

Pov: George 
Zazwyczaj w filmach i książkach jest tak, że po chwili od przebudzenia się porwanego, wchodzi jakiś typ, i mówi mu dlaczego znalazł się w takiej a nie innej sytuacji, albo poprostu pokazuje się aby zakładnik mógł zobaczyć swojego wroga z przeszłości. Jednak teraz tak nie było. Nie było słychać nikogo ani niczego. Nawet nikt nie pociągnął za klamkę od drzwi, gdziekolwiek one w ogóle się znajdują. Mogłem podejrzewać, dlaczego znalazłem się w takiej sytuacji, ale nigdy nie mam pewności.

Usłyszałem otwieranie drzwi, tylko nie było ono spokojne, poprostu otwieranie na chama. Wejście najprawdopodobniej było zakluczone, ponieważ ktoś ciągnął za klamkę, a drzwi wciąż nie ustępowały.

Usłyszałem głośne trzaśnięcie, którego odrazu się wystraszyłem. Najwyraźniej drzwi wyleciały z zawiasów.

Siedziałem chwilę, nie mając pojęcia czego się spodziewać. Co zrobi ze mną Clay? Nie ukrywam, że on był jedynym podejrzanym co do porwania, więc zastanawiałem się tylko co on może mi zrobić, jednak zdarzyło się coś zupełnie innego. Blondyn pojawił się przy mnie odwiązując mocno ściskający mnie sznur. Przez ciemność która panowała w pomieszczeniu, nie widziałem do końca jego twarzy, ale widziałem dość dużo krwi. Zamurowało mnie przez ten widok, a zielonooki nie spieszył się z wyjaśnieniami.

Po dłuższej chwili udało mu się mnie odwiązać. Wziął mnie na ręce i w pośpiechu wybiegł z pokoju w którym jeszcze przed chwilą byłem przywiązany do krzesła. Po wyjściu, zauwarzyłem bardzo zniszczone wnętrze budynku. Nie mogłem oglądać tego długo, ponieważ starszy pędził jak szalony. Nie miałem pojęcia co o tym myśleć.

Kiedy wkońcu opuściliśmy budynek, a  zaczęło padać na nas światło dzienne, Przeraziłem się.

Dopiero teraz dokładniej widziałem twarz Clay'a. Miał wielką plamę krwi, przecinającą jego twarz od włosów, do końca brody. Przeraził mnie ten widok, ale również mocno zabolał.

Jeśli chodzi o ubrania, zielonooki miał białą koszulkę, którą miał na sobie wczoraj, ale poniżej prawego żebra, miał wielką czerwoną plamę krwi.

Teraz już nie byłem taki pewien, tego że to mój przyjaciel stoi za porwaniem. Chyba sam sobie tych ran nie zrobił, a pozatym też raczej nie ucieka sam przed sobą.

Tak bardzo bolał mnie widok cierpiącego przyjaciela. Próbował nie pokazywać tego, ale ja widziałem że to wszytko okropnie go boli. Nie myśląc długo, załączyłem nasze usta, ale zrobiłem to tak, żeby blondyn mógł dalej widzieć dokąd biegnie. Zielonooki mimo swojego zaskoczenia, zaczął oddawać pocałunek, a przynajmniej próbował, bo ciężko jest się całować biegnąc i walcząc o życie.

Niedługi czas później, znaleźliśmy się w miejscu które widziałem pierwszy raz na oczy. Był to jakiś dom. Clay przeszedł przez próg i postawił mnie na ziemię. Pochylił się i przeniósł swoje ręce na kolana próbując złapać oddech. Ja nie miałem pojęcia co zrobić. Krew z jego twarzy leciała szybko, odrazu spadając na podłogę.

Nie wiedziałem gdzie się znajduje, ale wiedziałem jedno. Muszę mu pomóc. Pobiegłem w stronę jakiegoś pomieszczenia, które okazało się być łazienką. Wziąłem opakowanie chusteczek, bandaże i plastry.

Kiedy wróciłem zielonooki ledwo opierał się o ścianę. Wziąłem jego rękę i położyłem na swoje ramię. Jakoś udało nam się dojść do sofy, ale starszy zostawiał za sobą cały czas krwawe plamy na panelach.

Położyłem go na kanapie i zacząłem zajmować się jego twarzą. Przyłożyłem chusteczki do rany, a one zaczęły nasiąkać czerwoną cieczą.

Wkońcu krew zaczęła coraz mniej kapać, a za to zaczął pojawiać się strup. Najprawdopodobniej będzie blizna.

Kiedy podwinąłem jego koszulkę, okazało się że tam krew jest już zaschnięta. Owiąłem bandażem cały brzuch blondyna, aby zakryć ta ranę.

- George- usłyszałem zachrypnięty głos chłopaka, a w jego oczach pojawiły się łzy.

Pierwszy raz widziałem chłopaka, takiego żeby miał płakać. Sama myśl o tym już mnie bolała, a co dopiero widzenie go w takim stanie.

Położyłem się obok niego i wtuliłem tak, aby nie dotykać ran.

- prześpij się Clay, później porozmawiamy.

Blondyn już nawet nią miał siły aby kiwnąć głową na tak. Porostu zamknął oczy i odpłynął w krainę snów, a ja dalej będąc przytulony do niego, zasnąłem.

Tajemnica [Dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz