#14 praca

1.1K 84 86
                                    

Leżałem sobie z Clay'em w jego pokoju. Mówił, że czuje się już lepiej, ale ja i tak wolałem przy nim zostać. Obwinia się za to że mnie porwano, chociaż po części to też moja wina. Chyba nie możemy mieć ze sobą tajemnic, ponieważ wtedy jak się coś stanie, oboje się o to obwiniamy.

Gdy tak sobie leżeliśmy, a Clay czytał książkę, jedną ręką przeczesując moje włosy, do pokoju wszedł Nick.

- ej chłopaki, za tydzień są urodziny moje i Clay'a, i czy mogę zaprosić tutaj przyjaciół moich i Karl'a?- zapytał.

O kurcze. Jestem okropnym przyjacielem. Prawie zapomniałem o jego urodzinach.

- tak jasne.- odezwał się blondyn i wstał.

- George, ja idę omówić z nim szczegóły imprezy, a ty jak chcesz to sobie tutaj zostań- powiedział zielonooki wychodząc z pokoju.

Bez dłuższego namysłu, wziąłem telefon w dłonie i zacząłem szukać jakiejś pracy do której mogliby mnie zatrudnić.

- może wyprowadzanie psów?- spytałem sam siebie. Tak to będzie dobry wybór.

Musiałem kupić coś mu na urodziny. Nie wiem nawet, jak szybko minął ten rok jak już tu jesteśmy. Tak jak myślałem, na twarzy blondyna została jedna wielka blizna, której on strasznie nie lubił i się jej wstydził, ale ja zawsze mu mówię, że dodaje mu uroku. Dla mnie Clay zawsze byłby piękny.

Wstałem z łóżka Clay'a i poszłem do swojego pokoju. Nie chciałem żeby starszy wiedział że będę pracować, ponieważ chciałem mu zrobić niespodziankę. Wiem, że raczej dużo nie zarobię, ale lepsze to niż nic.

Zadzwoniłem do pierwszej osoby z oferty do wyprowadzania psów. Odrazu dostałem u niej pracę. Była to miła starsza pani, która nie dała rady wyjść z swoim pieskiem, a jej syn przyjeżdża właśnie za tydzień.

Obrazy postanowiłem zacząć pracę. Miałem z pieskiem chodzić rano, popołudniu i wieczorem.

Przeszedłem pod podany mi adres i ujrzałem ładny domek z dużym ogrodem. Zadzwoniłem na dzwonek który znajdował się na bramce.

Nie musiałem czekać długo, a usłyszałem dziwek otwierania furtki. Wszedłem i skierowałem się w stronę drzwi wejściowych. Wyszła z nich miła staruszka, która podała mi już pieska, zapiętego do smyczy. Najpierw jeszcze dałem mu powąchać moją dłoń, po czym go pogłaskałem.

Podchodziłem z nim trochę czasu. Ta pani poprosiła, abym wziął go na trochę dłuższy spacer, więc to zrobiłem. Podchodziłem z nim około pół godziny, po czym oddałem go właścicielce.

Wróciłem do domu, i pierwsze co ukazało mi się po tym, to zdenerwowany Clay.

- George!- krzyknął.

- nic ci się nie stało?- zapytał.

- nie, czemu miało by mi się coś stać.

- martwiłem się, moi rodzice są wciąż na wolności, nie chce żeby ci coś zrobili.

Przytuliłem się do zielonookiego. Wiedziałem że się o mnie martwi, i to było najgorsze. Chciałem mu zrobić niespodziankę z prezentem, ale bolało mnie kiedy się o mnie martwił. To będzie ciężki tydzień.

Poszłem jeszcze z tym pieskiem wieczorem, i dostałem od jego właścicielki 50 złoty. Było to bardzo dużo, jak na tylko dwa spacery, dlatego nie chciałem tego przyjąć, leźć ona nalegała.

Po powrocie do domu, schowałem pieniądze w takim miejscu żeby nikt ich nie widział. Później zrobiłem jeszcze Clay'owi kolację, i przypilnowałem go, aby ja zjadł.

Położyłem się do łóżka dość wcześnie, ponieważ mam wyprowadzić tego psa jutro o siódmej rano. Najwyraźniej tak będzie wyglądał następny tydzień.

Tajemnica [Dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz