#15 niespodzianka, ale nie taka

1.1K 78 176
                                    

Wstałem o szóstej, i już nie mogłem spowrotem zasnąć. Budzik miałem na szóstą trzydzieści, ale teraz przynajmniej mam więcej czasu na ogarnięcie się.

Wstałem i poszłem pod prysznic. Dzięki temu że wstałem wcześniej, mogłem również dłużej posiedzieć pod ciepłą wodą, spływająca na mnie z prysznica.

- George jesteś tu?- usłyszałem głos blondyna

- tak Clay, coś się stało?

- nie, poprostu nie było ciebie w pokoju, a jest wcześnie rano i się wystraszyłem.

- nic mi nie jest, nie masz się o co martwić.

- okej.

Już wyszedłem z pod prysznica, ale zdałem sobie sprawę z jednej rzeczy. Nie wziąłem sobie ubrań.

Wahałem się przez długi czas, czy to zrobić ale wkońcu zawołałem.

- Clay? Jesteś tu jeszcze.

- tak- okrzyknął starszy.

- a mogę mieć do ciebie prośbę?

- jasne.

- przyniesiesz mi ubrania? Zapomniałem o nich.

- oczywiście, zaraz ci coś wybiorę.

Cały się zestresowałem. Był to mój przyjaciel, z którym już się zdążyłem całować, ale ten szczegół można pominąć w mojej wypowiedzi. Pozoru czułem się dziwnie.

Kiedy ja sobie spokojnie rozmyślałem, blondyn zamiast tak normalny człowiek, uchylić lekko drzwi, i przez małą szparę podać, lub rzucić ubrania. Tymczasem Clay który poprostu z całej pety otworzył drzwi najbardziej jak się dało i wszedł do pomieszczenia.

- no Clay co ty robisz?!

- przyniosłem ci ubrania.

- ale ja myślałem że ty mi je podasz jak normalny człowiek, a nie że mi tu wbijasz i otwierasz drzwi na oścież.

Dopiero teraz chyba zielonooki ogarnął sytuację, i spojrzał na moją twarz, która nabrała chyba nowy rodzaj koloru czerwonego, a wręcz bordowego. Następnie spojrzał w tamto miejsce. Czułem jakby na twarzy palił mi się ogień. Starszy jeszcze przez chwilę wędrował wzrokiem na moją twarz, a potem w tamto miejsce i tak kilka razy, po czym położył ubrania na szafkę i wyszedł.

Tego typa nie da się zrozumieć.

Jeszcze chwilę stałem bez ruchu, próbując zrozumieć co właśnie się stało, ale zdałem sobie sprawę że muszę się zbierać.

Mimo że wstałem wcześniej niż miałem, to i tak się nie wyrobiłem. Nie zjadłem śniadania i odrazu poleciałem do starszej pani.

Wziąłem od niej pieska, i zacząłem z nim spacerować. Miałem niektóre osoby, które szły do szkoły. Naszczęście ja mam to już za sobą, bo jestem na utrzymaniu mordercy.

Minęło pół godziny spaceru, więc oddałem już tej pani pieska. Zapłaciła mi 30 złoty za ten spacer. Myślę, że ona liczyła ile będę minut z pieskiem na spacerze, i za każdą minutę miałem 1 zł.

Zacząłem zmierzać w kierunku domu, aż nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Po ust przyłożył mi jakąś chusteczkę, a moją ostatnią myślą było. Dlaczego znowu ja?

Obudziłem się w znanym mi pomieszczeniu. Kto normalny porywa człowieka do tego samego miejsca? Wsumie już po tym że mnie porwał, można stwierdzić że jest nienormalny.

Przypomniało mi się, że Clay mówił coś że to byli jego rodzice. Zapewne tym razem było tak samo. Modliłem się tylko, żeby zielonookiemu noc się znowu nie stało. Mogłem nawet oberwać za niego, porostu on już tyle wycierpiał przez przemoc nad nim... Przykro mi z jego powodu. Boli mnie to, jak chłopakowi staje się krzywda. Może nie czuje tak tego bólu jak on, ale też mnie to w jakiś sposób dotyka. Kiedy on cierpi, moje serce rozwala się na tysiące drobnych kawałeczków.

Nie mogę narazie myśleć o tym, choć ciężko te myśli wypchnąć z mojej głowy. Będę musiał jakoś sam uciec, a jak będzie potrzeba, to pomóc Clay'owi. (No nie wiem jak to się odmienia nie zabijajcie)

Wstałem, ponieważ tym razem nie byłem do niczego przywiązany. Porostu leżałem na zimnej podłodze.

Podeszłem do drzwi i je otworzyłem. Były otwarte? Coś jest tu nie tak, ale nie mam czasu aby o tym myśleć. Wybiegłem jak najszybciej z pomieszczenia, i zacząłem biec w stronę tego domku, w którym zatrzymaliśmy się wcześniej z blondynem. Nie znam drogi stąd do domu, więc muszę najpierw pobiec w pierwsze miejsce, a dopiero później, będę wiedział w którą stronę iść.

Wszystko poszło łatwo. Nikogo nie zobaczyłem. Nikt mnie nie gonił ani nic. Było to wręcz dziwne, ale nie narzekam. Wolę to niż żeby jacyś psychopaci gonili mnie z nożami.

Kiedy byłem już w domu, zobaczyłem Clay'a siedzącego na kanapie.

- coś się stało George? Długo cię nie było.

- znów mnie ktoś porwał, ale to było takie dziwne. Nikt mnie nie pilnował, a nawet mnie nie związali. Drzwi były pozoru otwarte. Gdybym pociągnął je trochę mocniej, poprostu by wyleciały z zawiasów, bo to te same drzwi które ty rozwaliłeś kiedy mnie ratowałeś.

- to serio dziwne, ale tobie nic nie jest?

- nie, wszystko jest okej- powiedziałem jeszcze oglądając siebie dokładnie, czy napewno wszytko jest okej.

- to przynajmniej tyle dobrze- powiedział Clay podchodząc coraz bliżej mnie. Wkońcu mnie przytulił mocno do siebie, a ja odwzajemniłem uścisk. Teraz czułem się już lepiej.


Zastanawiam się czy zakończenie zrobić dobre, czy taki zwrot akcji i skończy się to źle. Może też być tak że zrobię dwa zakończenia i na początku poinformuje które jest dobre a które złe. Jeszcze mam z jeden albo dwa rozdziały, a może nawet więcej, więc wsumie do zakończenia jeszcze trochę czasu i wszytko może się zdarzyć.

Tajemnica [Dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz