24. Nie powinieneś się przemęczać.

648 17 15
                                    

- Teledysk kręcą w przyszłym tygodniu? Nic nie pomieszałam, prawda? - mówiłam bardziej sama do siebie, sięgając po notes.

- Z tego co mówiłaś to tak, od kolejnego tygodnia zaczynają. Dyrektor mówił, że chce wypuścić to jak najszybciej, żeby zrobić niespodziankę ich fanom.

- Eh... - westchnęłam, odchylając głowę w tył. - Zobaczymy jak im pójdzie i wtedy podejmiemy decyzję co dalej - dalszą rozmowę przerwało nam pukanie do drzwi. - To pewnie nasz obiad, otworzę - wstałam od biurka, kierując się w stronę dźwięku. Stanęłam w miejscu, nie dowierzając własnym oczom.

- Przyniosłem jedzenie - powiedział z uśmiechem, podnosząc reklamówkę, którą trzymał w ręce.

- Od kiedy pracujesz jako dostawca? - zaśmiałam się, wpuszczając go do środka.

- Ja go poprosiłem - wtrącił wujek. - Narzekasz, że rzadko możecie spędzić trochę czasu w tygodniu, więc pomyślałem, że skoro mają tu próbę to przy okazji zamówią też coś dla nas - mówiąc to, podszedł do nas. Wziął swoje opakowanie, opuszczając pomieszczenie.

- Zjemy razem? - zapytał Jeongin, chcąc upewnić się, że nie mam nic przeciwko.

- Możesz wziąć fotel wujka - wskazałam na miejsce gdzie stał, w międzyczasie rozpakowując jedzenie. - Mrożone americano? - spojrzałam na dwa kubki stojące obok.

- Musisz mieć siłę do pracy - powiedział, dosiadając się. - Znaczy jedno jest dla mnie, nie pozwolę ci wypić dwóch, to niezdrowe.

- Dobrze, proszę pana - zażartowałam, po czym zabraliśmy się za konsumpcję. - Jak wam idzie próba?

- Jak ci idzie praca? - powiedzieliśmy w tym samym czasie.

- Wszystko dobrze, omawiamy teraz wasze nadchodzące teledyski. Jak na razie to one zajmują nam najwięcej czasu. Jednak ze stylistek się rozchorowała i musimy znaleźć kogoś na zastępstwo albo jakoś poradzić sobie bez niej - odpowiedziałam pierwsza, ponieważ chłopak zamilkł.

- Jeśli nie znajdziecie nikogo, też nic się nie stanie - chwycił moją dłoń. - Nawet nie myśl o tym, żeby się zadręczać, bo nie jest to twoja wina. Bez niej też sobie poradzimy.

- Nie możemy zwalić całej pracy na dwie osoby, podczas gdy was jest tylko ośmiu. To jest za dużo... Dobra, wiem co zrobię - nagle mnie olśniło. - Damy radę! Ale wciąż nie odpowiedziałeś, jak u ciebie?

- Radzimy sobie - wzruszył ramionami. - Dalej ćwiczymy ten układ, który widziałaś i staramy się dopracować też ten, który będzie w teledysku. W sumie niewiele się dzieje. Ćwiczenia, przerwy i tak w kółko. Robisz po pracy?

- Nie mam nic w planach, a co?

- Nie wracaj do domu, podejdź do sali i potrenujemy wspólnie - poprosił.

- Nie mam odpowiednich ubrań - wskazałam na moje ciuchy, które były dość eleganckie.

- Przyniosę ci, bo i tak muszę po coś pójść do dormu.

- Nie powinieneś się przemęczać.

- Odpocznę jutro, bo nie mamy dzień wolny.

- Będę cię pilnować - westchnęłam. - Dla mnie i tak jesteś najlepszy - przyznałam, a na jego twarzy w końcu pojawił się uśmiech, pierwszy raz od momentu wejścia na ten temat. Wiedziałam, że w jego głowie roi się od myśli "co jeśli...?", bał się popełnienia jakiegokolwiek błędu, nawet w momencie, gdy ujęcie będzie można powtórzyć. Nie chciał odstawać od starszych kolegów.

Dojedliśmy posiłek, po czym każde z nas wróciło do pracy. Jednak zanim chłopak wyszedł, podziękowałam mu za jedzenie, składając na jego ustach szybkiego buziaka. Na ten gest, objął mnie w pasie, przyciągając bliżej i nie odrywając się od moich ust.

- Tęskniłem za tym - przyznał, kiedy w końcu odkleił się ode mnie. - Jakim cudem mnie to uspokaja? - zaśmiał się, na co zrobiłam to samo.

- Leć, bo pewnie czekają już na ciebie - po raz kolejny złączyłam nasze wargi na krótki moment.

- Widzimy się potem!

- Do zobaczenia - pomachałam mu, wracając do pracy. Dzięki pomysłowi, na który wpadłam podczas obiadu z chłopakiem, szybko udało mi się rozwiązać męczący mnie problem. Pochwaliłam się członkowi rodziny od razu, gdy wrócił.

- Idzie ci coraz lepiej - zaśmiał się. - Powiem to szefowi. Na pewno doceni to, że twoją kreatywność i starania.

Gdy wybiła odpowiednia godzina, wstąpiłam do stołówki, gdzie kupiłam kilka butelek wody, po czym weszłam na odpowiednie piętro.

- Gotowy? - zapytałam, wchodząc do sali i odkładając rzeczy. Koreańczyk przerzucił wzrok z ekranu telefonu na mnie, podnosząc się z kanapy.

- Gotowy! - powiedział entuzjastycznie, po czym zabraliśmy się do pracy.

Is This A Real Life? // I.NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz