4. To tylko osiem osób.

910 34 25
                                    

W końcu nadszedł ten dzień. Spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Nie brałam wszystkiego, ponieważ nie było takiej potrzeby, a jakby miało czegoś zabraknąć, zawsze mogłam przecież po to przyjść. Podjechaliśmy pod budynek, gdzie po chwili zjawiło się kilku chłopaków, którzy pomogli mi zanieść walizki do środka.

- Jak się czujesz? - zapytał I.N, nieśmiało się śmiejąc.

- Trochę się stresuję - przyznałam, zaczynając bawić się dłońmi. Po chwili poczułam, jak chłopak je chwyta.

- Pomogę ci się zaaklimatyzować.

- Dziękuję - ukłoniłam się lekko, na co brunet trochę się speszył.

- Jak wrócimy, ma być cała - oznajmił poważnie ojciec. - Żartuję, ważne, żeby żywa była - zaśmiał się, na co ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

- Jasne, proszę pana! Będziemy pilnować pana córki. Włos z głowy jej nie spadnie! - oznajmił Han, wychodząc przed szereg. Wymienili jeszcze parę zdań, po czym ponownie się pożegnaliśmy i każde z nas udało się w swoją stronę.

- Maknae, oprowadź naszą nową współlokatorkę po mieszkaniu - Changbin skierował słowa do stojącego obok mnie nastolatka, a następnie zwrócił się w moją stronę. - Rozgość się na spokojnie, a potem coś wspólnie zjemy czy pogramy, żeby lepiej się poznać.

Zgodnie przytaknęliśmy. Pomimo że mieszkało tu osiem osób, lokum nie było duże.

- Na pewno nie będę wam tu przeszkadzać? - zapytałam, opierając się o szafkę w pokoju, który zajmowałam.

- Mamy tutaj dużo miejsca - oznajmił najmłodszy. - Pomóż ci z rozpakowywaniem?

- Dziękuję, ale nie trzeba. Nie ma tego dużo, więc dam sobie radę - uśmiechnęłam się miło.

- Ale za to będzie szybciej.

- Naprawdę nie trzeba - trzymałam przy swoim. Ten tylko przytaknął, opuścił głowę i wyszedł. Poczułam się dziwnie, z niewiadomych powodów. Usiadłam na podłodze, zaczynając wyciągać swoje rzeczy oraz układając w odpowiednim miejscu. Zajęło mi to trochę więcej, niż myślałam. Gdy skończyłam, od razu położyłam się na łóżko. Pomimo zmęczenia, postanowiłam trochę się pouczyć. Niechętnie usiadłam, sięgając po książkę, jednak nie byłam w stanie się skupić. Szybko więc ją odstawiłam. Opierając się o ścianę, zamknęłam powieki. Słysząc pukanie do drzwi, przewróciłam oczami.

- Wejść! - powiedziałam na tyle głośno, by osoba znajdująca się poza pokojem usłyszała. Po chwili w pomieszczeniu znalazł się jeden z członków. - O, hej... - zaczęłam się zastanawiać, chcąc jakkolwiek wyjść z twarzą.

- Nie pamiętasz mojego imienia, prawda? - z poważną miną, uniósł brwi w górę.

- Przepraszam! Było was za dużo! - tłumaczyłam się.

- To tylko osiem osób.

- Wiesz jak ciężko zapamiętać na raz tyle informacji? - zaśmiałam się.

- No nic, to się nie dowiesz - wzruszył ramionami. - Kazano mi pójść po ciebie, bo jedzenie jest już gotowe, więc zapraszam Y/n - podkreślił moje imię.

- Nie jestem głodna - mruknęłam.

- Jak tam sobie chcesz... Więcej dla nas, w końcu kto nie lubi brownie - powiedział z dumą na odchodne. Słysząc nazwę popularnego deseru, od razu stanęłam na równe nogi, udając się do kuchni, w której panował chaos. Pięć osób kręciło się po pomieszczeniu. Wycofałam się, kierując w stronę stołu, gdzie czekała już reszta drużyny. Zajęłam miejsce obok blondyna.

- Hyunjin! Podałbyś mi sok? - poprosił I.N. W głębi duszy podziękowałam za to, że to powiedział. Dzięki temu dowiedziałam się, obok kogo usiadłam.

- Hej, przepraszam - pociągnęłam go za rękaw, szepcząc do ucha. - Mógłbyś mi powiedzieć, jak nazywa się chłopak siedzący przed nami?

- Nie szepcze się w towarzystwie - odezwał się, udając poirytowanie.

- Lee Minho albo Lee Know, jak wolisz - odpowiedział, zupełnie nie przejmując się jego uwagą. Podziękowałam z uśmiechem. Po chwili jedzenie zostało podane.

- Pomóc wam w czymś? - zapytałam, gdy został postawiony przede mną talerz.

- Nie trzeba, jest nas wystarczająco dużo - odrzekł ze śmiechem Christopher. Kiedy każdy miał już przed sobą posiłek, wzięliśmy się do jedzenia. Wszyscy pochwalili to niesamowicie zrobione danie.

- Nie dokończyliśmy ostatnio rozmowy - wyrwał się Han, patrząc w moją stronę. Zmarszczyłam brwi, nie do końca rozumiejąc, o co mu chodzi. - Wciąż nie znam powodu, dlaczego twój koreański jest taki dobry?

- Nie uważam tak, ale wciąż bardzo mi miło - podniosłam kąciki ust w górę. - Natomiast odpowiedź jest bardzo prosta, mieszkam tu, odkąd skończyłam siedem lat, więc już jedenaście. Jest to naprawdę długi okres czasu.

- Jedenaście? - zainteresował się. - Jakim cudem dopiero teraz kończysz szkołę? Miałaś rok przerwy?

- Bo przyjeżdżając tu w wieku siedmiu lat moi rodzice, razem z dyrektorem, zdecydowali, abym zaczęła szkołę od początku, od pierwszej klasy. Dzięki temu łatwiej było mi się zaaklimatyzować w nowym miejscu i nauczyć języka, choć nie obeszło się bez przepłakanych nocy z powodu nauki.

- Ja i Felix też nie jesteśmy stąd - wskazał na siebie i jasnowłosego - chodziliśmy do szkoły w Australii.

Słysząc to, od razu się zaciekawiłam, a wchodząc na ten temat, każdy miał coś do powiedzenia. Zaczynając od ich akcentu, aż po zabawne szkolne opowieści. Rozmawiając z nimi, czułam się spokojniej, a kolacja przebiegła w bardzo przyjemniej atmosferze.

Is This A Real Life? // I.NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz