22. Obietnica dotrzymana?

598 21 4
                                    

Te czternaście dni minęło naprawdę szybko. Praca, dom i treningi od czasu do czasu. Właśnie przyjechaliśmy na lotnisko, aby odebrać moich rodziców.

- To już jutro, prawda? - z uśmiechem zapytała rodzicielka, zerkając na ciocię. Ta od razu przytaknęła. - A jak u ciebie? - tym razem pytanie zostało skierowane w moją stronę. - Dogadywałaś się z chłopakami? Wszystko było w porządku?

- Okazali się naprawdę sympatyczni.

- Chung w pracy?

- Tak, wujek postanowił mnie dziś zastąpić, abym mogła tu być - zakomunikowałam.

- Chodźmy coś zjeść, zgłodniałem od tego lotu - wtrącił ojciec. Zgodziliśmy się na tę propozycję. - Po drodze wstąpimy do mieszkania tych chłopaków, żeby Y/n mogła wziąć swoje rzeczy.

- Raczej nie będzie to koniecznie - powiedziałam z dużą niepewnością.

- Już wszystkie przeniosłaś? W sumie miałaś klucze, więc było to możliwe...

- Nie, po prostu nie chcę się przeprowadzać. Naprawdę dobrze mi się z nimi mieszka.

- W takim razie muszę ich poznać i dowiedzieć się, czy cię nie przetrzymują - zażartował. Tak jak poprosił, po szybkim posiłku, udaliśmy się do dormu. Zapukałam, czekając na odpowiedź. Słysząc zza drzwi trzaski, parsknęłam pod nosem.

- Y/n? Przecież masz klucze, czemu nie wchodzisz? - przed nami stanął Lee Know w uroczym, kolorowym fartuszku. Dopiero po chwili zorientował się, że za mną stoją jeszcze trzy osoby. - A, tak, zapraszam - speszył się. Szybko wrócił do kuchni, a my weszliśmy do środka.

- Mamy gości! - zakomunikowałam, widząc kolejne osoby.

- Czemu nic nie powiedziałaś? - szepnął w moją stronę Minho, gdy już do nas wrócił.

- To była wizyta niespodzianka. Rodzice pragnęli was poznać, po tym jak dowiedzieli się, że chcę tu zostać - wytłumaczyłam. Chłopcy, siedzący na kanapie, stanęli na równe nogi, witając się z gośćmi.

- Hyunjin! - usłyszeliśmy krzyk, a w pomieszczeniu pojawił się Changbin, który momentalnie stanął w miejscu, widząc osoby, których się nie spodziewał.

- Chcecie coś do picia? - zapytałam rodzinę, wskazując na miejsce, gdzie mogliby usiąść. Każde z nich poprosiło o kawę.

- Dziwne - do moich uszu wpadł czyiś głos. Odwróciłam się w tamtą stronę, zauważając I.Na. - Aaa, to dlatego są tu twoi rodzice - uświadomił sobie. Podszedł do mnie, dając mi buziaka.

- Mogę cię o coś prosić?

- Dla ciebie wszystko - uśmiechnął się słodko, a ja, przez ten widok, zrobiłam to samo.

- Nie obiecuj za dużo - przewróciłam oczami. - Weź jedną kawę i cukier, a ja wezmę dwie pozostałe.

Chłopak przytaknął, po czym wróciliśmy do salonu. Część zespołu żywo konwersowała z niespodziewanie przybyłymi gośćmi. Kąciki moich ust mimowolnie powędrowały w górę, widząc, że dobrze się dogadują.

- Taka współlokatorka to naprawdę skarb - przyznał lider. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem, odkładając szklanki w gorącym napojem. - Potrafi przyjść wieczorem po pracy i wciąż chce coś zrobić. Tu coś ugotować, tu posprzątać, tam jeszcze coś.

- Szkoda, że w domu nie jest taka ambitna - zaśmiała się mama, na co zgromiłam ją wzrokiem.

- A właśnie - wtrąciłam - gdzie jest Han i Seungmin? - zauważyłam ich nieobecność.

- Są w pokoju - rzucił Felix. Przeprosiłam towarzystwo, ruszając w wyznaczoną stronę.

- Cześć dzieciaki - weszłam niepewnie do środka, na co od razu zwrócili wzrok w moją stronę.

- O! Wróciłaś! - zauważył Jisung.

- Już jakiś czas temu, ale chodźcie do głównego pokoju się z kimś przywitać - powiedziałam tajemniczo. Chłopcy spojrzeli po sobie, wstając z miejsc i wspólnie wróciliśmy reszty.

- Jest i pan "włos jej z głowy nie spadnie" - odezwał się ojciec, zauważając Koreańczyka. Han zaśmiał się nerwowo. - Obietnica dotrzymana?

- Przepraszam - opuścił głowę, skupiając wzrok na podłodze. - Naprawdę chciałem, ale ostatnio znalazłem jej włos na bluzie Jeongina - po tym słowach wszyscy parsknęliśmy śmiechem.

- Nie ma nic złamanego, więc odpuszczam ci ten haniebny czyn - mężczyznę nie opuszczał humor. - A wy co? - zwrócił się do mnie i chłopaka, na którego kolanach siedziałam.

- Ja i I.N jesteśmy razem, więc mogę - wzruszyłam ramionami. Yang uśmiechnął się, słysząc tę wypowiedź.

- Teraz już wiem kogo mieć na oku - zmarszczył brwi, przypatrując mu się. Czułam jak ramiona oplatające moją talię, zaciskają się mocniej. Ja wiedziałam, że nie mówi tego na poważnie, natomiast nastolatek trochę się przestraszył. Chwyciłam jego dłoń, sunąc kciukiem po zewnętrznej części, aby trochę go uspokoić. - Podjąłem decyzję...

- Cokolwiek powiesz i tak nie zmieni mojego postanowienia - stwierdziłam, a on spojrzał na mnie bez zaskoczenia.

- I tak nie planowałem go zmieniać. Mieszkaj sobie tu tak długo jak chcesz - oznajmił. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym cała trójka opuściła nasze lokum.

- Lubię twoich rodziców, Y/n - usłyszałam Lee Know, gdy tylko drzwi się zamknęły.

Is This A Real Life? // I.NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz