6. Co teraz planujesz?

852 28 59
                                    

- Dziwnie mi z uczuciem, że prawdopodobnie nigdy więcej się już nie spotkamy - powiedziałam do chłopaka, gdy po zakończeniu opuszczaliśmy salę.

- Przecież możemy się widywać! To, że właśnie skończyliśmy szkołę, nie oznacza, że to koniec naszej znajomości! - objął mnie ramieniem, starając się pocieszyć.

- Wiem, ale to już nie będzie to samo...

- Rozumiem cię. A tak w ogóle to chciałbym o czymś z tobą porozmawiać - zatrzymał się obok wejścia, aby nie przeszkadzać osobom, które wychodziły.

- Coś się stało? - zmartwiłam się, ponieważ nigdy wcześniej nie słyszałam u niego takiego tonu.

- Czekałem z tym do ostatniego dnia, żeby nie wyjść na głupca. Bo ty... - przerwał wypowiedź z powodu rozlegającego się krzyku. Zaraz po tym czułam, jak ktoś mnie obejmuje.

- Co wy tu robicie? - zaśmiałam się, widząc rozentuzjazmowaną ósemkę.

- Znaleźliśmy chwilę czasu, żeby wpaść na zakończenie! - Jinsung oderwał się ode mnie, żeby przekazać tę wiadomość.

- Nie musieliście - powiedziałam, nie dowierzając w to co się dzieje.

- Ale ładnie wyglądasz! - głos zabrał Hyunjin, który jako jedyny nie widział mnie przed wyjściem, ponieważ spał.

- Mówiłem ci, że tak jest! - potwierdził jego słowa Changbin. Po chwili przypomniałam sobie o obecności znajomego.

- Wybacz za nich - przeprosiłam, na co wzrok reszty powędrował za moim. - Co chciałeś powiedzieć?

- Już nic. Porozmawiamy o tym innym razem - rzucił, po czym odszedł bez pożegnania. Stałam krótki czas, nie do końca rozumiejąc jego zachowanie.

- To jakiś twój chłopak czy coś w tym stylu? - zaciekawił się I.N, podchodząc bliżej mnie.

- Nie, nic z tych rzeczy. Był tylko moim kolegą z klasy - odpowiedziałam.

- Wiem, że już ci to mówiłem, ale bez cienia żartów, pasuje ci ten ubiór - słysząc te słowa, przytuliłam go, chowając twarz w jego szyi, by ukryć moją nieśmiałość.

- Powinniśmy to uczcić! - odezwał się Chan. - Co powiedzie na jakieś dobre jedzenie?!

Wszyscy przytaknęliśmy z radością. Wybraliśmy się do pobliskiej restauracji. Mimo że znałam się z chłopakami niewiele ponad tydzień bardzo się do siebie zbliżyliśmy, świetnie się też dogadując.

- Dobra, ja zapłacę - sięgnęłam do torebki, ale szybko została położona na niej dłoń.

- Nawet nie próbuj. To twoje święto, poza tym ja was tu zaprosiłem - Chris zabrał ode mnie dodatek, przenosząc go obok siebie. Było mi głupio, ale wiedziałam, że nie jestem w stanie nic wywalczyć.

- Co teraz planujesz? - pytanie padło z ust Jinsunga.

- Będę szukała pracy - wzruszyłam ramionami. - Prędzej czy później muszę przejść na swoje, żeby nie siedzieć rodzicom na głowie.

- Masz już coś na oku?

- Może zacznę od jakieś kawiarni lub kwiaciarni, a w międzyczasie będę szukać czegoś lepszego.

Po skończonym posiłku nie chcieliśmy wracać jeszcze do dormu, dlatego postanowiliśmy udać się na dłuższy spacer nad rzekę Han. Był już późny wieczór, więc drogę oświetlały nam pojedyncze latarnie oraz księżyc.

-Zawsze podobał mi się ten widok - rzucił jeden z chłopaków, wpatrując się gdzieś w dal.

- Całkiem tu romantycznie - skomentowałam, zasiadając na jednej z ławek.

- Dobre miejsce na randkę? - zostałam zapytana przez Seungmina, który stał za mną.

- Idealne - uśmiechnęłam się, zatracając w swoich myślach. Czułam na sobie przez dłuższy czas czyjeś spojrzenie, natomiast nawet nie odwróciłam wzroku, żeby sprawdzić kto to.

- Czas się zbierać - na ziemię sprowadził mnie Changbin. - Czeka nas jutro ciężki dzień.

Niechętnie wstałam, jednak po chwili poczułam na skórze chłodny powiew wiatru. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, więc objęłam się ramionami, starając choć trochę ogrzać.

- Wszystko w porządku? Jest ci zimno? - Jeongin pojawił się przede mną.

- Jest okej - odpowiedziałam niepewnie. Nastolatek czując, że nie mówię mu prawdy, zamknął mnie w szczelnym uścisku, aby było mi cieplej.

- Dam ci swoją bluzę, poczekaj - powiedział, na co tylko mocniej go przytuliłam.

- Nawet nie próbuj - skarciłam chłopaka. - Nie będziesz szedł w samej koszulce. Przeziębisz się jeszcze.

- Wolę ja być chory, niż ty.

- Ale ja nie. Ty nie masz czasu na choroby, musisz pracować - stałam przy swoim. Nie chciałam, aby stawiał moje zdrowie ponad swoją karierę. Nie był skłonny do zgody, jednak koniec końców udało mi się go przekonać. Ruszyliśmy w drogę powrotną, kiedy pojawił się obok mnie, chwytając za dłoń i wkładając do kieszeni jego bluzy. Uśmiechnęłam się lekko, na co ten się speszył, odwracając wzrok. Uważałam ten gest za bardzo słodki. Będąc już na miejscu brunet od razu popędził do kuchni, skąd po chwili przyniósł mi coś ciepłego do picia. Mimo że nie było mi zbyt zimno, podziękowałam za napój.

Is This A Real Life? // I.NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz